Właśnie miałem bardzo, ekhm, budującą rozmowę przez telefon
.
Zadzwonił do mnie chłopak w wieku ok. 20 lat, nazwijmy go na potrzeby tej historii Darek. Mój numer znalazł w jednym z materiałów na Youtubie. Od lat ma kilku kolegów Świadków Jehowy, czasami się spotykają na imprezach, grillach itp. Nigdy temat religii nie był na tych spotkaniach poruszany, ale nasz bohater stwierdził, że musi się dowiedzieć o ŚJ czegoś więcej, w razie gdyby ten temat kiedyś wyszedł.
No i właśnie ostatnio na takim spotkaniu jeden ŚJ powiedział: "Nie ma bardziej przymusowych religii niż Islam i katolicka". Rozmowa trwała dalej, jednak Darek wrócił do tego stwierdzenia świadka, który na to powiedział, że on nic takiego nie mówił. Darek jednak nie dał za wygraną - odpowiedział, że to właśnie Świadkom Jehowy bliżej do religii przymusowej, bo mają tam obowiązek chodzić, głosić, stać przy stojakach, na kobiety patrzy się z góry, każe im się ubierać w konkretny sposób bo inny jest gorszący itp. ŚJ był zdziwiony, bo nikt mu nigdy takiego zarzutu nie przedstawił, a to dopiero był początek.
Dalej pojawiła się kwestia wyznaczania dat końca i między innymi roku 1975 - ŚJ najpierw stwierdził, że "oni nic takiego nie pisali", a zaraz potem gdy Darek wspomniał o ogromnym boomie w statystykach przed rokiem 1975, a potem fali odejść zaraz po tym roku - stwierdził, że "to był tylko taki sprawdzian". Sam zapędził się w kozi róg, skoro przed chwilą wypierał się, że nic takiego nie pisali.
Rozmowa przeszła na temat wykluczania, oczywiście ŚJ mówił że to jest konieczne i w ogóle, na co Darek odpowiedział - "masz rodzinę katolicką i masz z nimi kontakt, jak byś się czuł, gdyby wszyscy oni cię odrzucili po tym, jak zostałeś Świadkiem Jehowy? Przecież to jest nieludzkie". Świadka zatkało. "Nie potrafię tego tobie tak na szybko wytłumaczyć, są wersety na to...", na co Darek odpowiedział "Nie wiem jakie masz wersety, ale ja mam zdrowy rozsądek i dla mnie to nie jest normalne".
Padł jeszcze temat Australii - 1006 pedofili i reguły dwóch świadków, o czym rozmówca oczywiście też nigdy nie słyszał i potrafił tylko odpowiadać, że "to nie takie proste" i "my opieramy się wyłącznie na Biblii". W kwestii obowiązku głoszenia stwierdził, że oni nie głoszą z obowiązku, tylko z miłości, na co usłyszał: "ja nie wierzę, że ty kochasz każdego jednego mieszkańca do którego idziesz" - i znowu cisza.
Ogólnie rozmowa trwała ponoć kilka godzin i świadek był mocno zaskoczony, że ktoś wiedział na ich temat tak wiele. Mnie natomiast to bardzo cieszy, bo szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że nasze akcje informacyjne, filmy na Youtubie i ulotki mogą mieć też taki efekt - człowiek, który nie miał ze Świadkami Jehowy nic wspólnego oprócz kilku znajomych postanowił się dokształcić w temacie, odnalazł nasze materiały i dokładnie się z nimi zapoznał i dzięki temu być może trafił umysłu jakiegoś młodego świadka. To pokazuje jak wielki sens jest prowadzenia tych działań, bo widać, że nie idą one na marne.