(...) Tak więc cieszę się, że mogę powiedzieć "p…..l się" każdemu, kto odegrał swoją rolę w sianiu strachu i bardzo szczęśliwe "p…..l się" religii, która nie ma władzy nad żadnym z moich dzieci.
Dla tych, którzy mają jeszcze dzieci, apeluję, aby je wyciągnąć. Możesz to bagatelizować lub wierzyć, że nie będzie to miało żadnego wpływu. Jednak będzie miało. Czytaj inne fora, Twitter itp. Ludzie doświadczają zaburzeń lękowych i innych problemów ze zdrowiem psychicznym z powodu powtarzających się niekorzystnych doświadczeń z dzieciństwa będących częścią tej religii.
Wyciągnij je, póki jeszcze możesz."[/i]
link do filmu: https://yadi.sk/i/zaFLDULY3WAUks
Na obecną chwilę, jestem niezmiernie szczęśliwą matką, która może cieszyć się tym, że żadne moje dziecko nie jest wkręcone w tę korporację.
Oczywiście, jest "szachownica", bo są i ochrzczone i wykluczone i byli głosiciele i takie, które zostało katolikiem.
Ja, jestem odstępcą, oficjalnie będącym w papierach tej organizacji, a ojciec dzieci, zabetonowany śj.
Mieszanka totalnie piorunująca.
Jak jeszcze byłam taka gorliwie, moherowo zakręcona, a dzieci były mniejsze ...
To tak rozmyślalam o tym, żeby one były tak gorliwie zakręcone w tej religii, jak ja.
Bardzo dobrze się stało, że wszystkie poszły swoją drogą, bez tej religii.
Choć też widzę, jak ciężkie piętno ona wywarła na ich życiu.
Będąc obecnie osobą, którą dzieli ogromna przepaść mentalna, zadaję czasami sobie pytanie:
W jak trudnej byłabym obecnie sytuacji, gdyby one były pionierami czy na jeszcze innych przywilejach w tej teokracji? Byłabym zupełnie sama.
Zero kontaktów.
Zero sms–ów, maili, spotkań, rozmów.
Czyli zero normalnego życia rodzinnego, zerwane wszelkie więzi.
A przecież rodzicem nigdy nie przestaje się być!!!!!!!! Jest ciągłe pragnienie utrzymywania więzi z dziećmi, dokąd się tylko żyje, jak się jest kochającym rodzicem.
A tu sekta wymaga, by zerwać wszelkie kontakty.
Rodzice.
Kochani rodzice, Świadkowie Jehowy.
Pytam Was, jako matka, kochająca swoje dzieci.
Dlaczego się Wam każe porzucić Wasze własne dzieci??
Fizycznie, emocjonalnie i w każdy inny możliwy sposób??
Tylko dlatego, że nie chcą wyznawać Waszej religii i popierać Waszych w niej poglądów??
Przecież przez to, nie przestają być Waszymi, Kochanymi dziećmi?
Pomyślcie dobrze, czego od was wymaga ta sekta??
Ten cały warwicki niewolnik wierny i roztropny.
Który sam o sobie napisał, że jest i omylny i nienatchniony??
I czy to jest rozsądne??
Oceńcie to sami??