TOWARZYSKIE POGADUCHY > NA WESOŁO

Tylko SJ mogl tak zrobic

(1/11) > >>

free:
Ta zyciowa prawde jak w tytule zwykl powtarzac moj przyjaciel byly aktywista apologetyczny z ktorym mialem okazje pracowac zawodowo u szefostwa Swiadkow Jehowy. (nigdy nie dowiedzieli sie ze bylem SJ mimo ze pracowalem u nich 2 lata).
Bylo tego duzo na codzien i w calym zyciu tzn absurdalnych sytuacji ktorych bohaterami mogli byc tak naprawde tylko SJ.
Gdy mi to usiadomil zaczalem sobie uswiadamiac ze sam takich sytuacji troche sprowokowalem i zaczalem je zauwazac.

Np Prezent swiateczny z pracy. Przyjmuje z grzecznosci ale sam nigdy nic nie kupi - tylko SJ mogl tak zrobic

albo  -Przyszedl pozyczyc wkretarki od wykluczonego sasiada ale oddal przez kolege bo przeciez na codzien z sasiadem nie gada - tylko SJ mogl tak zrobic.


Jesli macie podobne spostrzezenia i znacie sytuacje z zycia wziete to podzielcie sie nimi. Nawet jesli sami cos tak absurdalnego zrobiliscie jeszcze jako SJ. Najlepiej sytuacje smieszne ktore powalaja na kolana nie w stylu tylko SJ moze usmiercic dziecko nie zgadzajac sie na transfuzje.To malo zabawne.

Jak watek sie sprawdzi to tez wrzuce wiecej

Roszada:
Moje wspomnienie.

Opowiadała mi kierowniczka kadr w naszej firmie.
Czasy komuny.
Otóż nasza świadkowa (była magazynierką u nas) stała w kolejce u sklepie mięsnym podczas godzin pracy.

Była kolejka i kadrowa podeszła do niej i poprosiła ją o kupno 10 dkg czarnego salcesonu.
Ona powiedziała że nie kupi.
Kadrowa myślała że ona tylko tak mówi, ze względu na ludzi by nie mruczeli, że ona komuś kupuje bez kolejki.
Nie znała jej zasad religijnych bo sama była nawet sekretarzem partii.

No ale czekała pod mięsnym na nią licząc że jej przyniesie.
Ona przychodzi i mówi wystraszona, że nie mogła tego kupić bo jest ŚJ, a im nie wolno tego jeść. Zupełnie ją zatkało. Ona która odpowiada za dyscyplinę pracy, znajduje ją podczas pracy w sklepie, a ta jej odmawia kupna śniadania. Sama sobie kupując. :(

Tazła:
    A co tam będę daleko szukać, pierwsze co mi się przypomniało.

Siostra dzwoni do mnie o pożyczkę, a to na książki dla dzieci, a to na opłaty bo zalegają.
Posyłam przez kogoś, albo przysyła po nie swojego syna.

Gdy odwiedzam ich bez zapowiedzi ( musiałam poczekać dwie godziny na lekarza), przyjmuje mnie jakaś zdenerwowana. Po pięciu minutach patrząc mi prosto w twarz mówi..ale wiesz, że nie wolno mi z tobą rozmawiać i siedzieć przy jednym stole?
Wstałam i zaczęłam się ubierać, miałam wyjść bez słowa, ale nie...na odchodne rzuciłam..szkoda, że mamy zimę, zawsze mogłaś mi podać herbatę na balkonie.

Po kilku miesiącach napisała sms..czy bym nie pożyczyła kasy? Odp..nie, ponieważ moje pieniądze mówią moim głosem, a ze mną nie wolno ci rozmawiać.  :)

Brzmi jak kiepski dowcip, ale jak w tytule..Tylko śJ mógł tak zrobić.

Roszada:
Czyli wykorzystać babilończyka do swoich potrzeb można, ale coś dać babilończykowi, to już nie. :(

Tazła:
  Tak jak w przysłowiu..co wolno wojewodzie to nie tobie....  ;D

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej