Jedną z najważniejszych nauk Świadków Jehowy jest zakaz transfuzji krwi motywowany Biblią.
Stary słownik Towarzystwa Strażnica wymieniał ją 5 razy (patrz Aid to Bible Understanding 1971 s. 245, 452, 495). Oto jeden z fragmentów:
Medical men speak of the deadly hazards faced, including the transmission of malaria, hepatitis, syphilis, and the greatest danger of all, circulatory overload, which "drowns" a patient by forcing the transfused blood into his lungs. These are only a few of the hazards that continue to increase as more widespread use of blood transfusions spreads diseases and produces, as the Journal of the Florida Medical Association of September 19, 1952, stated, „a weird assortment of antibodies, which may prove to be the cause of crossmatching difficulties and may even endanger the life of the patient if he is given more blood” (jw. s. 245; por. druga połowa tego fragmentu zamieszczona w broszurze „Krew, medycyna a Prawo Boże” 1965 s. 29).
Pozostałe fragmenty z cytowanego słownika dotyczyły transfuzji krwi w starożytnym Egipcie.
Ale już nowy słownik nie wymienia absolutnie słowa „transfuzja”, a wskazane powyżej miejsca zmieniono, a ją wyrugowano z leksykonu (patrz „Wnikliwe poznawanie Pism” 2006 t. 1, s. 344, 574, 1141)!
Dlaczego tak się stało, pomimo iż nadal Świadkowie Jehowy zabraniają swym głosicielom przetaczania krwi?
Może powodem tego jest to, że „transfuzja krwi” nie jest terminem biblijnym, a słownik Towarzystwa Strażnica to „leksykon biblijny”.
Może to, że sam tytuł „Wnikliwe poznawanie Pism”, który nie naprowadza nas na transfuzję, sprawił, że w nowym słowniku usunięto wszelkie wzmianki o niej?
Bo gdzie „wnikliwe poznawanie Pism” wskazuje na transfuzję?
Odpowiedzi na te pytania zna zapewne tylko Towarzystwo Strażnica, ale czy wyjawi nam swoje racje dla usunięcia transfuzji z nowego słownika?
Tym bardziej organizacja ta nie wspomina w swym leksykonie biblijnym o „frakcjach krwi”, o których rozpisuje się ostatnio (patrz np. „Trwajcie w miłości Bożej” 2008 s. 215-218). Czyżby ta problematyka również nie była uważana za „biblijną”? A może słownik Towarzystwa Strażnica kierowany jest przede wszystkim do ludzi ze „świata”, skoro nie mówi się w nim o transfuzji i innych zagadnieniach z tym związanych?
Jest jeszcze jedna sprawa. Otóż we wszystkich słownikach Towarzystwa Strażnica jest hasło Wina krwi lub poruszono ten temat w podrozdziale (stary słownik). Do owej ‘winy’ nie zaliczono w nich transfuzji (!), co dziwi przy aktualnej nauce tej organizacji. Oto słowa z polskiego leksykonu:
„Chrześcijańskie Pisma Greckie ukazują trzy dziedziny, w których chrześcijanin mógłby obciążyć się przed Bogiem winą krwi: 1) morderstwo, czyli przelanie krwi - dotyczy to tych, którzy bezpośrednio lub pośrednio popierają organizacje obciążone krwią (np. Babilon Wielki [Obj 17:6; 18:2, 4] albo inne organizacje, które przelały mnóstwo niewinnej krwi [Obj 16:5, 6; por. Iz 26:20, 21]); 2) picie lub spożywanie krwi pod jakąkolwiek postacią (Dz 15:20) i 3) powstrzymywanie się od głoszenia dobrej nowiny o Królestwie i tym samym pozbawienie ludzi dostępu do zbawiennych informacji...” („Wnikliwe poznawanie Pism” 2006 [ang. 1988] t. 2, s. 1053; patrz też Aid to Bible Understanding 1971 s. 245).
Jeśli tak się rzeczy mają, jak uczy „leksykon biblijny”, to czyż wykluczanie z organizacji za transfuzję krwi jest „biblijne” w Towarzystwie Strażnica?
Ciekawe natomiast, że inna publikacja wydana w tym samym czasie zalicza transfuzję do ‘winy krwi’:
„Ściągają też na siebie winę krwi przez używanie jej do niezliczonych transfuzji, czym depczą sprawiedliwe prawa Jehowy” („Wspaniały finał Objawienia bliski!” 1993 [ang. 1988] s. 224).
Nie była to jednak nowa nauka, bo występująca też we wcześniejszych publikacjach:
„Zarazem zajęli stanowisko po stronie przymierza Bożego co do świętości krwi, nie chcąc go naruszyć transfuzjami krwi (tak często doprowadzającymi do zgonów, których właściwej przyczyny nie podaje się do wiadomości) i chroniąc się w ten sposób od jakiejkolwiek rozmyślnej winy krwi przed Bogiem” (Strażnica Nr 19, 1956 s. 16 [ang. 01.12 1955 s. 726]).
Można tu zapytać: która opinia jest tu ważniejsza, czy ta ze „słownika biblijnego” Świadków Jehowy, czy ta z ich innego podręcznika lub czasopisma?