Jak już kiedyś wspominałem chce opisać trochę swoją historie, trochę to z siebie wyrzucić.
A wiec tak:
Świadkiem jestem od prawie urodzenia bo moja mama została ochrzczona gdy miałem 2 lata. Mój ojciec nie jest świadkiem i nigdy nie był, a ja nigdy nie utrzymywałem z nim kontaktów, mieszkałem z matka i ojczymem. Zapisałem się do szkoły teokratycznej mając 8 lat, gdy miałem 9 zostałem głosicielem a w wieku 12 lat się ochrzcilem. Kiedy pytano mnie czemu chce być ochrzczony to odpowiadałem tak jak każde dziecko by odpowiedziało: Bo kocham Jehowe. Teraz wiem ze podświadomie po prostu chciałem się podobać innym w zborze. W gimnazjum jak to w gimnazjum były pierwsze papierosy, kilka razy wróciłem do domu pijany, przeklinałem itd. Miałem kilka rozmów ze starszymi ale z racji faktu ze sam byłem dzieckiem starszego, na rozmowach się tylko kończyło. Gdy skończyłem gimnazjum wyjechaliśmy za granice. Oczywiście nie miałem tu znajomych czy tym bardziej przyjaciół a zboru polskiego jako takiego nie było to się trochę uspokoiłem, wyciszyłem. Wiadomo, jak ktoś siedzi w domu i się nudzi to co robi? siedzi w internecie, i właśnie tam poznałem moja obecna żonę. Żona również jest świadkiem. Ona mieszkała w Polsce a ja nie. Jeździliśmy do siebie przez jakiś czas no i wiadomo ze jak się dwoje ukochanych ze sobą długo nie widzi to bardzo za sobą tęskni i okazuje to w wiadomy sposób. Byliśmy świadomi tego co robiliśmy, bo na jednym razie się nie skończyło. Ale sumienie jak to sumienie daje o sobie znać. Mieliśmy gorsze chwile w związku, już prawie się chcieliśmy rozstawać. Ja, jak to facet przeżywałem to tak ze trochę za dużo piłem i pewnego razu jak byłem trochę nietrzeźwy, jakimś cudem moi rodzice którzy się oczywiście o mnie martwili, przejrzeli moje wiadomości z wtedy jeszcze moja dziewczyna. Wszystko się wydało, był komitecik, ona miała u siebie w zborze, ja u siebie, ale skruchy nie było bo postanowiliśmy razem zamieszkać przed ślubem no i wiadomo, zostaliśmy wykluczeni. Po jakimś czasie mieszkania razem okazało się ze będziemy mieli dziecko. Od tej pory zaczęły się starania o przyłączenie bo potrzebowaliśmy pomocy rodziców. Zostaliśmy przyłączeni, urodził się nam syn. Wszystko było dobrze przez dwa lata aż w końcu zaczęły nam przeszkadzać pewne rzeczy w zborze. Szczególnie ludzie ze swoim nastawieniem ze wszystko musza wiedzieć i o każdy szczegół musza zwrócić uwagę, np. nie taka fryzura czy ubiór. Ja z ciekawości zacząłem odwiedzać to forum żeby zobaczyć czy inni tez maja takie odczucia jak ja. Oczywiście się okazało ze tak. Moja żona nie wie o tym forum i póki co gdy wspominałem coś o rzeczach które są nie tak w zborze ( oprócz ludzi, bo tego jest akurat świadoma) to nie chciała słuchać. Widzę jednak ze coraz lepiej zaczyna myśleć, coraz więcej rzeczy jej przeszkadza. Ostatnio po wykładzie gadaliśmy przez godzinę jaki to on był bez sensu. Ja zacząlem robić w końcu rzeczy na które sumienie mi zawsze nie pozwalało, zrobiłem sobie tatuaż, niedługo robię drugi. Narazie w mało widocznych miejscach. Teraz moja żona jest w ciąży z drugim dzieckiem, ale przed ciąża sobie trochę popalalismy, a póki co narazie sam vapuje bo żonie przeszkadza dym.
No i tak to właśnie wyglada moje życie, narazie na rozstaju dróg ale czas pokaże co będzie dalej.
Sorki ze tak się rozpisałem.
Pozdrawiam 😉