praktycznie wszystkie kobiety które poznałem bliżej będące ŚJ mają większe lub mniejsze problemy psychiczne, dosłownie każda z którą trochę się zbliżyłem (wliczając moją rodzinę) i jest to dla mnie przerażające. Wiem, że nie mogę uogólniać ale problem depresji i innych chorób czy zaburzeń emocjonalnych w zborze jest ogromny. Największy chyba niestety u tych którzy zostali wychowani w tej organizacji.
Manipulacje jakie stosuje w swojej praktyce TS mają ludzi prowadzić jak krótkiej smyczy.
Te wszystkie przykłady, matek z dziećmi idącymi przez rzekę z krokodylami, głoszącymi więcej niż inni itp
Są wyssane z palca, mają tylko innym podkręcić śrubkę. Czyta taka jedna z drugą i myśli...mam samochód, wygody, pralkę i się nie wyrabiam, a tam kobieta jest lepsza ode mnie, choć robi pranie w rzece i idzie na zebrani z buta.
Mało tego, nie mogą się nikomu pożalić, bo przecież są ''szczęśliwe że są w prawdzie''. I tym sposobem kopią sobie dół z którego ich czasem nie widać.
Kiedyś byłam w kościele i za mną siedziały dwie kobiety, nim się zaczęła msza, jedna narzekała ile wejdzie, na męża, obowiązki i że już ma dość. Czy któraś świakowska kobieta by sobie pozwoliła na takie coś? Nigdy.