Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Życie po wyjściu  (Przeczytany 7792 razy)

Offline Klaudia

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #15 dnia: 19 Lipiec, 2018, 16:20 »
Ja miałam oparcie w mamie, która pierwsza zrezygnowała z bycia świadkiem. Powoli przestawała chodzić na zebrania, później mieć jakikolwiek kontakt ze świadkami, nigdy jej nie wykluczyli, bo nie dawała im na to możliwości. Przez kilka lat czuła wielki gniew i wręcz obrzydzenie do świadków, w tej chwili jest na etapie kiedy cieszy się życiem zamiast czekać na koniec. Bardzo odżyła, kompletnie inna kobieta. Czasem nadal ma zgrzyty z rodzicami, którzy chcieli ją nawrócić, ale w końcu też odpuścili. Dzięki niej miałam wyjście wyścielone poduszkami. Rozmawiałyśmy całymi wieczorami o tym co jest nie tak w organizacji i jak powinniśmy patrzeć na ludzi i Boga.

Co ciekawe faktycznie nigdy się z tego nie wychodzi. Nawet dzisiaj miałam sen, że byłam w zborze i ''ciocia'' uszczypliwie mi mówiła, że nie ma okazji mnie zobaczyć na zebraniach :D Na szczęście takie sytuacje nie zdarzają się już w prawdziwym świecie. Na pewno jednego nauczyłam się po wyjściu; nic nie jest takie jak nam mówiono i takie jak się wydaje.
Bardzo polecam odłączenie się od organizacji, czytanie i poznawanie świata bez obawy o kary i śmierć z rąk kochającego Boga


Offline lukier

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #16 dnia: 19 Lipiec, 2018, 16:39 »
No właśnie Klaudia, odzyskanie swego rodzaju lekkości bytu po wyjściu to też jest coś co mnie niesamowicie uwiodło i zafascynowało w tym, zupełna zmiana osobowości.

Swoją drogą zazdroszczę, że Twoja mama też odeszła. Moja toleruje mój sposób życia i myślę że skrycie mi nawet kibicuje, często zadaje dość istotne pytania na temat organizacji i kwestionuje różne jej wierzenia, ale myślę, że nigdy jednak się nie zdobędzie na żaden radykalny krok...


Offline Klaudia

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #17 dnia: 19 Lipiec, 2018, 17:13 »
Nie dziwie się twojej mamie. Nic tak nie działa na pozostanie w organizacji jak obawa przed śmiercią. Moja babcia mimo, że tysiące rzeczy jej się nie zgadza, tak strach nie pozwala jej drążyć dalej, woli się wycofać i usprawiedliwiać każdy krzywy krok braci. Przecież na prawie każdym zebraniu byliśmy straszeni, że nawet myślenie w innym kierunku niż ''prawda'' sprawia że zbaczamy z drogi Jehowy - a nie chcemy go zasmucać i zginąć ze wszystkimi. Lepiej zostać i być ewentualnie zbawionym niż się odłączyć ( w czasach końca, które są od początku istnienia tego cyrku)


Offline lukasz84gl

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #18 dnia: 19 Lipiec, 2018, 17:49 »
Polecam książkę Michała Pasterskiego pt. Insight. Droga do mentalnej dojrzałości. Dość gruba i po mimo, że ze wszystkim się nie zgodzę co tam jest zawarte to jednak polecam przeczytać. Nie jest to książka dotycząca świadków Jehowy, ale wprowadzania zmian w życiu a właśnie taką zmianą jest opuszczenie ŚJ. Wręcz zmusza czytelnika do wielu refleksji ale również do działania.
„Nikt nie jest bardziej beznadziejnie zniewolony, niż ci którzy fałszywie wierzą że są wolni." Georg Wilhelm Hegel


Offline lukier

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #19 dnia: 19 Lipiec, 2018, 18:23 »
Przejrzałam recenzję, książka wygląda ciekawie, dorzucę do listy do przeczytania, dzięki!


Offline Agnesja

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #20 dnia: 19 Lipiec, 2018, 21:20 »
 U mnie było odwrotnie, bo tam się dusiłam na zebraniach czy głoszenie nie lubiłam komuś czegoś narzucać i czułam po kościach,że coś tam jest nie tak. Przyjaźń,szczerość w tej sekcie jest uwarunkowana i fałszywa dla mnie. Póki byłam jeszcze ŚJ nie aktywnym to bardzo często siostrzyczki mnie odwiedzały by jeszcze bardziej zdołować,że jak się nie wezmę w garść to podzielę los ludzi ze świata.
Od tamtej pory jak z mężem złożyliśmy listy o odłączeniu nikt do nas nie zawitał z czego bardzo się cieszę.
 Na pewno nasz adres widnieje na tablicy ogłoszeń w SK."UWAGA ODSTĘPCY"😈

Pragnęłam normalności a obecnie jestem silną babką i w końcu asertywną . Potrafię powiedzieć NIE! jeśli mi coś nie pasuje i żyję w zgodzie z sobą.

« Ostatnia zmiana: 19 Lipiec, 2018, 21:26 wysłana przez Agnesja »
Aby oszukać kobietę, potrzebny był wąż, ale aby oszukać mężczyznę, wystarczyła kobieta.
                              Św. Ambroży


Offline Estera

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #21 dnia: 19 Lipiec, 2018, 21:51 »
No właśnie Klaudia, odzyskanie swego rodzaju lekkości bytu po wyjściu to też jest coś co mnie niesamowicie uwiodło i zafascynowało w tym, zupełna zmiana osobowości.
   Wiecie co, łapię się na tym, że ta "odzyskana lekkość bytu" również daje mi dużo radości.
   Mam wrażenie, jakbym każdego dnia, zrywała z siebie jakieś pojedyńcze pęta zakazów i nakazów.
   Ale całkiem niedawno sobie uświadomiłam, że to codzienna normalność, w jakiej ludzie żyją poza tą sektą.
   I taki wniosek mi się nasunął.

   Cieszy nas coś, co odzyskaliśmy, a co ludzie z poza organizacji, mają na co dzień, w życiu codziennym.
   A ta sekta skrzętnie nas z tego obdarła, przez lata swojej manipulacji, to wolno, tego nie wolno.
   Ciekawa jestem.
   Jak długo moje reakcje będą właśnie takie?
   Bo czasami myślę, że po tylu latach w tej sekcie, to uczucie, będzie mi chyba towarzyszyło do końca życia.
   
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Natasza

  • Gość
Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #22 dnia: 19 Lipiec, 2018, 22:54 »
wyjść nie oglądając się za siebie i żyć tu i teraz


Offline TakaJakWy

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #23 dnia: 20 Lipiec, 2018, 07:03 »
Byliśmy w sekcie, wyszliśmy oficjalnie lub tylko mentalnie i co dalej?
Interesuje mnie kiedy następuje moment powrotu do normalnego życia, odnalezienia siebie na nowo w świecie, poradzenia sobie z różnymi problemami towarzyszącymi odejściu, zapomnienia. W skrócie kiedy nastąpił ten czas kiedy poczuliście że to już za Wami, macie nowe pomysły na życie i piętno organizacji nie zajmuje już waszych myśli tak bardzo jak na początku.
U mnie ten proces jeszcze się nie skończył. Wprawdzie ostatnie 3 lata przez które jestem nieaktywnym świadkiem były jednym z najszczęśliwszych okresów w życiu, to w głębi czuje że nie znalazłam jeszcze nowego pomysłu na siebie, nie uwolniłam się do końca od problemów z tym związanych, a pojawiły się pewne nowe, np. samotność.
Czy i kiedy u was takie totalne wejście w nowe życie nastąpiło, co to w ogóle dla was znaczy i jak poradziliście sobie z problemami odnalezienia się w nowej sytuacji, nowych rolach życiowych itd.
P.S. Nie byłam pewna gdzie umieścić tego typu wątek, w razie istenienia lepszego miejsca proszę o przeniesienie.

Nigdy, do końca życia będziemy mieć zryte banie  ;D


Offline lukasz84gl

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #24 dnia: 20 Lipiec, 2018, 19:08 »
   Wiecie co, łapię się na tym, że ta "odzyskana lekkość bytu" również daje mi dużo radości.
   Mam wrażenie, jakbym każdego dnia, zrywała z siebie jakieś pojedyńcze pęta zakazów i nakazów.
   Ale całkiem niedawno sobie uświadomiłam, że to codzienna normalność, w jakiej ludzie żyją poza tą sektą.
   I taki wniosek mi się nasunął.

   Cieszy nas coś, co odzyskaliśmy, a co ludzie z poza organizacji, mają na co dzień, w życiu codziennym.
   A ta sekta skrzętnie nas z tego obdarła, przez lata swojej manipulacji, to wolno, tego nie wolno.
   Ciekawa jestem.
   Jak długo moje reakcje będą właśnie takie?
   Bo czasami myślę, że po tylu latach w tej sekcie, to uczucie, będzie mi chyba towarzyszyło do końca życia.
 

Przyznam szczerze, że miałem podobne odczucia. Po prostu możesz dużo więcej. Choć trochę mi zajęło za nim przestałem myśleć czy ktoś tego co mi się chce nie zobaczy :).

wyjść nie oglądając się za siebie i żyć tu i teraz
Tak, z tym się z godzę. Tak po latach. Ale nie jest to takie proste, jeśli zmierzasz w nieznane :).
„Nikt nie jest bardziej beznadziejnie zniewolony, niż ci którzy fałszywie wierzą że są wolni." Georg Wilhelm Hegel


Offline Kerostat

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #25 dnia: 20 Lipiec, 2018, 22:33 »
Byliśmy w sekcie, wyszliśmy oficjalnie lub tylko mentalnie i co dalej?
Interesuje mnie kiedy następuje moment powrotu do normalnego życia, odnalezienia siebie na nowo w świecie, poradzenia sobie z różnymi problemami towarzyszącymi odejściu, zapomnienia. W skrócie kiedy nastąpił ten czas kiedy poczuliście że to już za Wami, macie nowe pomysły na życie i piętno organizacji nie zajmuje już waszych myśli tak bardzo jak na początku.

Teoretycznie zerwałem z org w ciągu dnia. Jednakże jak słusznie zwracasz uwagę, pełne mentalne wyzwolenie nastąpiło po 5-6 latach.
Trwało długo u mnie dlatego że zerwanie i późniejsze wykluczenie miały podstawy nie w zachwianiu wiary ale w postanowieniu życia inaczej.
Dopiero codzienne życie z czasem mnie obudziło z wierzeń.
Dziś ateista.
Ateizm to postawa, że zaprezentowane dowody za istnieniem boga są za słabe aby uznać istnienie takiego bytu za realne.


Offline Roszada

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #26 dnia: 20 Lipiec, 2018, 22:40 »
Dziś ateista.
Musisz w co drugim poście to pisać?
Jakieś zniewolenie ateizmem? :-\
A może zakochanie? ;D

Mało kogo tu obchodzi wnętrze. Raczej życie.


Offline Kerostat

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #27 dnia: 20 Lipiec, 2018, 22:43 »
Musisz w co drugim poście to pisać?
Jakieś zniewolenie ateizmem? :-\
A może zakochanie? ;D

Mało kogo tu obchodzi wnętrze. Raczej życie.

W sumie masz rację. Wystarczy jasny podpis.
A życie mi się w końcu ułożyło.
Ateizm to postawa, że zaprezentowane dowody za istnieniem boga są za słabe aby uznać istnienie takiego bytu za realne.


Offline Roszada

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #28 dnia: 20 Lipiec, 2018, 22:50 »
Cytuj
Ateizm to postawa, że zaprezentowane dowody za istnieniem boga są za słabe aby uznać istnienie takiego bytu za realne.
Ten podpis też mówi o jakimś tam "bogu".
My takimi bogami nazywamy np. brzuch, a oni istnieją.

„(...)ich bogiem jest brzuch(...)” (Flp 3:19)

A ty wytaczasz armaty ku czemuś co istnieje. ;D
Co sam uznajesz. ;)

Coś widzę kruche podstawy ma ten Twój ateizm :)
« Ostatnia zmiana: 20 Lipiec, 2018, 22:52 wysłana przez Roszada »


Offline TakaJakWy

Odp: Życie po wyjściu
« Odpowiedź #29 dnia: 21 Lipiec, 2018, 07:31 »
  Nie łudźcie się, nigdy do końca  się z tego  nie wychodzi.
Można sobie wmawiać, że to już za mną, mnie nie dotyczy. Tak naprawdę ten smrodek ciągnie się za nami całe życie.
Banalny przykład..dla znajomych na zawsze zostaniemy świadkami.  ;D
Ostatnio koleżanka, po siedmiu latach nie widzenia zapytała mnie czy mój partner jest ŚJ, nie wzięła nawet pod uwagę, że ja juz mogę nim nie być... Tak, nawet dla światusów będziemy zawsze świadkami  ;D
:)