BYLI... OBECNI... > PSYCHOMANIPULACJA

Życie po wyjściu

(1/7) > >>

lukier:
Byliśmy w sekcie, wyszliśmy oficjalnie lub tylko mentalnie i co dalej?
Interesuje mnie kiedy następuje moment powrotu do normalnego życia, odnalezienia siebie na nowo w świecie, poradzenia sobie z różnymi problemami towarzyszącymi odejściu, zapomnienia. W skrócie kiedy nastąpił ten czas kiedy poczuliście że to już za Wami, macie nowe pomysły na życie i piętno organizacji nie zajmuje już waszych myśli tak bardzo jak na początku.
U mnie ten proces jeszcze się nie skończył. Wprawdzie ostatnie 3 lata przez które jestem nieaktywnym świadkiem były jednym z najszczęśliwszych okresów w życiu, to w głębi czuje że nie znalazłam jeszcze nowego pomysłu na siebie, nie uwolniłam się do końca od problemów z tym związanych, a pojawiły się pewne nowe, np. samotność.
Czy i kiedy u was takie totalne wejście w nowe życie nastąpiło, co to w ogóle dla was znaczy i jak poradziliście sobie z problemami odnalezienia się w nowej sytuacji, nowych rolach życiowych itd.
P.S. Nie byłam pewna gdzie umieścić tego typu wątek, w razie istenienia lepszego miejsca proszę o przeniesienie.

Nadaszyniak:

''Wszystko wydaje się niemożliwe, tym którzy niczego nie próbują."
:) Lulker szukaj a znajdziesz Sama cel życia, to bardzo skomplikowany proces dla każdego jedni tak a drudzy tak   :) :)

free:
Kazdy ma inna sytuacje i duzo zalezy od wieku. Ja bylem mlody i samotny jak odchodzilem, zalozenie rodziny i nowe cele z tym zwiazane wypelnily mi zycie. 
Bardzo pozytywny wplyw miala tez emigracja ale nie kazdy sie do niej nadaje. Emigracja czesto niesie jeszcze wiecej samotnosci i zagubienia.

Srodowisko jest chyba kluczem. Budowanie nowego nie jest latwe ale warto sie na tym skoncentrowac. Sekta ograbia nas ze srodowiska bo chce bysmy czuli sie samotni i sie zalamali. Budowanie nowego srodowiska to tez walka z takimi zagrywkami

Estera:

--- Cytat: lurker w 01 Czerwiec, 2018, 18:18 ---Byliśmy w sekcie, wyszliśmy oficjalnie lub tylko mentalnie i co dalej? (...)

--- Koniec cytatu ---
   lurker.
   Witaj.
   Poruszyłaś zagadnienie, które towarzyszy każdemu, kto z tej sekty wychodzi.
   Ale na to pytanie, to chyba każdy sam musi sobie odpowiedzieć, jaki będzie miał pomysł na swoje dalsze życie.
   Czasami może to nie być takie proste, choć też zależy to od wieku i ewentualnie straconych, albo odzyskanych szans.
   :'( :D

   Wiadomo, że wiele sfer życia trzeba jakby przemeblować i odbudować na nowo.
   Jedni idą w jakieś inne ruchy i religie.
   Inni, nie chcą się już wiązać z żadną sferą religijną.
   Jeszcze inni, zaczynają bardziej skupiać się na swoim życiu, rodzinie, dzieciach, budowaniu nowych znajomości, relacji z sąsiadami.
   Pozyskiwaniu nowych przyjaciół, poznawaniu nowych ludzi, rozwijaniu swoich zarzuconych talentów, ambicji, itd.

   To wszystko zależy od tego, jakimi naprawdę jesteśmy i czego oczekujemy od naszego życia.
   Ale jedno jest pewne i jak mi się wydaje, to nie jest tylko mój wniosek.
   Musimy być świadomi tego, że piętno wywarte na nas przez tę sektę, może nam towarzyszyć w różnej formie, do końca życia.
   I świadomie musimy walczyć o to, żeby ono było jak najmniej bolesne.
   :)

patulinka:
Wychodząc trzeba sobie chyba przygotować grunt, mieć do czego odejść.
We mnie organizacja do tej pory niestety siedzi, często myślę o ludziach których tam poznałam, o tym czego od nich doświadczyłam. Tak prędko to to chyba nie przechodzi i chyba trzeba to zaakceptować :)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej