Tak jak z Hitlerem też nie.
Z Hitlerem to było przegięcie. Pamiętam, jak byłam zbulwersowana, jak wyszła Strażnica opisująca tę korespondencję pomiędzy Rutherfordem a Hitlerem. Najbardziej zbulwersowało mnie to, że Rutherforda przedstawiono jako przykład skromności. Ta korespondecja wywoływała wściekłość hitlerowców i zwiększenie prześladowań SJ w obozach, ale jak w końcu niemieccy SJ zwrócili się do Rutherforda z pytaniem, co robić, to stwiedził, że nie wie, co robić i sami muszą podjąć decyzję.
I właśnie to mnie zbulwersowało. Po pierwsze, siedział sobie bezpiecznie za oceanem i korespondował z Hitlerem. Było przyjechać do Niemiec i podyskutować twarzą w twarz. Po drugie, ja - nawet gdybym była przekonana o swojej racji, ale wiedziała, że moja korespondencja wywołuje większe prześladowania moich braci - to dałabym spokój. Po trzecie - łatwo jest się wymądrzać, ale jak trzeba dać konkretną radę, to powiedzieć "nie wiem". No i po czwarte, najważniejsze - nie mam pojęcia, co w tym zachowaniu było skromnego czy pokornego.
Wracając jednak do głównego tematu, Ciebie - niebędącego nigdy SJ - bulwersuje fakt, że można coś nazywać szatańskim czy bestią, a jednak zwracać się o pomoc. No i dobra, masz prawo tak oceniać to działanie.
Mnie - wykarmioną naukami SJ - nigdy nie zbulwersował fakt, że ktoś się zwraca do tych instytucji o pomoc. I teraz, kiedy jestem już poza organizacją, też mnie to nie bulwersuje.
Żadna petycja nie uczyni nigdy z nikogo członka/współpracownika/współdziałacza żadnej instytucji. Tak samo jak nikogo nie uczyni członkiem/pracownikiem sądu złożenie w sądzie pozwu, skargi etc.
A jak ktoś uważa inaczej, to niech spróbuje napisać petycję do jakiejś instytucji, a potem spytać się, czy z racji napisania tej petycji stał się członkiem/współpracownikiem/współdziałaczem tejże instytucji. Albo niech złoży pozew czy skargę w sądzie i spyta się, czy z racji tego jest już w strukturach tego sądu.Co innego z byciem członkiem na zasadzie NGO czy braniem udziału w konferencjach organizacji mających cele polityczne. Gdyby szeregowy SJ tak zrobił i wyszłoby to na jaw, to jak nic miałby komitet (chyba że coś się zmieniło od lat 90-tych).