Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Najważniejsza decyzja życiowa  (Przeczytany 12141 razy)

Offline ewa11

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #30 dnia: 19 Kwiecień, 2019, 11:03 »
Nacisk rodziny jest przeogromny, chcą zupełnie czegoś innego dla mnie, chcą żebym całe życie oddał organizacji - „rzeczywiste życie”..
Ale no ja mam inne plany :)
Chce założyć rodzinę, mieć dzieci, dom..
nie chce żyć na ciągłej zmianie miejsca zamieszkania, na prowadzeniu jakichś bezsensownych komitetów, na wygłaszaniu na stadionach wykładów o naukach z którymi wewnętrznie nie potrafię się zgodzić, na chodzeniu po domach i opowiadaniu jaka to organizacja wspaniała.
Jak powiedział były gubernator Kalifornii: zaufaj sobie; nieważne, co ktoś inny myśli.

PS. I jeszcze jeden cytat: nigdy nie przepraszaj za bycie sobą (Paulo Coelho).
« Ostatnia zmiana: 19 Kwiecień, 2019, 11:38 wysłana przez ewa11 »


Offline dobryczlowiek

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #31 dnia: 22 Kwiecień, 2019, 23:49 »
https://youtu.be/jrWFL3fIPTo


:) Tu trochę omówiłem sprawę wykształcenia


Offline dobryczlowiek

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #32 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 07:21 »
Co z tym wykładem? :)

Wykład zawierał w sobie potężne propagandowe zdania - osoba postronna widząc coś takiego i choćby minimalnie znając się na psychologii sekty to zauważy.
Organizacja ta ma wszystko pasujące do obrazu sekty. Czy Bóg zakładałby sektę i kazał w niej wyrabiać prawo jazdy potrzebne do zbawienia?
I miałby jakiś rzeczników na ziem,  którzy terroryzują swoje rodziny?

No raczej na pewno nie :D
Wykład masakryczny, fajnie to widać na filmie z kanału Świadkiem Jehowy Być.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #33 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 16:27 »
Ciężko czasem opowiedzieć co czuje człowiek którego cała rodzina praktycznie jest w sekcie.
I ta osoba nagle zaczyna to czuć.
To jest okropne, naprawdę tego nie polecam.

    Większości z Nas nie musisz tłumaczyć jak się czujesz, przerabialiśmy lub przerabiamy na własnej skórze. Tu rodzina w org...to norma.
Jedni mają mniej zryte berety, inni więcej, ale to zawsze ta sama kiszka.

Odrzucenie, odtrącenie, zapomnienie i zostawienie człowieka samemu sobie to dla nich przejaw miłości.
Szkoda, że nie mają świadomości tego, że to chora miłość.

Tak dużo piszesz...chcę być szczęśliwy. Tylko czy zadałeś sobie pytanie co będzie, gdy kiedyś odejdziesz z org? Gdy Twoja edukacja, plany życiowe się nie spodobają tym co rządzą i Cię całkiem odstawią na boczny tor, albo wyrzucą za nawias?

Czy dasz radę to udźwignąć? Czy masz świadomość tego, że w orgu...masz już jakąś pozycję, a poza..musisz na wszystko od nowa pracować? Sam, bez rodzinnego wsparcia. Czy wtedy będziesz szczęśliwy?
« Ostatnia zmiana: 23 Kwiecień, 2019, 16:43 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Światus

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #34 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 18:37 »
Mówiąc krótko; zastanów się;
1. Co da ci szczęście?
2. Czy dasz radę żyć w kłamstwie?
3. Czy, ewentualnie, dasz sobie radę bez kontaktu z rodziną?
- Warto się zastanowić, czy to prawdziwa miłość? OBY.
4. Czy wolisz żyć po swojemu?
5. Czy jeśli odejdziesz teraz, dasz sobie radę finansowo?
6. Czy może jednak jeszcze zostać kilka m-cy i spróbować wyciągnąć kogoś z rodziny?
Czy warto zrywać relacje z powodu omylnej Strażnicy?


Offline Reskator

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #35 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 19:56 »
Tak myślę co by było dobre dla Ciebie Dobry człowieku
Może...
...byś podjął studia i mieszkał w akademiku czy na stancji.
Ta "strefa buforowa"  da Ci komfort,dystans...
...od oka cyklonu w którego epicentrum jest:
- WTS
- i niestety Twoja mocno zaangażowana rodzina.
« Ostatnia zmiana: 23 Kwiecień, 2019, 20:05 wysłana przez Reskator »


Offline Overthinker

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #36 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 21:07 »
Kolego, bracie, byłem w łudząco podobnej sytuacji jakieś 3 lata temu. Pionier z kilkuletnim doświadczeniem. Usługujący, którego starsi wkładali w ramkę i pokazywali na wizytach jako święty wzór do naśladowania.. ech pomylili się  ;D

Jeśli pozwolisz coś krótko doradzić:
Jesteś w świetnym momencie do zrobienia kontrolowanego odpłynięcia!
Skoro zyskałeś świadomość sekto-korporacyjnej natury organizacji to... yhmmm pozamiatane. Dalszej kariery w zborze nie zrobisz, kolejne wysiłki orgowe w  perspektywie czasu nie mają sensu. Nie pociągniesz wyżej swojej pozycji, możesz jeszcze przez chwilę jechać na opinii, ale ostatecznie sam się tym zmęczysz. Polecam jak najszybciej zrezygnować ze służby pionierskiej. Powiedz, że czujesz się znużony czy coś, przez 2 tygodnie będą gadać i przestaną.

Idź na studia. Nie tylko dla wiedzy, tytułu, zawodu, ale dla ludzi. Znajdziesz znajomych i przyjaciół, może na lata. Nie będziesz osamotniony. Studia będą dla Ciebie szkołą życia w prawdziwym społeczeństwie - wszyscy po wyjściu jej potrzebujemy, mniej lub bardziej.
Jeśli widzisz taką możliwość - wyjedź na uczelnię do dużego miasta (Gdańsk, Wrocław, Kraków, Warszawa). W tłumie łatwiej o anonimowość. Mieszkanie w akademiku ma swoje uroki i jest tanie. Dodatkowa praca, stypendium socjalne, czy kredyt studencki - utrzymasz się bez dziadowania. Rodzice pewnie będą przeciwni, ale jak dobrze rozegrasz to zagryzą zęby i jeszcze Ci pomogą. Do października masz czas na działanie. Tak czy inaczej odcięcie pępowiny rodzinnej to nieunikniona kolej rzeczy, będąc w orgu też. Zawsze możesz argumentować wersetem "Dlatego mężczyzna opuści ojca i matkę..." (Rodz. 2:24) :)
Jeszcze przed własnym outem usłyszałem od życzliwego psychologa, że zaczęcie nowego życia w starym środowisku będzie wiele trudniejsze. Przeprowadzając się masz czystą kartę i jesteś panem własnego życia. Możesz realizować marzenia. Wiąże się to z ciężką pracą, ale też mniejszym bagażem negatywnych czynników.
Na pierwszym miejscu postaw własne dobro. Tylko Ty jesteś w stanie ocenić na ile czujesz się silny. Misję wybudzania innych zostaw na potem, chyba że udźwigniesz teraz, ale to ryzykowne mając fanatyczną rodzinę.
Z czasem rodzina i zbór zaczną widzieć jak słabniesz duchowo, dla nich będzie to typowy scenariusz numer 42 "dobregoczłeka szatański świat wchłania, studia som zue" - jeśli uznasz stopniowe odejście za najlepsze - dokładnie to niech o Tobie myślą :)
Studia połączone z wyjazdem hen daleko mogą być dla Ciebie fundamentem, na którym zbudujesz nowe życie. Nowe życie najpierw, potem zdecydujesz co chcesz robić dalej.
Proszę nie traktuj powyższego jak instrukcji, raczej ot luźna propozycja. Ty najlepiej znasz swoją sytuację i wierzę, że będziesz wiedział co zrobić.
Kibicuję mocno ;)
« Ostatnia zmiana: 23 Kwiecień, 2019, 21:27 wysłana przez Overthinker »
- Dzień dobry, czy przypadkiem nie jest Pani oszustką?
- Ależ skąd! - powiedziała Strażnica.
Podczas gdy ona jest.


Offline hello_him

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #37 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 21:27 »
Bardzo fajny kanał na youtubie masz. Dzięki za informacje o kongresach 2019. Ta organizacja to groby pobielane!!!
Powodzenia na studiach !!!


Offline dobryczlowiek

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #38 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 21:42 »
Kolego, bracie, byłem w łudząco podobnej sytuacji jakieś 3 lata temu. Pionier z kilkuletnim doświadczeniem. Usługujący, którego starsi wkładali w ramkę i pokazywali na wizytach jako święty wzór do naśladowania.. ech pomylili się  ;D

Jeśli pozwolisz coś krótko doradzić:
Jesteś w świetnym momencie do zrobienia kontrolowanego odpłynięcia!
Skoro zyskałeś świadomość sekto-korporacyjnej natury organizacji to... yhmmm pozamiatane. Dalszej kariery w zborze nie zrobisz, kolejne wysiłki orgowe w  perspektywie czasu nie mają sensu. Nie pociągniesz wyżej swojej pozycji, możesz jeszcze przez chwilę jechać na opinii, ale ostatecznie sam się tym zmęczysz. Polecam jak najszybciej zrezygnować ze służby pionierskiej. Powiedz, że czujesz się znużony czy coś, przez 2 tygodnie będą gadać i przestaną.

Idź na studia. Nie tylko dla wiedzy, tytułu, zawodu, ale dla ludzi. Znajdziesz znajomych i przyjaciół, może na lata. Nie będziesz osamotniony. Studia będą dla Ciebie szkołą życia w prawdziwym społeczeństwie - wszyscy po wyjściu jej potrzebujemy, mniej lub bardziej.
Jeśli widzisz taką możliwość - wyjedź na uczelnię do dużego miasta (Gdańsk, Wrocław, Kraków, Warszawa). W tłumie łatwiej o anonimowość. Mieszkanie w akademiku ma swoje uroki i jest tanie. Dodatkowa praca, stypendium socjalne, czy kredyt studencki - utrzymasz się bez dziadowania. Rodzice pewnie będą przeciwni, ale jak dobrze rozegrasz to zagryzą zęby i jeszcze Ci pomogą. Do października masz czas na działanie. Tak czy inaczej odcięcie pępowiny rodzinnej to nieunikniona kolej rzeczy, będąc w orgu też. Zawsze możesz argumentować wersetem "Dlatego mężczyzna opuści ojca i matkę..." (Rodz. 2:24) :)
Jeszcze przed własnym outem usłyszałem od życzliwego psychologa, że zaczęcie nowego życia w starym środowisku będzie wiele trudniejsze. Przeprowadzając się masz czystą kartę i jesteś panem własnego życia. Możesz realizować marzenia. Wiąże się to z ciężką pracą, ale też mniejszym bagażem negatywnych czynników.
Na pierwszym miejscu postaw własne dobro. Tylko Ty jesteś w stanie ocenić na ile czujesz się silny. Misję wybudzania innych zostaw na potem, chyba że udźwigniesz teraz, ale to ryzykowne mając fanatyczną rodzinę.
Z czasem rodzina i zbór zaczną widzieć jak słabniesz duchowo, dla nich będzie to typowy scenariusz numer 42 "dobregoczłeka szatański świat wchłania, studia som zue" - jeśli uznasz stopniowe odejście za najlepsze - dokładnie to niech o Tobie myślą :)
Studia połączone z wyjazdem hen daleko mogą być dla Ciebie fundamentem, na którym zbudujesz nowe życie. Nowe życie najpierw, potem zdecydujesz co chcesz robić dalej.
Proszę nie traktuj powyższego jak instrukcji, raczej ot luźna propozycja. Ty najlepiej znasz swoją sytuację i wierzę, że będziesz wiedział co zrobić.
Kibicuję mocno ;)

Wielkie dzięki za ten post! :)
Odnośnie przeprowadzki byłoby to ciężkie z tego powodu, że no uniwersytet mam naprawdę niedaleko mojego miejsca pracy i domu, więc nie widzę sensu, póki co, zmieniać miejsca zamieszkania, gdyż w kompletnie nowym miejscu byłoby mi się ciężko utrzymać. A tu mam pewną pracę, dobry dochód..
W gruncie rzeczy jestem w stanie się utrzymać samemu płacąc za studia i jeszcze dobrze sobie żyć poza tym.

Tak. Mam taktykę żeby powoli odchodzić od organizacji, ale żeby odejść trzeba przejść pewien proces. Słuchając mnóstwo audycji, oglądając mnóstwo filmów na YT mam wrażenie, że najgorszym z nich jest właśnie moment, kiedy odwraca się rodzina.
Ale jestem na to przygotowany i nie wykluczam w przyszłości wyprowadzki na swoje :)!
Nie mogę się doczekać reakcji starszych zboru którzy powoli zaczynają dostrzegać że coś jest nie tak - nie jestem w służbie już tyle ile trzeba, nie mam tego "zapału"..
Najbardziej szkoda mi "przyjaciół" których mam tutaj, naprawdę dużo ich.. Ale mimo wszystko ciężko nazwać ich przyjaciółmi w sytuacji, kiedy przestajesz wierzyć w jakąś ideę, a oni się od razu odwracają..


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 218
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #39 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 21:55 »
mtg: Rozsądnie podchodzisz do problemu-dobryczłowiek, życzę powodzenia i odpływaj z portu (Ww)
Przede wszystkim WITAM NA  FORUM, późno lecz jestem  :) :)
cytat: ' Nie masz wpływu na każde wydarzenie. Ale decydujesz o tym, jak ono wpłynie na Ciebie.'
« Ostatnia zmiana: 23 Kwiecień, 2019, 22:04 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 780
  • Polubień: 5166
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #40 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 21:58 »
Wielkie dzięki za ten post! :)
Odnośnie przeprowadzki byłoby to ciężkie z tego powodu, że no uniwersytet mam naprawdę niedaleko mojego miejsca pracy i domu, więc nie widzę sensu, póki co, zmieniać miejsca zamieszkania, gdyż w kompletnie nowym miejscu byłoby mi się ciężko utrzymać. A tu mam pewną pracę, dobry dochód..
W gruncie rzeczy jestem w stanie się utrzymać samemu płacąc za studia i jeszcze dobrze sobie żyć poza tym.

Tak. Mam taktykę żeby powoli odchodzić od organizacji, ale żeby odejść trzeba przejść pewien proces. Słuchając mnóstwo audycji, oglądając mnóstwo filmów na YT mam wrażenie, że najgorszym z nich jest właśnie moment, kiedy odwraca się rodzina.
Ale jestem na to przygotowany i nie wykluczam w przyszłości wyprowadzki na swoje :)!
Nie mogę się doczekać reakcji starszych zboru którzy powoli zaczynają dostrzegać że coś jest nie tak - nie jestem w służbie już tyle ile trzeba, nie mam tego "zapału"..
Najbardziej szkoda mi "przyjaciół" których mam tutaj, naprawdę dużo ich.. Ale mimo wszystko ciężko nazwać ich przyjaciółmi w sytuacji, kiedy przestajesz wierzyć w jakąś ideę, a oni się od razu odwracają..
[/b][/size]

Dobryczłowieku skoro już zauważyli, że coś z tobą nie tak, to niestety musisz się przygotować na odsuwanie się od ciebie wszystkich przyjaciół. Niestety w tej organizacji nie trzeba być wykluczonym, aby spotkał Ciebie oraz twoją rodzinę (jeżeli ją masz) ostracyzm. Ja to zachowanie nazwałem ostracyzmem wewnętrznym. Spotkało mnie to osobiście pomimo mego zaangażowania w sprawy Pana?. Jedynym moim grzechem było laitowe podejście do zebrań służby, które lekceważyłem. Ale to wystarczyło, aby mnie spychać na boczny tor przez osoby znaczące w zborze. Najbardziej mnie zabolało jak pewien starszy zboru, który mnie, wówczas młodego chłopaczka zapraszał do domu na studium rodzinne, omawiał ze mną pytania do chrztu, a teraz na ulicy udawał, że mnie nie zna. Ale każda akcja ma swą reakcję. Przejrzałem na oczy, zobaczyłem tę miłość i jestem w miejscu, w którym jestem.
Reasumując, za chwilę może się okazać, że nie będziesz miał alternatywy. Pozbawiony przyjaciół i perspektyw w zborze przestanie Ci zależeć. Dokładnie tak mam obecnie. Zbór odcinając się ode mnie utracił kontrolę nade mną. Czas na nowe życie brachu!!!!
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline dobryczlowiek

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #41 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 22:41 »
mtg: Rozsądnie podchodzisz do problemu-dobryczłowiek, życzę powodzenia i odpływaj z portu (Ww)
Przede wszystkim WITAM NA  FORUM, późno lecz jestem  :) :)
cytat: ' Nie masz wpływu na każde wydarzenie. Ale decydujesz o tym, jak ono wpłynie na Ciebie.'

byłem tu już nie raz ;)


Offline matowa

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #42 dnia: 24 Kwiecień, 2019, 09:50 »
Dobryczłowieku, nie boisz się, że nakryją Cię na YT? Jesteś pionierem i aktywnym odstępcą w sieci?
Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.


Offline dobryczlowiek

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #43 dnia: 24 Kwiecień, 2019, 15:11 »
Dobryczłowieku, nie boisz się, że nakryją Cię na YT? Jesteś pionierem i aktywnym odstępcą w sieci?

Nie boje się! 💪🏻
Powodzenia w szukaniu im życzę!😂


Offline ewa11

Odp: Najważniejsza decyzja życiowa
« Odpowiedź #44 dnia: 24 Kwiecień, 2019, 15:48 »
Cokolwiek teraz postanowisz, Dobry człowieku, postanów dobrze, bo konsekwencje podjętych decyzji będą się ciągnąć za Tobą do końca życia. Więc myśl o tym, co najlepsze dla Ciebie, a nie dla Twojej rodziny czy kogokolwiek innego.