Dziękuję dziewczyny za słowa otuchy i za krytykę też. Ktoś powiedział kiedyś, że rodzic winny jest przede wszystkim dziecku czas. Czas, którego jak najwięcej powinien poświęcać swojemu dziecku. Ale tenże czas jak na złość należy do rzeczy reglamentowanych i deficytowych. Miłość, zdrowie, życie, czas - tego zawsze jest mało. Zawsze więc rodzic jest coś winny dziecku. Trochę lepiej jest później z wnukami. Babcia, dziadek już nie muszą się uczyć i pracować, dorabiać się i remontować. Dlatego wnuki więcej dostają od dziadków często niż od swoich rodziców.
Ale wróćmy do dalszego ciągu mojego poprzedniego postu:
- Siedzę więc sam i martwię się, bo mam jeszcze dwie młodsze córki ! Ileż razy będę przeżywał to samo? Na wesele mnie nie poproszono, ale tylko na ślub do Urzędu Stanu Cywilnego. Akurat tutaj, to mam wstęp i bez zaproszenia. Jestem ojcem panny młodej. Poza tym, każdy może iść na ślub każdego, aby tam tylko obserwować, lub złożyć życzenia znajomym. Jest to urząd jak każdy, bowiem zwie się Urząd Stanu Cywilnego. Postanowiłem wiec zaprotestować. Poszedłem na ślub w koszulce z nadrukiem „ nie dla jw.org”. Myślę sobie: mogą mnie za to ukamienować! A tu nic! Nawet robią sobie także ze mną zdjęcia. Myślę: czyżby elity świadkowskie zrezygnowały wreszcie z prześladowania byłych wiernych tego ugrupowania? A może dotarło do nich, że w Polsce, jak i w wielu krajach świata takie zachowania jak wykluczenia społeczne są zabronione prawem?
Składam młodym życzenia. Próbuję im wyjaśnić sytuację i coś przy tym dowiedzieć się dlaczego wolą słuchać obcych ludzi, a nie własnego ojca i przyszłego teścia? Słyszę od córki: nie teraz tato, nie teraz. Rezygnuję z tych prób. Osoby przede mną dawały młodym prezenty, czasami białą kopertę. Ja mam też taką kopertę w kieszeni. Ale jak to? Jeśli ja jestem ‘odstępcą’ to zarobione przeze mnie pieniądze też są przecież odstępcze. Ja nie mogę być na weselu, to tym bardziej odstępcze pieniądze też nie powinny tam przebywać. Jehowa się pogniewa za to na moje dzieci. Starsi ich wyrzucą za przyjęcie szatańskich suwenirów. Ostatecznie rezygnuję z wręczenia tego prezentu. Wracam sam do domu. Pogodziłem się przecież dawno z sytuacją. Z pierwszą córką było podobnie. Nawet nie wolno im ze mną rozmawiać o tym, wiec nie robią tego, tylko sam mam się domyślać, że nie mogę być na weselu, po formie zaproszenia. Że nie na wesele, tylko na ślub. Umówiłem się nawet wcześniej z młodym, że mam mu coś ważnego do powiedzenia, ale nie znalazł dla mnie czasu.
Taki już jest mój los. Sam wychowałem w tej sekcie swoje dzieci, to mi dobrze tak. Mnie ta sekta goniła do roboty i doiła całe życie, bo Armagedon ‘tuż za progiem’ i tak samo będzie z moimi dziećmi. Nie można tego progu wreszcie porządnie przymocować, tylko ktoś ciągle go przesuwa do przodu? Z tego powodu przecież ten Armagedon jest ciągle ‘tuż za progiem’ przez ponad sto lat!
- Nie będę siedział sam w domu. Tam gdzie wesele, przecież są dni miasta. Muzykę słychać aż tutaj. Jadę zobaczyć, co tam się dzieje, jaki zespół gra na rynku, jak się ludzie bawią. Muszę przejść koło restauracji gdzie jest wesele. Zauważam na zewnątrz mojego ‘pierwszego’ zięcia, on mnie też. Podchodzę, witam się, a ten pokazuje mi kciuk prawej ręki do góry i mówi, że z tą koszulką w USC to nieźle wymyśliłem. Jak to - pytam zaskoczony, to ty wiesz co ona znaczy? No pewnie - wszyscy wiedzą! – słyszę odpowiedź (widać, że na młodych takie zachowanie nie robi jakiegoś niemiłego wrażenia). Przypominam sobie, że zięć mi kiedyś mówił, że on jest świadkiem w pięciu procentach. To dlatego mu to nie przeszkadza, ale też nic go nie uczy. Zadziwia mnie to jednak, że pomimo że nie należy do aktywu i do wielu rozporządzeń niewolnika się nie stosuje, to akurat do tego, by nie bratać się z wykluczonym bardzo się stosuje. Zauważyłem, że inni świadkowie też to mają. To jest zadziwiające, jak to właśnie wryło się im w pamięć. Co to za mechanizmy w tym momencie działają? Potrzebny byłby psycholog. Chcę z zięciem pociągnąć rozmowę na ten temat, wykorzystać sytuację, ale ją ucina szybko, widać wyraźnie, że dalej się nie posunie - działa zakaz ‘niewolnika wiernego i roztropnego’, który zabezpieczył swoje wpływy w każdej sytuacji.
Parę kroków dalej gra zespół na dni miasta. Idę tam, pod scenę. Patrzę - ja tego gościa znam z telewizji. Przecież to Krzywy. Nie pamiętam imienia i nie wiem w jakim zespole jest liderem. Widzę jednak przy scenie wiele gości weselnych. Pytam moją kuzynkę, co to za zespół. Słyszę, „De Mono”. Super. Słucham i kręcę się trochę wokół.
Po pewnym czasie, kuzynka mówi, że już jadą z mężem do domu. Nie mają klucza. Muszę wracać.
Cdn.