moje trzy grosze:
cytat: Raymond Franz Kryzys Sumienia str. 332, 333
'' Wspomnianej wcześniej, że po 1978 roku w Ciele Kierowniczym dawał się zauważyć inny klimat. Wygasła dawna euforia, która wiązała się z dramatyczną zmianą w administracji.
Zniknął zarówno duch braterstwa, który dominował przez jakiś czas, jak również towarzyszące mu oznaki umiarkowania i elastyczności w sposobie widzenia pewnych spraw.
Członkowie Ciała zajęli swe odpowiednie stanowiska w różnych komitetach Ciała i po pewnym czasie w międzyczasie między niektórymi z nich zaczęło dochodzić do ''próby sił''.
Wśród członków zaczęły rysować się nietrudne zresztą do zauważenia różnice.
Często łatwo było przewidzieć, jaki będzie wynik głosowania w określonej sprawie.
Jeśli na przykład szły w górę ręce Miltona Henschela, Freda Franza, Teda Jaracza i Lloyda Brarry'ego, można było – ''ogólnie rzec biorąc'' – być pewnym, że podniosą swe ręce Carey Barber, Martin Poetzinger, William Jackson, George Gangas, Grant Suiter i jack Barr.
Jeżeli ręce pierwszych pozostawały na miejscu, zwykle pozostawały na miejscu również ręce drugich.
Niektórzy spośród pozostałych ''mogli'' głosować zgodnie z wymienionymi wyżej, ale ich głos nie był tak łatwy do przewidzenia. Z nielicznymi wyjątkami schemat ten zwykle się sprawdzał.
Ów schemat okazywał się szczególnie pewny wtedy, gdy chodziło o jakąś tradycyjną politykę lub stanowisko.
Już przed głosowaniem można było wymienić tych członków, którzy prawie na pewno będą głosowali za utrzymaniem dotychczasowej polityki i przeciw jakiejkolwiek zmianie.
Nawet w kwestii ''służby zastępczej'', omawianej w jednym z poprzednich rozdziałów, członkowie ci – choć w liczebnej mniejszości – wciąż uniemożliwiali uzyskanie większości dwóch trzecich głosów, potrzebnych do zmiany stanowiska w sprawie.
Istnieją dowody na to, że w pewnych kontrowersyjnych kwestiach niektórzy członkowie wywierali wpływ na innych członków.
Moim zdaniem, jeżeli ktoś chciał przekazać jakąś informację poza rzeczywistym posiedzeniem Ciała Kierowniczego, lepszym sposobem było przelanie jej na papier i wręczenie kopii każdemu jego członkowi.
W ten sposób przynajmniej każdy słyszał te samą rzecz i w rezultacie ''wszystkie karty były na stole''.
Jednak przekazywanie informacji w taki sposób nie było częste, a jeśli już do tego dochodziło, rzadko poddawano sprawie jakiejkolwiek dyskusji. …. '' - koniec cytatu.
moje osobiste stwierdzenie:
Jak widać z tego fragmentu, w samym ck(Ww), istniał brak zaufania, kumoterstwo, przeciąganie na dominującą stronę.
Można zauważyć, że wśród tajnej narady spodziewano się nieprzewidzianych niespodzianek, które odbywały się, za zamkniętymi drzwiami.
Zapytam: Gdzie tu oddziaływał Duch Święty? – sprawiedliwości, pokoju, tak oddziaływał z wielka mocą duch ciemności podstępu, kłamstwa i zamieszania.