Scenariusze, jakie piszesz, są moim zdaniem mało prawdopodobne, bo jak już wielu pisało, SJ nie są szkoleni do zabijania, to po pierwsze, po drugie sporo tam osób wybudzonych, po trzecie, sporo kobiet i dzieci, po czwarte, sporo osób starszych, po piąte nie mają broni, a kijami czy rózgami niewiele by zdziałali. Tak czy inaczej ta "armia" zostałaby rozgromiona w proch, więc to byłby koniec organizacji.
Jakiś czas temu rozmawiałam z jedną odstępczynią, że jak CK kiedyś odpali, to raczej każą SJ popełnić zbiorowe samobójstwo. To było po projekcji sławetnego filmiku o ukrywaniu się w piwnicy. Szczerze też wątpię w ten scenariusz, bo póki co organizacja to świetnie kręcący się biznes. 8.000.000 głosicieli to ciągle 8.000.000 osób składających mniejsze lub większe datki (tylko błagam, nie pytaj znowu, gdzie ta kasa, bo Ty jej nie widzisz, a jak chcesz jednak zapytać, to znajdź odpowiednie wątki, gdzie są liczne odpowiedzi na to pytanie).
Nie rozumiem, po co CK miałoby zarzynać kurę znoszącą złote jaja (lub, jak kto woli, podcinać gałąź, na której siedzi).
Tak czy inaczej, to byłby koniec organizacji. Jak napisałam wyżej, w pierwszym przypadku "armia" uzbrojona w rózgi nie miałaby szans z zawodowymi armiami mającymi ultranowoczesną broń, a w drugim przypadku sami by siebie wykończyli.
PS. Zaznaczam, że odnoszę się do Twoich wpisów dotyczących wielkiej armii, czyli ogółu świadków chcących dokonać jakiegoś ataku. Nie wykluczam jednak, że poszczególnym SJ (albo jakiemuś odłamowi) mogłoby odpalić, bo ta organizacja zdrowiu psychicznemu nie sprzyja.