Choroba Sędziego
"W roku 1941, kiedy pracowałyśmy na terenie oddalonym od zborów w zachodniej części stanu Kentucky, wzięłyśmy też udział w zgromadzenia strefowym (odpowiednik dzisiejszych zgromadzeń obwodowych) w Cape Girardeau, stan Missouri. Byłam, właśnie zadęta w stołówce przy przyrządzaniu kolacji, gdy zostałam wezwana do telefonicznej rozmowy zamiejscowej. Zaproponowano mi przywilej pomagania przy pielęgnowaniu brata Rutherforda, który wówczas leżał bardzo chory w szpitalu w Elkhart, w stanie Indiana. Zaskoczona wiadomością o jego chorobie i przejęta wielką odpowiedzialnością, jaką miałam wziąć na siebie, chciałam się znowu od tego uchylić; jednak zawsze lękam się odmówić przyjęcia jakiegokolwiek przydziału służby, bo kto wie, czy wtedy jeszcze otrzymałabym inny, i dlatego przystałam na to z modlitwą. Opuściłam biuro kongresowe, aby natychmiast poczynić niezbędne przygotowania do swoich nowych obowiązków. Objęłam je, wchodząc trzydzieści sześć godzin później do, pokoju naszego cierpiącego brata. Po tygodniu miałam razem z kilkoma innymi osobami przywilej towarzyszyć bratu Rutherfordowi do Kalifornii, gdzie przez następne osiem tygodni aż do jego śmierci w dniu 8 stycznia 1942 roku mieszkaliśmy w tak zwanym Beth-Sarim, czyli „domu książąt”. Gdybym nie była pionierką, nie zostałaby mi powierzona ta niezwykła, cenna służba, bo wszyscy jego współpracownicy i pomocnicy wywodzili się z szeregów głosicieli pełnoczasowych" Strażnica Nr 7, 1961 s. 15
*** jv rozdz. 7 s. 89 ***
Brat Rutherford miał raka okrężnicy i na zgromadzeniu w Saint Louis czuł się bardzo źle. Mimo to zdołał wygłosić pięć dobitnych przemówień. Jednakże po zgromadzeniu stan jego zdrowia się pogorszył i musiał mieć wytworzoną przetokę jelita grubego. Arthur Worsley pamięta dzień, w którym brat Rutherford pożegnał się z rodziną Betel. „Wyznał nam, iż musi się poddać poważnej operacji, ale jest przekonany, że bez względu na to, czy ją przeżyje, będziemy dalej rozgłaszać imię Jehowy. (...) Na koniec powiedział: ‚Jeśli będzie wolą Bożą, to was jeszcze zobaczę. Jeśli nie, walczcie dalej’. Cała rodzina miała łzy w oczach”.
Siedemdziesięciodwuletni Rutherford przeżył operację. Krótko potem przewieziono go do willi w Kalifornii, którą kiedyś nazwał Bet-Sarim. Zarówno lekarze, jak i jego bliscy zdawali sobie sprawę, że już nie wyzdrowieje. Musiał być nawet jeszcze raz operowany.
W połowie grudnia przyjechali do niego z Brooklynu Nathan H. Knorr, Frederick W. Franz i Hayden C. Covington. Hazel Burford, która opiekowała się bratem Rutherfordem w tamtym smutnym i ciężkim okresie, opowiedziała później: „Spędzili z nim kilka dni, omawiając sprawozdanie roczne, mające się ukazać w Roczniku, a także inne sprawy organizacyjne. Po ich odjeździe brat Rutherford coraz bardziej słabł i trzy tygodnie później, w czwartek 8 stycznia 1942 roku, zakończył swój ziemski bieg, dochowawszy wierności”.
Też nie zrezygnował.
Gdzieś czytałem, że ubranie na nim wisiało, tak schudł.