To sie zdarza gdy maz jako glowny zywiciel WYDZIELA zonie pieniadze ale w taki sposob, ze jej nie wystarcza na podstawowe rzeczy. Zastrasza ja w taki sposob, ze ona w koncu boi sie prosic o pieniadze na zycie… na ubrania, na artykul higieniczne. Przy tym jest ponizanie np z powodu tego ze nie pracuje (Bo np wychowuje dzieci) itd. Itd.
zgodzę się że w takich przypadkach które opisałaś w ogóle można zastanawiać się nad problemem czy dochodzi do przemocy ekonomicznej.
Ocena nie musi być jednoznaczna gdyż...
czasami jest tak, że kobieta chce wydawać górę pieniędzy "bo to i tamto i coś jeszcze są potrzebne", a facet np. prowadzi firmę, musi zarobić i na rodzinę i na podatki i na pensje dla pracowników więc nie może szastać na lewo i prawo pieniędzmi.
znam przypadek gdy facet ma sprecyzowane cele wychowawcze, nie chce aby dzieci zostały wychowane na chciwych leni, chce nauczyć je że nie wszystko w życiu "należy mi się bo ja chcę", a kobieta nie wspiera go w tych działaniach wychowawczych; przykładowo najpierw roztrwoni pieniądze przeznaczone na czynsz i opłaty bo synkowi trzeba było kupić nowy motocykl, a potem żąda kolejnych pieniędzy na życie; mąż odpowiada że skoro były nadplanowe wydatki to teraz cała rodzina będzie żyła nieco skromniej. No i konflikt gotowy. A żona czuje sie pokrzywdzona i marnotrawi kolejne pieniądze tym razem na adwokata bo chce męża pozwać o urojone krzywdy...
kilkuset osobom w życiu pomagałem w różnych sprawach urzędowych ale konsekwentnie nie chciałem nikomu pomagać w niepłaceniu alimentów; "masz dług w banku chętnie pomogę masz długi alimentacyjne to bierz się do roboty i spłacaj"
dwa razy w życiu zrobiłem wyjątek od tej zasady ratując męską ofiarę kobiety pijawki
jeden przypadek wspominam ze szczególną przyjemnością gdyż odstawiliśmy przed sądem małe czary mary i udowodniliśmy że bardzo bogaty biznesmen jest biedny jak mysz kościelna zarabia najniższą krajową i nie stać go na wysokie alimenty udowodniliśmy także że kobieta może współuczestniczyć w ponoszeniu kosztów utrzymania dzieci po rozpadzie małżeństwa;
udało nam się to zrobić w taki sposób że kobieta nie dostaje nic dla siebie (bo wg mojego rozeznania moralnego nic się tej k... nie należy) a dzieci mają zabezpieczony byt. Oprócz tych alimentów co ojciec płaci mają zapewnione (ale wypłacane okrężną drogą) środki materialne na naukę w prestiżowych liceach i na rozwijanie swoich zdolności i różne zajęcia dodatkowe.
Jest to zaprojektowany przez Sebastiana "ekonomiczny cud" że ojciec który zarabia około 1.600 zł netto i płaci alimentów około 1.000 zł potrafi oprócz tych alimentów wydać dodatkowo około 8.000zł na potrzeby swoich dorastających dzieci
jakby w przyszłości kiedyś ktoś po mojej śmierci miał ochotę rozpocząć mój proces beatyfikacyjny lub kanonizacyjny to stosowne papiery powędrują do Rzymu
albowiem mamy tutaj dwa cuda jednocześnie: 8.000 zł wydatków przy dochodzie realnym 600zł miesiecznie i mamy całkowitą zgodność z polskim prawem podatkowym i z przepisami ustawy o rachunkowości...
należy także z przyjemnością odnotować fakt że wskutek moich działań (zapobiegających skubaniu rogacza) dzieci mają zapewniony super start w życiu a cudzołożna żona została szybko porzucona przez bezrobotnego kochanka (kochaś wykombinował że załatwi wysokie alimenty i będą nie pracując zawodowo żyli oboje jak pączki w maśle ale zdziwił się gdyż ja Sebastian dokonałem cudu prawno-ekonomicznego i uratowałem majątek rogacza przed egzekucją a dochody cudownie pomniejszyłem)