A konkretniej, jakich filmów i seriali Organizacja nie toleruje w tych czasach?
Słusznie szykanują, choć z niesłusznych pobudek. Żadnych studiów w tych czasach, a już broń boże humanistyka. Tylko fach w ręku, tylko politechnika.
Są. Ale wielu zlewa jakiekolwiek radykalne kroki i są w zborach dla towarzystwa, dla rodzin, dla świętego spokoju, zgłaszają się raz na całe zebrania, raportują tyle godzinek żeby mieć spokój i nic ponadto. Tak zwani letni duchowo. I nie jest to takie głupie zachowanie. Ja bym powiedział, że nie ma sensu w młodości psuć sobie więzi rodzinnych, zwłaszcza gdy pozostaje się od niej z dala i można żyć własnym życiem. Można mieć ciastko i zjeść ciastko. Odłączenia są dobre albo dla tych co i tak już nie mają wyjścia bo za pasem komitet albo dla tych co robią rozrachunek z własnym życiem. Młody człowiek nie powinien się oficjalnie pchać poza organizację jeśli nie musi, zwłaszcza jeśli nie sprawuje ona nad nim kontroli na co dzień.
Trochę do dupy być młodym w tych czasach. Pytasz o rady, a 90% rad brzmi żeby nie słuchać żadnych rad, tylko samego siebie. I wszystko fajnie, jak jesteś spawaczem po 50tce, po dwóch rozwodach, trzech operacjach chirurgicznych i jednym bankructwie; mając tym samym zróżnicowane zaplecze do wewnętrznego monologu. Ale skąd człowiek wchodzący w życie ma czerpać inspirację i rozeznanie na początku drogi? Sam się nie wymyśli. Im mniej dano przewodnictwa w młodym wieku, tym bardziej będzie w przyszłości zagubiony...i paradoksalnie tym więcej usłyszy pochwał indywidualizmu. I umywania rąk od porad, bo porada to potencjalna odpowiedzialność, choćby symboliczna, a w tych czasach ludzie boją się odpowiedzialności.
To błędne koło - zupełnie jak wtedy gdy szukasz rozwiązania problemu w wyszukiwarce google, a większość znalezionych wątków odsyła cię do skorzystania z wyszukiwarki google
Oczywiście internet to też nie jest jakaś ekstraklasa branży porad, ale sam fakt obecności takich pytań egzystencjalnych dowodzi, że jest zapotrzebowanie na przewodników - których rolę powinno spełnić najbliższe otoczenie - albo chociaż na osoby które wysłuchają i okażą zainteresowanie. A jak otoczenie tych oczekiwań nie spełni, to pojawią się wzorce zastępcze: muzycy, jutuberzy, gwiazdy filmu i internetu ( tak czy siak pojawi się internet w równaniu). Każdy myśli, że jak powiemy komuś żeby był sobą, to przyłożymy cegiełkę do stworzenia drugiego Szekspira, Jane Austen albo Chopina. A w praktyce najbardziej poczytną gazetą w tym kraju jest Fakt, a ludzie taranują barierki by dostać się na koncert Disco Polo.
Dobranoc.
Errhhh.. to co proponujesz? Podac kierunek studiow? Jesli bedzie chciala znalezc odpowiedz na pytanie co studiowac, to poszpera I popyta np pedagoga w szkole albo doradcy zawodowego. A I tak zdecydowac musi sama. Bo np doradca powie ze elektromechanika a jej to w ogole np nie interesuje.
Poza tym coz - takie zycie.
Patrze na to inaczej, na to co napisales o odpowiedzialnosci. Ze to nie osoby, ktore pisza zeby samemu decydowac boja sie odpowiedzialnosci ale osoby, ktore pytaja i (podkeslam "I" poniwaz pytac to b dobra rzecz) potem robia slepo to co powiedzieli im doradcy., Bo wydaje im sie ze jak ktos powiedzial to bedzie lepiej. A tak naprawde nie wiadomo, czy bedzie lepiej czy gorzej jesli sie kogos poslucha. Jesli wybiera sie sluchanie innych to trzeba tez wziac na barki odpowiedzialnosc. A nie jak cos sie psuje to potem jest na doradce. Moze taka osoba, ktora jest niedojrzala na tyle by wziac za siebie odpowiedzialnosc, mowic potem - ze np E-In wywieral na Nia wplyw I ze gdyby nie byla w zlej kondycji umoslowej to nigdy by go nie posluchala. Ale jak sir jednak rada przydalaby to ojojoj trzeba pytac przy byle okazji tej osoby, Bo ona zawsze madrze doradzi. I kiedy Tu czas na dorastanie I stawanie sie samodzielna i odpowiedzialna jednostka. (I jednak mysle, ze pomyliles Tu podjecia - w sprawach podejmowania decyzji bardziej chodzi o bycie odpowiedzialnym niz o pochwale indywidualizmu).
Moim zdaniem to, ze wskazuje sie osobie, ze Sama musi za siebie zdecydowac, ze Sama poniesie konsekwencje, ze Sama najlepiej zna swoja sytuacje - to jest niezwykle wazna lekcja doroslosci I samodzielnosci.
A poza tym co do studiow... To ja Sama dlugo zalowalam, ze poszlam na humanistyczne studia, ale ostatnio moja sytuacja sie zmienila I jestem na innym rynku pracy i sie okazuje, ze Tu sa inne potrzeby niz na poprzednim rynku pracy...
Takze moja rada do zalozycielki watku: poszperaj , zbierz informacje (np. W kazdym wojewodzkim (wojewodzkim - nie powiatowym) urzedzie pracy jest doradca zawodowy, ktory udziela porad za darmo. Moze warto tam sie wybrac? A potem sobie zdecyduj. I moze ta decyzja bedzie taka, ze bedziesz ja zle oceniac w przyszlosci. Moze tak byc. Podejmujemy czasem decyzje, ktore potem oceniamy jako nietrafne. Ale z kazda taka decyzja sie uczymy czegos o sobie I swiecie. I jesli jest to nasza decyzja to zamiast szukac winnych, to mowimy "Eh, Safari, zawalilas sprawe. Co mozesz teraz zrobic zeby to naprawic?" A nie tracimy czasu na "czemu ja go posluchalam? Czemu jej uwierzylam. Teraz dam jej/jemu znac ze jej porada byla taka I taka...."
P.S. a cala masa coachow, pseudo-doradcow i guru-podobnych ludzi ma sie tak dobrze wlasnie z powodu przekonana, ze ktos inny powinien wziac odpowiedzialnosc za moje "beznadziejne" zycie I cos z nim zrobic.