ja jak byłem w zborze aktywnym świadkiem to "siostry" chętnie się ze mną umawiały do służby
- w trakcie owej służby opowiadały mi wszystko o swych mężach - tak że uszy mi puchły od tego (chciały się wyspowiadać do kogoś)
Ale miałem wtedy - musiałem wysłuchać szczegółowo , pocieszyć , dać radę na wszelkie bolączki itd .
Wracałem do domu z ciężką głową i dziękowałem Bogu że już po "służbie"
Ale fajnie było być w tej szczególnej organizacji
.