Ray Franz wiele uwagi poświęcił w Kryzysie sumienia, by wykazać, że mitem jest to, że od początku w Towarzystwie Strażnica było jakieś Ciało Kierownicze.
Natomiast tak oto ono napisało:
*** w72/7 s. 21 Ciało Kierownicze w odróżnieniu od korporacji prawnej ***
Chociaż więc w dziewiętnastym stuleciu nie było już przy życiu żadnego apostoła Chrystusowego, tak samo święty duch Boży musiał współdziałać przy utworzeniu ciała kierowniczego dla namaszczonego duchem ostatka klasy „niewolnika wiernego i rozumnego”. Zresztą fakty mówią same za siebie. Na scenie wydarzeń pojawiło się grono namaszczonych duchem chrześcijan, które wzięło na swe barki i poniosło odpowiedzialność za kierowanie sprawami oddanych Jehowie, ochrzczonych pomazańców, idących śladami Jezusa Chrystusa i starających się wykonywać pracę zapowiedzianą w proroctwie Jezusa z Ewangelii według Mateusza 24:45-47. Fakty mówią głośniej niż słowa. Ciało kierownicze istnieje. Z wdzięcznością wobec Boga i przekonaniem chrześcijańscy świadkowie Jehowy oświadczają, że ich społeczność nie jest organizacją religijną z jednoosobowym kierownictwem, ale posiada ciało kierownicze złożone z chrześcijan namaszczonych duchem Bożym.
Tę wypowiedź powtórzono w roku 1990:
*** w90 15.3 s. 18 ***
Co więcej, Ciało Kierownicze, ustanowione przez ducha, nie musi być związane z określonym miejscem ani ze stałą siedzibą.
W Strażnicy z 1 grudnia 1972 (nr 7/XCIII) napisano w związku z owym coraz jaśniejszym zrozumieniem: „Z wdzięcznością wobec Boga i przekonaniem chrześcijańscy świadkowie Jehowy oświadczają, że ich społeczność nie jest organizacją religijną z jednoosobowym kierownictwem, ale posiada ciało kierownicze złożone z chrześcijan namaszczonych duchem Bożym”.
Ray Franz z całą mocą pisał, że nie było żadnego CK za czasów Russella, Rutherforda i nawet za czasów Knorra, aż do roku 1975.
Rządził wtedy prezes, a reszta zarządu była jakby listkiem figowym.
Knorr wtedy był już chory, gdy zaczęto w 1976 r. tworzyć komitety CK i w rok później zmarł. Natomiast wybrany na prezesa F. Franz miał wtedy już 84 lata i też mogło to być motywem ograniczenia ich władzy.
Być może pod wpływem opisów Raya Franza Towarzystwo, tak z czasem napisało o 'krytykowanym' wcześniej jednoosobowym kierowaniu:
„Przez wiele lat prezes korporacji pensylwańskiej był zarazem najważniejszym członkiem Ciała Kierowniczego” (Strażnica Nr 2, 2001 s. 29).
„Pamiętają czasy, gdy w zborach zamiast grona starszych był sługa zboru, w poszczególnych krajach zamiast Komitetu Oddziału – sługa oddziału, a kierunek działalności był wytyczany nie przez ogólnie znane Ciało Kierownicze Świadków Jehowy, ale przez prezesa Towarzystwa Strażnica” (Strażnica 15.07 2015 s. 9).