moje trzy grosze:
Członek Ciała Kierowniczego Leo K. Greenlees (ur. 6 czerwca 1911 r.) został zmuszony do rezygnacji i opuszczenia Betel w 1985 roku.
Jego historia w Organizacji wyglądała następująco:
Pięć lat przed wejściem w skład kanadyjskiego Betel (co nastąpiło w roku 1936) pełnił pełnoczasową służbę pionierską; wcześniej działał w rodzinnej Anglii. W Betel pełnił kilka odpowiedzialnych funkcji, m. in. był skarbnikiem Biura Odzdziału oraz IBSA w Kanadzie. W 1964 został przeniesiony do Betel w Brooklynie, a w 1965 został wybrany na dyrektora nowojorskiej korporacji Towarzystwa (Yearbook ? 1966, s.290; Yearbook ? 1979, ss.135,136). Jako dyrektor Greenlees automatycznie stał się członkiem ?ciała kierowniczego?, które to grono oficjalnie zostało powołane do istnienia w roku 1971. Często przemawiał podczas rozdań dyplomów Szkoły Gilead, a także przemawiał w podsumowaniu dorocznego zebrania statutowego z okazji stulecia Strażnicy, które odbyło się na Three Rivers Stadium w Pittsburghu 6 października 1984 r. Strażnica z roku 1982 wspomina o nim jako członku Komitetu Nauczania w Ciele Kierowniczym (The Watchtower z 15.11.1982, s.27). Ostatnia wzmianka odnośnie Greenleesa pojawia się w publikacjach Towarzystwa w The Watchtower z 1 grudnia 1984 r., s.27, gdzie powiedziano o nim, iż rozdawał dyplomy podczas wrześniowego programu ukończenia Gilead.
Prawdopodobnie pod koniec roku 1984 Greenlees stanął przed resztą Ciała Kierowniczego, które oskarżyło go molestowanie 10-letniego chłopca. Z różnych prywatnych źródeł i doniesień wynika, że doniesienie do Towarzystwa złożyli rodzice chłopca i to spowodowało wszczęcie działań przeciwko niemu. Greenlees był przyjacielem tej rodziny i często ich odwiedzał, a któregoś dnia rodzice przyłapali go na głaskaniu po kolanach i udach ich syna, co spowodowało ich gwałtowną reakcję.
Nie był to jedyny wypadek, gdyż Mark Palo, syn byłych Betelczyków, także publicznie oskarżył go o molestowanie. Kiedy Palo ośmielił się po latach zgłosić ten przypadek starszym, został nazwany kłamcą i zagrożono mu wykluczeniem za rozpowszechnianie tych informacji. Sprawa miała miejsce pod koniec lat 1960-tych. W nowojorskich zborach (do których należał Greenlees) głośno było też o kilku innych przypadkach ?nieobyczajnego zachowania? Greenleesa, m.in. nagminnego przytulania, sadzania sobie na kolanach czy w końcu dwuznacznego dotykania chłopców w wieku 8-11 lat.
Inną szokującą historię opowiedział były członek Betel w Brooklynie, Dave Malone. Według niego wszyscy współlokatorzy Greenleesa (w Betel mieszka się w dwuosobowych pokojach) nie wytrzymywali z nim dłużej niż kilka miesięcy i zwykle opuszczali Betel raz na zawsze nie podając przyczyn. Jako członek CK Greenlees niewątpliwie miał wpływ na dobór towarzystwa w swoim pokoju, a wybierał za każdym razem młodych mężczyzn w wieku 18-20 lat. Pomimo powszechnej w Betel zasady ?nie pytaj, nie mów?, tajemnicą poliszynela były homoseksualne skłonności Greenleesa, dlatego z reguły nie posiadał on bliskich przyjaciół. Dave Malone wspomina o pewnej rozmowie z innym Betelczykiem, który miał ?szczęście? znać bliżej zarówno Greenleesa, jak i jego współlokatorów: ?Powiedział, że ostatni współlokator Lea został wywalony z Betel, po tym jak upił on nowego młodego brata, zaciągnął do swojego pokoju i przeleciał go w tyłek. Tak, dokładnie tak powiedział: ?przeleciał go w tyłek?. Nie wiedziałem, czy się ze mnie nabija robiąc ze mnie głupka albo żebym padł w szoku na ziemię. Dlatego zapytałem go czy jego stary współlokator był gejem. Popatrzył na mnie lekko rozbawiony i zapytał: ?No a jak myślisz???.
Podobnie wypowiedział się inny były Betelczyk, Jeff Schwehm. On także przyznał, że wśród rodziny Betel krążyły pogłoski o homoseksualnych skłonnościach Greenleesa i Chitty?ego.
Powiadamiając rodzinę Betel w Brooklynie o statusie Greenleesa członek CK Martin Pötzinger powiedział: ?Pragniemy poinformować rodzinę Betel, iż Leo Greenlees nie jest już członkiem rodziny Betel i sprawa została zamknięta?. Enigmatyczne i dające do myślenia, prawda?
Jednak cała sprawa miała swój poczatek o wiele wcześniej. W roku 1936 J. F. Rutherford wyznaczył Leo Greenleesa na zastępcę nowo powołanego ?sługi oddziału? Percy?ego Chapmana (jego historia poniżej). Chapman zawsze przejawiał homoseksualne skłonności, z czym nawet specjalnie się nie krył. Nie stanowiło to większego roblemu, gdyż niepisana wykładnia Strażnicy powiadała, że Biblia zakazuje ?kłaść się z mężczyznami?, a nie ?kochać mężczyzn?. Między tymi dwoma panami zawiązała się szczególnego rodzaju zażyłość, tym bardziej, że znali się jeszcze z czasów młodości z Anglii. Podejrzewano ich nawet o romantyczny związek. Kiedy nad Chapmanem zebrały się czarne chmury skandalu z kilkoma młodymi Betelczykami w roli głównej, został on pozbawiony niemal wszystkich przywilejów. Nadwyrężyło to również przyjaźń Leo i Percy?ego. Po zdegradowaniu Chapmana, Larry Dunn, który osobiście znał Greenleesa napisał: ?Biedny Leo Greenlees, najbliższy towarzysz Percy?ego od trzech dekad (...) musiał znaleźć sobie nowego współlokatora do pokoju. Leo był człowiekiem pogodnym, ogólnie lubianym, z twardym szkockim akcentem oraz zdolnością elektryzującego przemawiania. Nie krył się on ze swoją homoseksualnością wobec kilku przystojnych młodych braci, których spotykał na ośrodkach letniskowych gdzie bywali Świadkowie Jehowy. (...) Spośród wszystkich chłopców z Betel upodobał sobie jednego o nazwisku Lorne Bridle, który był niezwykle przystojny i czarujący?. Pomimo swoich dwuznacznych relacji z Chapmanem Greenlees został skarbnikiem WTS, a potem członkiem Ciała Kierowniczego.
Po opuszczeniu Betel Greenlees usługiwał jako pionier specjalny i jako starszy w jednym ze zborów w centrum Nowego Orleanu w Luizjanie. Był tam znany z ojcowskiego podejścia do innych i z wielkiej gorliwości w służbie polowej. Zmarł 17 lutego 1988 roku.
Co ciekawe, chłopiec, którego molestował Greenlees, kilka lat później (w 1991) złożył podanie o przyjęcie do Betel i zostało ono odrzucone. Przywódcy Strażnicy najprawdopodobniej obawiali się, że inni Betelczycy mogą usłyszeć od niego więcej szczegółów o ?pogłoskach? dotyczących Greenleesa, dowiedziawszy się, iż jest on był ofiarą Greenleesa, a także mogli się obawiać reakcji samego zainteresowanego, który mógłby odkryć, że sprawiedliwości nie stało się zadość. Tym samym mógłby on doprowadzić do ujawnienia prawdy.