Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Krew do analizy  (Przeczytany 4083 razy)

Offline Roszada

Krew do analizy
« dnia: 04 Czerwiec, 2015, 14:08 »
Podczas różnych badań, np. w związku z przyjęciem do pracy czy podczas choroby, trzeba pobrać krew do badań, także od ŚJ.
Przynajmniej od 1983 r. Towarzystwo pozwala na to:

*** w83/15 s. 24 Pytania czytelników ***
Podobnie wielu chrześcijan uznało, że mogą z czystym sumieniem zgodzić się na pobranie niewielkiej ilości krwi do analizy, gdyż wiedzą, że po jej zakończeniu krew ta zostanie wylana.

Tak było też w 1979 r. a nawet w ang. w 1978:

*** w79/5 s. 23 Pytania czytelników ***
Czy jest coś złego w oddaniu krwi do analizy?
Opierając się na znajomości Pisma Świętego, większość Świadków Jehowy — o ile nie wszyscy — nie sprzeciwia się takim badaniom. Niewielka ilość krwi pobierana przy takiej okazji z organizmu nie jest ani spożywana, ani wstrzykiwana komu innemu. Po prostu poddaje się ją próbom lub analizie, a następnie usuwa. — Powt. Pr. 15:23.

Jest tylko jeden odsyłacz w ang. skorowidzu z lat 1930-1985:

*** dx30-85 Blood Test ***
BLOOD TEST
...
no Scriptural objection to: w78 6/15 30


Offline Roszada

Odp: Krew do analizy
« Odpowiedź #1 dnia: 04 Czerwiec, 2015, 14:09 »
Wynika z poniższego, że przynajmniej od roku 1952 ŚJ wolno było poddawać się pobraniu krwi, gdy "ustawa tego wymaga". To dotyczyło kwestii zawarcia małżeństwa:

"Urzędujący kaznodzieja powinien starannie zbadać, aby zobaczyć, że wszystkiemu według prawa uczyniono właściwie zadość, i że podane zostały wszystkie załączniki jak formularze próby krwi i t.d., gdzie ustawa tego wymaga" (dodatkowa Strażnica z lat 1950-59 art. Uroczystość Weselna (art. z okładki Trwaj w Twym dziele) s. 9 [ang. Strażnica 15.06 1952 s. 362]).

Jak było wcześniej, w latach 1945-1952, tego jeszcze nie wiem.


Offline Roszada

Odp: Krew do analizy
« Odpowiedź #2 dnia: 04 Czerwiec, 2015, 14:10 »
Ciekawe jak to było w praktyce z tym oddawaniem krwi do badań.
Przecież chyba było wielu fanatycznych ŚJ, co nie chciało oddawać.
Zresztą Towarzystwo pisało, jak podałem powyżej, "gdzie ustawa tego wymaga".

Ciekawe, że czasem ustawa (np. sąd) wymagał poddanie się transfuzji, ale w tym wypadku nie pisano by się poddać "gdzie ustawa tego wymaga".

Wręcz przeciwnie:

Strażnica Rok XCV [1974] Nr 18 s. 24 na pytanie:

 „Czy osoba, która otrzyma transfuzję w wyniku orzeczenia sądu ignorującego jej postanowienie, by nie przyjmować krwi, jest wolna od odpowiedzialności za pogwałcenie prawa Bożego co do świętości krwi?”,

 taką daje między innymi odpowiedź:

 „Kiedy więc pacjent bywa współwinnym przyjęcia transfuzji nakazanej przez sąd? Jeżeli się nie wysilał, żeby mówić z przekonaniem, gdy miał ku temu sposobność, a później nie sprzeciwiał się zdecydowanie zabiegowi (...) Znane są też wypadki, w których dana osoba wyczerpała wszelkie środki psychiczne i fizyczne, aby zapobiec takiemu pogwałceniu prawa Bożego; w końcu nawet straciła przytomność. Jeżeli wbrew jej szczerym wysiłkom zniewolono ją do przyjęcia transfuzji, musi pozostawić tę sprawę w rękach Jehowy, pokładając nadzieję w Jego miłosierdziu”.

 Por. Strażnica Nr 12, 1991 s. 31 („Jak stanowczo chrześcijanin powinien sprzeciwić się próbie dokonania transfuzji krwi nakazanej lub aprobowanej przez sąd?”).

Przebudźcie się! Nr 10, 1992 s. 21 podaje, że czasem przywiązywano ŚJ do łóżek, aby przeprowadzić im transfuzję, a protestujących współmałżonków „wyprowadzano ze szpitala w kajdankach”.


Offline Roszada

Odp: Krew do analizy
« Odpowiedź #3 dnia: 04 Czerwiec, 2015, 14:12 »
Oto rady Towarzystwa Strażnica dla Świadków Jehowy laborantów pracujących przy analizach krwi:

"Niektóre zajęcia mogą być niejako w »strefie pogranicznej«. Niekiedy też podstawowej pracy nic nie można zarzucić, ale od czasu do czasu żąda się od pracowników zrobienia czegoś, co nasuwa wątpliwości. Wtedy właśnie w grę wchodzi sumienie. W niektórych zawodach mogą się wyłonić problemy związane z użyciem krwi. (...) A co byś zrobił, gdyby w zakładzie pracy polecono ci sporadycznie zająć się krwią lub jej produktami? Czy sumienie by ci na to pozwoliło? W amerykańskim stanie Colorado pewien świadek Jehowy pracował w szpitalu jako główny laborant, wobec czego wykonywał różne analizy tkanek i płynów organizmu ludzkiego. Między innymi oczekiwano od niego badania próbek krwi. Niekiedy chodziło po prostu o sprawdzenie poziomu cukru lub cholesterolu we krwi pacjenta. Czasami jednak trzeba było także przeprowadzić próby krzyżowe dla celów transfuzji. Jak się powinien zachować?
Chrześcijanin ten dokładnie przemyślał cały problem. Zdawał sobie sprawę, iż nie byłoby słusznie, gdyby jakiś sługa Boży pracował wyłącznie dla banku krwi, gdzie każda czynność służyłaby celowi, który stanowi pogwałcenie prawa Bożego. Ale swoją sytuację widział inaczej; prowadził przecież różnego rodzaju badania. Zgadzał się także z tym, że gdyby był lekarzem odpowiedzialnym za decyzje, nie powinien zarządzić przeprowadzenia żadnej transfuzji u pacjenta, tak samo jak chrześcijanin posiadający sklep nie powinien zamawiać ani sprzedawać bożków czy papierosów. Laborant ów pomyślał sobie jednak, że skoro cały jego związek z krwią polega jedynie na wykonaniu analizy, więc jego rola niewiele odbiega od roli pielęgniarki, która na polecenie lekarza mogła pobrać próbkę krwi, gońca, który ją przyniósł do laboratorium, i jeszcze kogoś innego, kto by ewentualnie przeprowadził nakazaną transfuzję bądź inny zabieg. Wziął pod uwagę zasadę z Księgi Powtórzonego Prawa 14:21. Według tego wersetu Żyd, znalazłszy padłe zwierzę, mógł je sprzedać cudzoziemcowi, którego nie obowiązywały ograniczenia Prawa co do niewykrwawionego mięsa. Dlatego sumienie pozwoliło wówczas temu laborantowi dokonywać analiz krwi, włącznie z tymi, które miały służyć za podstawę do przeprowadzenia transfuzji pacjentom nie zainteresowanym kwestią, jak prawo Boże reguluje użycie krwi" (Strażnica Rok XCVI [1975] Nr 24 s. 9-10).