W Gdańsku stosowali sztuczkę, by dostać się do ciebie do domu.
Na stoliku wystawiali Księgę Mormona i pisało, że za darmo można dostać.
Jak się zgłosiłeś, żeś chętny, to odpowiadali, że niestety nie mają przy sobie wolnych egzemplarzy, więc proszą byś podał/a adres, to ci dostarczą do domu.
Stary numer stosowany też przez adwentystów.
Znam te sztuczki hamerykańskie.
W Sopocie była ich 'synagoga' i byłem u gospodyni, która tam mieszkała zarazem.
Co ciekawe dom był dwurodzinny, wejścia z dwóch boków domu.
Po drugiej stronie domu, obok mormonki, mieszkały ... siostry zakonne.