Moyses, niestety nikogo nie znam z tych stron
U mnie podobnie. Tak się składa, że z tych stron nikogo nie znam. Ale powiem Tobie (napiszę). Sprawdziłem na mapie. Byłem w tych Twoich Kątach. Fakt, śmieszna nazwa, jak na miejscowość. No i zaliczyłem klepanie maski. W koszuli ostał mi się guzik, który był w spodniach i ten górny, niezapięty. Bez mała, ich było z 10, ja sam, bo złych kolegów wtedy miałem - czyli nie było na kogo liczyć. To chyba było w rynku. Niedziela. Jak wycierałem juchę z wargi, to herszt bandy ściskał mi dłoń, i mówił, że okład ze mną jest przyjemnością. A palcem pokazywał tych (przepraszam) ciuli, którzy mi nawet nie próbowali pomóc. Wtedy zrozumiałem, że kolegów warto dobierać sobie bardziej rozważnie.
Przypomniałem sobie. Gośki kuzynka ma na imię Renata.