(mtg): znalezione w zakamarkach netu
Przypomnijmy, że za "brata Russella" wszyscy Badacze Pisma Świętego wierzyli, że to jego wyznaczył Bóg, jako "niewolnika"(sługę) z przypowieści Jezusa (Mt 24, 45), aby dostarczał "duchowego pokarmu na czas słuszny", czyli "teraźniejszej prawdy". Taką rolę miały odegrać przede wszystkim jego sześciotomowe "Wykłady Pisma Świętego" (siódmego i końcowego tomu nie dokończył). Ich studiowanie miały doprowadzić każdego szczerego "badacza" Pisma św. do pełni poznania, do "światła Biblii", jak się wyraził. Przestrzegał swoich zwolenników, że próba studiowania samej Biblii, nawet przez dziesięć lat, ale bez jego "Wykładów", grozi popadnięciem, i to już po dwóch latach, w "ciemności".
W kilka zaledwie lat po śmierci Russella "Anioła z Laodycei" (mającego już być ostatnim przed Armagedonem; por. Ap 2~3), Badaczom, a później świadkom Jehowy, zaświeciło "nowe światło", któremu patronował Rutherford. Odrzucono więc "Wykłady" Russella jako "stare światło". Istotnie Russell musiał odejść, gdyż nie miał już niczego nowego do zaproponowania Badaczom. Według niego ten świat miał się przecież ostatecznie skończyć w 1914 r. Jego "biblijna chronologia", nakreślona z takim rozmachem w "Wykładach", nie sięgała już poza rok 1914. Nie pomogły "dodatkowe proroctwa" po tym roku: Jehowa nie odpowiedział ani na wyznaczony przez niego rok 1915, ani na 1918. "Światło", które zaczął otrzymywać jego następca, ożywiło Badaczy i wlało w nich nadzieję, że jednak koniec tego świata nie jest tak odległy. Pamiętamy, że wydana przez Rutherforda książka Miliony ludzi z obecnie żyjących nigdy nie umrą!, obiecywała koniec świata już za kilka lat, dokładnie w 1925. Wiemy też, że prezydent "nowe światło" otrzymywał od pewnego anioła, którego miał mu posłać Jehowa z jednej gwiazdy z gromady Plejad. Spod ręki Rutherforda mogło więc wyjść wysoko cenione przez Badaczy dwutomowe dzieło pt. Światło, o którym pisali, że powstało "pod tchnieniem Bożym" i że tylko "Jehowa jest autorem tego pisma", a rola prezydenta ograniczyła się do tego, że był ,jedynie użyty za narzędzie"~4. Ale przyszedł czas, że i "światło" Rutherforda zgasło, a jego książki podzieliły los książek Russella, które usunięto z biblioteczek zborowych i przeznaczono na makulaturę, aby skutecznie zatrzeć chybione nauki "biblijne" i proroctwa "od Jehowy". Troskę o "nowe światło" podjęli kolejni prezydenci: Knorr, Franz, a obecnie Henschel.
Ktoś może słusznie zapytać, dlaczego u świadków Jehowy tak szybko zmienia się "światło poznania" (czytaj: "nowe nauki")? Najpierw przyjrzyjmy się, jak te sprawy widzą sami świadkowie. Podstawowym tekstem biblijnym, na którym oni opierają tę naukę, jest werset z Księgi Przysłów: "Ścieżka sprawiedliwych jest jak światłość poranka, blask jej coraz bardziej jaśnieje aż do białego dnia" (Prz 4, 18 wg BP; por. P 104). Tą "ścieżką" są oczywiście nauki świadków, natomiast słowa o coraz bardziej jaśniejącym blasku światła, które oświeca tę ścieżkę, mają oznaczać coraz pełniejsze poznanie "prawdy", które z łaskawości Jehowy, jest udziałem maszczonego" grona CK w Brooklynie.
Jak ocenić powyższą naukę świadków Jehowy? Rozumowanie świadków tylko pozornie i na pierwszy rzut oka wydaje się słuszne. Przede wszystkim powinniśmy bliżej przyjrzeć się biblijnemu fundamentowi tej nauki, tzn. Prz 4, 18. O czym tak naprawdę mówi ten tekst? Kluczowym słowem w tym wersecie jest słowo "droga". Otóż "droga" w Piśmie św. nie oznacza tylko nauki, jak chcieliby świadkowie, lecz także życie i postępowanie człowieka. Jako przykład, że tak należy te słowo rozumieć, przytoczmy wypowiedź samego Jezusa: "Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby..." (Mt 7, 13). Natomiast "coraz bardziej jaśniejący blask" na drodze sprawiedliwych, oznacza niezawodność w osiągnięciu przez nich celu, który, dzięki wiernemu trzymaniu się przez nich Bożych pouczeń, zbliża się do nich coraz bardziej i z taką samą pewnością, jak właśnie światło poranka przechodzące "aż do białego dnia" [wg BT: "wzrasta aż do południa"].
Gdybyśmy jednak świadkom przyznali rację, że tą "drogą" są ich nauki, to by znaczyło, że osiągają oni coraz lepsze zrozumienie prawd Bożych. Problem jest tylko w tym, że tego coraz lepszego zrozumienia w naukach świadków nie dostrzegamy. Przeciwnie, z naukami świadków dzieje się tak jak to już ktoś dowcipnie zauważył że im więcej tego światła otrzymują, tym jest u nich ciemniej! Już W.J. Schnell stwierdził, że tylko w latach 1917~1928 "Strażnica" zmieniała "światło", czyli swoje nauki, blisko 150 razy! Aby nie być gołosłownym, podamy nieco przykładów takich "prawd", które świadkowie rozgłaszali po całym świecie pod wpływem "nowego światła":
~ Babiloński król Nabuchodonozor (Dn): do roku 1930 był "symbolem Szatana", po roku 1936 "uosabiał Boga", aby ponownie powrócić do "symbolu Szatana" (powróciło więc "stare światło").
~ Sprawa tzw. "rządów" ( wg Rz 13): w latach 1879~1929 uczono, że "rządy pochodzą od Boga", w 1929: "rządy pochodzą od Szatana", od 1962: "rządy pochodzą od Boga" (powrót "starego światła").
~ Religia: w 1924 głoszono, że "religia pochodzi od Boga", od 1937 : "religia jest kultem diabła i demonów", od 1957 : "religia pochodzi od Boga" (powrót "starego światła").
~ Powrót Chrystusa na ziemię: wg Russella nastąpił w 1874 , wg Rutherforda w 1914 r.
~ Zmartwychwstanie "małego stadka" (przedstawicieli 144 000): najpierw w 1878 , później w 1914, 1918, 1919.
~ Koniec świata: daty "najgłośniejsze" to: 1914, 1915, 1918, 1925, 1941, 1975, 1984, 1994 (wszystkich tych "dat" było ok. dwudziestu!).
~ Transfuzja krwi: Rutherford chwali, Knorr i jego następcy zakazują.
~ Transplantacje: w 1968 zakaz, od 1980 dozwolone.
~ Szczepienia: najpierw zakazane, dwadzieścia lat później dozwolone.
~ Los mieszkańców Sodomy: w 1879 głoszono, że zmartwychwstaną, w 1952 nie zmartwychwstaną, w 1965 zmartwychwstaną, w 1988 nie zmartwychwstaną, w 1989 zmartwychwstaną, 1990 nie zmartwychwstaną(a jak będzie za rok, dwa?!).
Czy choćby z tych kilku wyżej przytoczonych przykładów można przyznać rację świadkom Jehowy, że ich nauki przypominają coraz jaśniejsze światło? Czy raczej mamy tu do czynienia z poruszaniem się w mrokach? Nie ulega wątpliwości, że nauki świadków pełne są sprzeczności i absurdów. To tylko u świadków "światło"(ich "prawda") może po jakimś czasie okazać się "ciemnością" (kłamstwem), aby ponownie stać się "światłem". Szkoda, że nauczyciele z Brooklynu nie zważają na jakże słuszne słowa, które kiedyś zamieściła ich własna "Strażnica" (1881): "Nowe światło nigdy nie stoi w sprzeczności ze starym światłem, lecz dodaje coś do niego".
Aby jednak jakoś obronić się przed uzasadnioną krytyką tych ciągłych zmian w naukach Towarzystwa Strażnica, CK ogłosiło nową teorię o dochodzeniu do prawdy na drodze tzw. "halsowania". Słowo "halsowanie" wywodzi się jak wiadomo ze słownika żeglarskiego i oznacza wykonywanie zwrotów w prawo i w lewo ( inaczej: płynięcie zygzakiem), aby dotrzeć do celu, gdy wiatr wieje naprzeciw. Ale według "żeglarzy" z Brooklynu, halsowanie oznacza też wykonywanie zwrotów "tam i z powrotem" ("Strażnica" 18/1982, s. 19). "Tam i z powrotem" ma usprawiedliwić zmiany nauk o 180 stopni! Tymczasem według tej samej Księgi Przysłów "ścieżka sprawiedliwego", to nie chodzenie w prawo czy lewo, w tył i do przodu, lecz trzymanie się "prostej drogi": "Nie zbaczaj ani w prawo, ani w lewo, odwracaj swą nogę od zła" (4, 27; wg BP). I to nie do katolików, ale do samych siebie powinni świadkowie adresować słowa, które zamieścili w pewnej "Strażnicy": "Chrześcijanie co do podstawowych nauk nie mogą być niezdecydowani, zmienni jak `chorągiewka na wietrze'. Czy można polegać na zdaniu takich ludzi lub na ich szczerości?" ("Strażnica" 15/1977, s. 18). Odpowiadamy: oczywiście nie! Szkoda, że tak niewielu jeszcze świadków zdobyło się na pewien wysiłek myślowy tak jak to uczynił H~J. Twisselmann i zrozumiało, że ,jaśniej, to nie oznacza inaczej", a "jaśniejsze światło" nie może być "zmienianiem skóry" (HT 33).
Wyciągnijmy więc końcowe wnioski z jehowickiej nauki o "nowym świetle" i uzupełnijmy je o kilka dodatkowych spostrzeżeń:
~ CK używa "nowego światła", aby wytłumaczyć się jakoś z ciągłych zmian w nauczaniu. Temu samemu celowi służy, celowe naszym zdaniem, unikanie rozróżnienia pomiędzy pogłębieniem nauki (pod wpływem "nowego światła") a jej zmianami (często stają one "na głowie" powrót do "starego światła", wcześniej potępianego). To świadome mieszanie pojęć ma na celu nie tylko usprawiedliwienie przeszłości, ale i przygotowanie sobie terenu pod "nowe prawdy" w przyszłości. Świadkowie wierzą, że w ich przyszłym i bliskim już raju na ziemi ("raju odzyskanym"), będą obowiązywać "nowe zwoje", czyli jakieś nowe objawienia, uzupełniające Biblię (zob. B 181).
~ Nauka o dochodzeniu do prawdy przez "halsowanie", bazuje tak naprawdę ra filozofii Hegla, na jego dialektyce: teza (propozycja), antyteza (propozycja przeciwna) i synteza (pogodzenie obu propozycji lub ich kombinacja). CK stosuje tę dialektykę Hegla, jednak unika wyjawienia zwykłym świadkom jej autora, ograniczając się tylko do stwierdzenia, że jest to "zasada, która z dobrym rezultatem przyczynia się do rozwoju prawdy naukowej".
~ Prawda proponowana przez CK, przestaje być w rzeczywistości prawdą, skoro wszystko może się zmienić wraz z nadejściem "nowego światła" (teza przechodzi w antytezę). Tak więc żadna głoszona przez CK prawda nie daje gwarancji pewności, co przypomina rzekę, której "bieg i ujście zna tylko Jehowa".
Istnieje tylko jedna, niezmienna i niepodważalna prawda, która obowiązuje każdego świadka: CK (i tylko ono) ma zawsze rację. Jest to najważniejszy dogmat wiary świadków Jehowy! Ale co wobec tego z autorytetem Biblii? Odpowiedź jest jak zwykle prosta: Biblia służy CK jedynie za pomocniczy instrument do tworzenia "nowych prawd".
Jak już zaznaczyliśmy wcześniej, CK świadków Jehowy, utworzone za prezydenta Knorra, jest zbyt zajęte sprawami jurysdykcyjnymi i organizacyjnymi, aby jego członkowie znaleźli jeszcze czas na wspólne studiowanie Biblii podczas swych zebrań (środowych). Wspomnieliśmy również, że pisaniem i opracowywaniem książek i artykułów, zajmuje się Komitet Redakcyjny.
A jak przedstawiała się ta sprawa, tzn. przygotowywanie "materiałów biblijnych" do studiowania dla świadków w oparciu o "nowe światło", przed reformą całej struktury zarządzania organizacją w 1976 r.? Rąbek tajemnicy uchyliła tzw. "Sprawa Walijska" z roku 1954. Wiceprezydent F.W. Franz zapytany o tę sprawę wyjaśnił, że "rzecznikiem" tych zmian w naukach jest prezydent Knorr, który "wypowiada orzeczenia wyrażające postęp w rozumieniu Pisma Świętego". Następnie "może on tymczasowo wyznaczyć innych członków centrali do omówienia tej części Biblii, na którą zostało rzucone nowe światło". Po wydaniu przez prezydenta orzeczenia, bądź po jego "omówieniu", trafia ono do komitetu wydawniczego i po opracowaniu, jest "konfrontowane" z Pismem św. przez wiceprezydenta F.W. Franza, który wyraża swoją zgodę. W ostatnim etapie materiał jest posyłany do Knorra, który "posiada ostateczne `tak' ". W rzeczywistości "nie było jak pisze R. Franz żadnego oficjalnego `komitetu wydawniczego' poza tymi dwiema osobami [tj. Knorra i Franza]" (RF 66).
Raymond Franz przytaczając w swej książce wypowiedzi wiceprezydenta Franza z protokołu sądowego, z których najistotniejsze przedstawiliśmy wyżej, chciał w ten sposób wykazać, iż siedmiu członków Zarządu Towarzystwa Strażnica, uznanych później za "namaszczonych" członków CK ("odkąd Pan wszedł do swej świątyni niebiańskiej" w 1918), nie miało żadnego wpływu na opracowywanie nowych nauk (zob. RF 64~66)~Kto więc wniósł najpoważniejszy wkład w przygotowywanie "nowych nauk" dla świadków przez dziesięciolecia po Rutherfordzie? Osobą tą był czołowy "biblista" organizacji, właśnie F.W. Franz, nie posiadający elementarnego wykształcenia biblijnego, podobnie jak to było z Russellem. Co więcej, on sam uważał się za jednego "z kilku" zaledwie ludzi na ziemi, których "można by słusznie nazwać `nauczycielami"'. Gdy więc Raymond Franz zapytał go, swego stryja, "kto mógłby być takim `nauczycielem' w naszych czasach", usłyszał w odpowiedzi: "Wierzę, że ja nim jestem" (RF 86) .
Największym osiągnięciem "biblijnym" F.W. Franza, już jako prezydenta sekty, jest zapewne poprzedni podręcznik wierzeń świadków pt. Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi! " (1982), który już w tytule przypomina wszystkim, żeby odrzucili wszelką myśl o pójściu do nieba (jest ono zarezerwowanie z tylko dla "namaszczonych", takich jak on). W pisaniu jehowickiej literatury wspomagało Franza kilku innych jeszcze członków CK: Lyman Swingle, Lloyd Bary, Raymond Franz.