mtg: Kiedy przebywałem w sekcie (Ww), na każde niepowodzenie mówiono w koło to sprawka Szatana, czy ktoś się spóźnił na umówione spotkanie to jakiś problem w domu czy zborze ... itp i w drugą stronę bieguna za powodzenie to Jehowa to tamto. Wkurzało mnie takie stwierdzenie. Stwierdzałem od nas samych, wiele zależny jeżeli nie potrafimy zagospodarować swój czas czy rozwiązać problem i inne wszystko, nie skłamię jak powiem wszystko czyni się na ostatnią chwile to będą takie negatywne końcowe efekty, w drodze usprawiedliwienia przed samy sobą i manipulatorstwa sekty, to Szatan.
Nie raz zwracałem uwagę takim nadgorliwcom to nie Szatan tylko twoje roztrzepanie, brak jakieś harmonii życiowej w rozwiązaniu problemu.
Kontynuowałem - wiedz,(jeżeli ktoś wierzy w Szatana), powinien sobie zdać sprawę i uświadomić, że ON jest bardzo mądrym,przebiegłym pełen mocy duchowym stworzeniem - jak by naprawdę chciał kogoś porazić swoją mocą, to nie jakieś tam spóźnienie, zgubienie kluczy czy złamanie nogi- to Twoja jest bezmyślność i roztrzepanie.(Jeżeli ktoś wierzy w stek baśni może zobaczyć do ks. Joba czy tam Hioba, jak działał Szatan)
Druga strona medalu to Jehowa to tamto w pozytywnym znaczeniu wydarzeń, na każdym kroku takie wypowiedzi ze strony szaraczków i szczebli wyższych rangą.
Stanowczo stwierdzałem mówiąc w oczy to łamanie drugiego przykazania- i następowało milczenie.
W mojej obecności nie paplało się nagminnie w potocznej rozmowie to Szatan czy Jehowa, tamto o wanto, jeżeli komuś wyrwało się niepostrzeżenie słyszałem słowo przepraszam, trzeba umieć było wychowywać narwańców.