pora się z tym uporać..choć kawa standardowo już wystygła i w jej ślady poszła herbata... trochę rozwlekłam się w pierwszej szczęści cóż chaos emocji i jakby skubane ożyły że aż odchodziłam od komputera krążąc po pokoju ale w końcu to nie ma być ładne TO MA BYĆ SZCZERE
no nie ?
PO CHRZCIE : na początku bardzo się starałam ! służba, służba,aktywność na zebraniach i wszystkie te zborowe atrakcje
z dwóch powodów
1- z miłości do Boga w którego wtedy uwierzyłam...uwierzyłam że uczyni moje życie szczęśliwsze ! (guzik ...)
2-Maciej (ten z 1 cześć ) żywiłam nadzieję że zwróci na mnie w końcu konkretną uwagę i jego matka spojrzy na mnie przychylnym okiem (dla syncia oczekiwała kandydatki nienagnanej , duchowo potrzebnej z możliwymi dla Kobiet "przywilejami " i jakby nie było zamożnej )
nic takiego się nie stało ...Maciej i owszem coś tam podlatywał ale za bardzo bał się matki ...cóż ...
Poznałam innego brata (znajomy mojego brata który jest obecnie poza zborem) nie był duchowo przodujący ale nie był ZAKŁAMANY !i to mnie w nim ujęło.byliśmy ze sobą trochę nawet się zaręczyliśmy...tak z nim zgrzeszyłam po raz pierwszy ...pierwszy seks ...wyrzuty się rodziły jak na zebraniach poruszany był ten temat ale że dzieliło nas ponad 280 km nikt z braci nawet na to nie wpadł...próba zagłuszania sumienia szła w stronę że przecież pobierzemy się bla bla bla ....
nie nie pobraliśmy się ....roztarliśmy ...(po zaręczynach jakby się uaktywniła zazdrość taka chora ) nie dało się tak
Szacunek do siebie pozostał.Żadne z nas nie poleciało do Starszych w zemście na kablować a raczej wyspowiada się .Kontakt mamy do dziś.Niech mu się wiedzie
Z czasem od zboru odbiłam jeszcze bardziej ....pojawili się chłopcy ze "świata " i znajomi ....imprezy itp
I moje podwójne życie kwitło w sumie
owoc jakiś zdawałam,na zebraniach byłam ,zgromadzeniach i pamiątkach nawet na zbiórkach ....
Ale w środku bardzo mnie to wykańczało ...człowiek na każdym kroku w śród "braci " uważał na słowa ,gesty nawet myśli ...to nie dla mnie pomyślałam ...
Kolejna próba zapuszczania kotwicy w zborze
Nawet mi się udała .Pojawili się znajomi (małżeństwo braci i ich córka ) wróciła moja Kuzynka (nie była po chrzcie ale rodzina świadków mieszkaliśmy na jednej wiosce płot w płot ) i było nawet super
Maciej znów zaczął mi okazywać zainteresowanie (rozmowy,smsy,spojrzenia i uśmiechy na zebraniach ,drobne gesty ) MIAŁO TO DLA MNIE OGROMNĄ WAGĘ ! MYŚLĘ !BÓG MNIE WYSŁUCHAŁ !!
i co ? i guzik
a wręcz cios prosto w zakochane serce ...
PO jednej z pamiątek wszystko przybrało inny kierunek ...
Maciej przyprowadził na pamiątkę dziewczynę ze świata !!! ale nie że zainteresowana koleżankę czy coś ....DZIEWCZYNĘ ...a raczej narzeczoną ...gdyż trzymał ją za rękę ...
i ta jego matka susząca się do niej (choć pewnie w środku ją skręcało
)
całą pamiątkę nie mogłam się skupić ,chciałam uciec dusiłam się
Gdzieś miałam nadzieje że mu się ona odwidzi ...miesiąc czy dwa później okazało się ze panna jest w ciąży... więc kochani bracia postawili ultimatum albo ślub albo pa pa
wybrał ślub ale nie był szczęśliwy.Nie chciał tego ślubu ... (pytanie skąd wiem a no ,,,, pracował u małżeństwa z którymi się przyjaźniłam)
Pamiętam jak pewnej nocy żeby tego nie robił jak tego nie chce on odpisał mi coś i te zdanie do dziś pamiętam
"na wszystko jest już za późno "
Ja odbiłam konkretnie od zboru po tym jak wziął ślub .....drażniła mnie jego obecność na sali ...i te prze mądre rady z mównicy
"wysilaj się a Bóg cię nagrodzi !" "Służ Jehowie całym sercem, całą swą mocą a otrzymasz moc błogosławieństw ! )
-serio
nie no chyba po śmierci ale mnie to nie satysfakcjonowało
Przestałam chodzić do służby (owoc ścieniałam wpisując 2-3 godzinki ) jakoś nikt z starszych nie próbował mnie reaktywować ...zebrania były sporadyczne, zgromadzenia zerowe
miałam chłopaka ze świata , sypialiśmy razem itd
Życzliwy sąsiad świadek po 2 czy 3 latach po wnikliwej obserwacji mojego życia poszedł do Starszych i powiedział że chłopak zostaje na noc
I wtedy - SEZAMIE OTWÓRZ SIĘ -Bracia starsi się mną zainteresowali ! przypomnieli sobie mój adres ....przyjechali z znienacka ...poprosiłam rodziców by powiedzieli że mnie nie ma .Rodzice obydwoje byli jeszcze w org . skłamali dla mnie
za 2 razem wykręciłam się że nie mogę ...za 3 postanowiłam przejąc wyzwanie
I to był błąd !! PSYCHICZNE TORTURY ! tak człowieka wycisnęli jak cytrynę tymi naukami zasadami i zakazami ...
Rodzice byli w 2 pokoju słyszeli rozmowę
Ja oczywiście się nic nie potwierdziłam ( nie że nie chwiałam, bardzo chwiałam to z siebie zrzucić ale nie w taki sposób że ktoś przyciska mnie do ziemi i smaruje błotem że czuje się jak g....)
po rozmowie i jak juz sobie poszli mój tata powiedział mama stała obok " co cokolwiek postanowisz będziemy z tobą " starczyło
Napisałam list dość szczery
za 2 tyg byłam wyłączona z org
i dopiero po odłączeniu zobaczyłam jaki tam syf jaka 2 lewicowość i że jakieś zasady są ważniejsze niż człowiek niż bycie dobrym człowiekiem
Org odebrała mi dużo..dusze i serce oraz wolne sumienie,czas i sporą cześć rodziny ..
P.s co do Macieja ...rozwiódł się rok po ślubie ..wyjechał za Granicę ....wiadomo "świat "
go wciągną ..rodzina zaczeła go traktowac jakby nie istniał ....3 próby samobójcze ....silna depresja ...terapia i uczy się a raczej próbuję stawiać nogi
skąd wiem
złapaliśmy kontakt po tylu latach ...
co wam powiem to wam powiem ale Org ma talent do niszczenia ludziom życia więc ratuj się kto może
pozdrawiam Ewa