Czasy zaraz po symbolu oraz początki uslugiwania
Tak jak pisałem w 2006 roku w sierpniu na Legii przyłączyłem się do SJ. Był piękny słoneczny dzień a ja czułem ogromna ekscytacje z tego powodu. Pytania do chrztu miałem standardowo z trzema starszymi. W tym czasie w zborze Zalesie usługiwali:
Henryk M.~ koordynator grona starszych który przejął te funkcje od Grzegorza M.~ była z tego powodu w zborze straszna draka bo Grzegorz stracił wtedy przywilej starszego. Pamiętam jak dziś, ze gdy to ogłaszano Grzegorz siedział w pierwszym rzędzie, wstał i zapytał głośno czy może powiedzieć parę słów w woli wyjaśnienia. Henryk wtedy powiedział, ze uważa, ze to nie czas i miejsce na takie rzeczy na co Grzegorz pokornie się uśmiechnął i usiadł. Poruszenie na sali było ogromne z tego powodu bo spokój zboru jakim się cieszyliśmy do tej pory miał przestać istnieć. Powód usunięcia Grzegorza? Nie zgadzanie się z naukami niewolnika. A raczej nie godzenie się na bycie skurw...elem bo Grzegorz bronił tych, których organizacja chciała kopnąć.
Henryk i Bożena byli również duchowymi rodzicami moich rodziców. Trudno mi pisać o nich z tego powodu obiektywnie bo bez wątpienia od dziecka bardzo ich kochałem i byli moimi drugimi rodzicami. Z czasem jednak, jak to dorastające dziecko zacząłem dostrzegać ich błędy itp. Jednak ciężko mi pisać o ich błędach gdyż są to osoby, które dalej cenie i szanuje.
Mirosław C. mój ojciec, o moim Tacie jeszcze wiele napisze, dziś jest już 60 latkiem z duża nadwaga i problemami z tym związanymi. Każdy dzień z nim jest dla mnie bardzo cenny i zdecydowanie był, jest i zawsze będzie moim najlepszym przyjacielem.
Klaudiusz S.~ tak tak, ten Klaudiusz, który to wprowadzić chciał na sile rejonizację w Polsce i CK go za to kopnęło w tyłek. U nas w zborze za wiele dobrego tez nie zrobił. To on chciał wywalić lokatorów sali królestwa i on był za wywaleniem Grzegorza. Oczywiście jak przeciwstawić się komuś z Betel? Wszyscy go słuchali i tak naprawdę robił co chciał w zborze.
Wojciech R.~ tez z Betel, bardzo spokojny i ciepły człowiek, uśmiechnięty i pozytywny. Bezkonfliktowy.
Mirosław K.~ o tym to osobny post napisze w związku z jego ekscesami alkoholowymi. Prowadzenie auta po pijaku? Spoko. Przychodzenie na sale tak ze w całej sali śmierdziało wódka? Jasne. Także będzie grubszy post na jego temat ale to z czasem.
Wit S., najpozytywniejsza postać zalesia Górnego. Człowiek, który gdyby mu nie przeszkadzano to swoimi pozytywnymi cechami mógłby zrobić 100 razy więcej niż to całe grono razem wzięte. Zawsze uśmiechnięty, zawsze pozytywny, zawsze szukający pozytywów, nigdy nie krytykujący itp itd no i te jego kilka włosów które różnie zaczesywał, poezja i starsi powinni chodzić do niego na szkolenia jak żyć i usługiwać. Człowiek, którego zawsze mi będzie brak. Osobiście myślę, ze wybudzony ale o tym innym razem.
Zbigniew B.~ jego tez kopnięty w tyłek z różnych powodów, kiedy ja zaczynałem usługiwać jeszcze był starszym. Ogólnie pozytywny człowiek tylko troszkę rodzina go załatwiła ale tego raczej nie będę opisywał bo to nie wnosiło nic do mojego życia a nie chce tu wyciągać brudów z życia ludzi, którzy nie mieli wpływu na moje życie.
Tak wiec pytania miałem z Henrykiem, Wojciechem i Zbigniewem. Jeśli mam być szczery to chłopak mający 17 lat jak ja, mimo, ze głowa pracowała mi dość dobrze bo kochałem matematykę i logiczne myślenie, nie ma szans rozumieć tych kwestii i zdawać sobie sprawy z tego w co się ładuje.
Pytania oczywiście zaliczone bezbłędnie a Klaudiusz tuż przed chrztem przyszedł i powiedział ze sądzi, ze w ciągu pół roku będę miał kwalifikacje do usługiwania. Stało się to jednak około rok po symbolu. Miałem 18 lat i zostałem sługusem pomocniczym. Oczywiście zanim nim byłem to w czasie tego roku byłem pionierem pomocniczym, usługiwałem jako lektor, nosiłem mikrofony i robiłem inne bzdurne rzeczy. Wtedy tez zacząłem jeździć na budowy sal i trafiłem do Ostrołęki gdzie zobaczyłem pierwszy raz moja obecna (drugą) Żonę. Jest starsza ode mnie o 3 lata a historia naszego małżeństwa jest niczym z filmu gdzie dzieją się rzeczy niemożliwe wręcz do zrozumienia ale wszystko kończy się happy endem. O tym troszkę później.
Kiedy zostałem zamianowany to w obwodzie działał Krzysiek M.~. Bardzo się zakumplowaliśmy. Wypiliśmy parę piwerek albo paręnascie razem. Miał mieć wykład na moim pierwszym ślubie jednak z przyczyn czysto technicznych był tylko gościem a wykład miał kto inny. Krzysiek był bardzo poukładanym gościem i trzymał się sztywno tego co było napisane w literaturze. Był to chyba główny powód dla którego się zakumplowaliśmy bo ludzie w zborze na mnie czasem mówili chodząca biblioteka. Potrafiłem wskazać artykuły na jakiś konkretny temat na 10 lat wstecz w czasach gdy nie było jeszcze biblioteczki. Mam fotograficzna pamięć wiec jest mi łatwiej. Krzysiek kilka razy dzwonił do mnie i pytał o jakieś artykuły, gdzie je znaleźć bo czegoś potrzebował a ja mu błyskawicznie pomagałem. W tym czasie zacząłem tez kręcić z moja pierwsza (była) Żona. O tym tez innym razem. Otrzymałem zadanie dbania o czasopisma i literaturę, dbałem tez o tereny, które były totalnie zaniedbane. Po około 1,5 roku otrzymałem możliwość wygłoszenia wykładu, a co się okazało, tego samego dnia musiałem ten wykład przedstawić również w zborze warszawskim bo tam mówca nie dał rady wiec pierwszy mój wykład żywisz urazę czy przebaczasz, wygłosiłem dwukrotnie już za pierwszym razem. Było to oczywiście wbrew wszelkim zasadom ale jakoś poszło wiec tragedii nie było. Kiedy dostrzeżono, ze mam talent do mówienia, zaczęto mnie zapraszać właściwie w całej Warszawie na wykłady i przez te 3-4 lata kiedy usługiwałem i mogłem wygłaszać przemówienia, wygłosiłem ich grubo ponad 100, rekordowo 3 jednego dnia i były to różne wykłady. Wtedy bardzo mnie to kręciło i lubiłem to robić. Zawsze starałem się wymyślić takie przykłady żeby przykuć uwagę i nie nudzić ludzi na sali. Dziś kiedy myślę jakich rad udzielałem z mównicy to wstyd mi za siebie. Nigdy bym teraz tego nie powiedział i mocno żałuje tego czasu za mównicą.
Początki mojego usługiwania to tez wielokrotne spięcia z gronem starszych bo wskazówki były jedne a grono robiło drugie wiec gdy tylko przyjeżdżał NO to często godzinami debatowałem z nimi na ten temat. Wiele rzeczy udało się zmienić i poprawić w zborze (jeśli weźmiemy pod uwagę wskazówki CK).
Tak wiec początki usługiwania i chwile po symbolu były upewnieniem mnie o tym, ze to wspaniała i cudowna religia i jedyna słuszna droga. Byłem zachwycony organizacja i uważałem, ze jestem na jedynej słusznej drodze.
Czy rzeczywiście tak było?
Co się stało ze zmieniłem zdanie?
Jak doszło do tego, ze ożeniłem się z kimś kogo lubiłem a nie kochałem?
Jak to się stało, ze jestem dziś z moja obecna Żona i czy jestem z tego dumny?
Czy wierze w Boga i Jego kierownictwo?
Czy mam wyrzuty sumienia?
Czym się zajmuje dziś i dlaczego miałem wreszcie odwagę opisać to wszystko?
Dlaczego byłem tu na forum czasem wręcz agresywny i dlaczego często bezczelnie kłamałem?
Którzy starsi przyczynili się do mojego wybudzenia?
Jak to się stało ze miałem pierwszy komitet sądowniczy i jaki był jego rezultat?
Dlaczego wróciłem do zboru skoro już w to nie wierzyłem?
Jak wygląda droga powrotu do zboru?
Dlaczego nie zostałem starszym choć zostałem zalecony i skąd miałem dostęp do wszystkich informacji, które mieli starsi?
Dlaczego się odłączyłem?
Kłótnie z członkiem komitetu oddziału - Danielem K. i jego przybocznym giermkiem i kłamcą jakich mało Tomaszem S.~
Wszystko to postaram się opisać w najbliższych dniach gdy tylko będę miał wolne chwile.