U mnie w zakładzie (było 150 osób) nie było wigilii ogólnej, tylko w działach.
Ponieważ większość czasu byłem na placówce, na terenie innego zakładu, a nie w swoim biurze, więc nie bywałem na tych wigiliach.
Mało tego, wiedziałem, że moi koledzy lubią dobrze sobie wypić, a ja uważałem, że to nie licuje z wigilią, więc nie chciałem brać udziału. To zazwyczaj było pod koniec pracy i przeciągało się do wieczora. Ja zaś spadałem do domu.