ooo temat na którym zazwyczaj zaczynam bluzgać!! ale powstrzymam się tylko dlatego aby nie złamać regulaminu! tak jest to domena manipulatorów tej organizacji,jednym z moich motywów do odejścia z niej własnie jest to czego się w niej naoglądałem,współczucia i miłości bardziej do kasy anie ludzi
przerabiałem już numer bezdomnego którego pseudo brat zatrudnił i płacił mu aż 6zł/h a i nieraz nie zapłacił
ale jak on błyszczał jaki to wielkoduszny,człowiek pod domem jak pies zasuwał ,kamienie nosił ,rąbał drewno
ciężarówkę bruku ręcznie rozładował itd ,ale brat taki dobry,gnojek
inna rodzina w baraku 4lata spała nikt się nie zainteresował nikt nie odwiedzał bo bracia słabą wiarę mieli
aż opieka społeczna sie zainteresowała mało dzieci nie stracili,gdyby nie sąsiad pomógł
siostra pionierka 50lat w służbie przestała chodzić i i umarła we własnym łóżku 2 dni leżała
,to obgadali na koniec że zwariowała i się odizolowała....ej
takich przypadków mógł bym mnożyć wy penie też znacie takie ,tak to jest tak się kończy w tej
duchem prowadzonej organizacji ,może nie wszędzie ale ogół taki jest ,jeden przed drugim święty
udaje a potem szydło z worka na koniec wychodzi,to jest własnie to czego nie zrozumiałem w tej organizacji
i co mnie w niej odpycha, to wszech obecna zmanipulowana obłuda i hipokryzja
żebyś wiedział to boli
U mnie z takim pasożytem jednym z drugim kaszel byłby krótki.
Ciasna brama, resztę znasz.
Był chłopak w naszym zborze, inaczej w zborze do którego uczęszczałem, jego matka chora, jakaś dziwna choroba, skóra się spinała, dłonie palce, sztywniały, przy tym ból nie do opisania, nie raz widziałem w jej oczach łzy, ale szła na zebranie, jej mąż, totalny przeciwnik świadków, na tamten czas, Arek go kilka razy potarmosił, raz nawet dość dobrze, wypłacił mu z piąchy, skończyło się tym, że ojciec poleciał do starszych na skargę, na syna, że ten go pobił, akurat sprawę znałem dość, myślę dobrze, nie raz wypłakiwał mi się na ramieniu, że tego nie wytrzyma, że "złomocze" ojca. Rozumiałem go, lecz nigdy nie usłyszał słowa zachęty by to zrobić.
Po akcji, jeden ze starszych, psycholog zborowy, totalny baran, żona jeszcze dobrze nie wystygła w grobie, a ten już latał za drugą, ale najpierw wykluczył jej męża za pijaństwo, no nie za to, bo za to nie wykluczają
, nie okazał skruchy.
Ten typ nie mogąc sobie poradzić ze swoim synem Jasiem, który kolegował się z Arkiem, za wszystko co złe, obciążał Arka, a że sytuacja się nadarzyła, to pojechał z chłopakiem jak z kupą gnoju.
Ten przestał chodzić na zebrania i oczywiście odpłynął, mam z nim sporadyczny kontakt, ale, gdy zmarła jego matka Halinka, przyjechał z Niemiec dokonać formalności, związanych z pogrzebem, i rozmawiamy o PSYCHOLOGU ZBOROWYM, on do mnie mówi, że gdyby go spotkał ciasnej bramie, to typ nie wyjdzie o własnych siłach, tak go nie trawił.
Hipokryta siedzi na hipokrycie, jeden drugiego pogania. I dzisiaj ten ich cudowny temat o empatii, ech życie.