Mario, ja się czułam bardzo podobnie, właściwie tak samo. Ja zobrazowałam to jako butelkę ze szkła. Z grubego szkła... Wydawało mi się jakbym fizycznie nie należała do tego świata, to było bardzo realne uczucie. Ludzie dookoła wydawali mi się nierealni jakby "nie z tego świata". Byłam z mojego dzisiejszego punktu widzenia zupełnie na haju. Niektórzy jednak byli "lepsi" niż ja, jeden z moich "braci" zapomniał swojego imienia. Takie niesamowite uczucie bycia poza światem. Tylko czy to była złota klatka? Na pewno do pewnego momentu tak. Na początku było tak niesamowicie dobrze w tej mega-cudownej atmosferze. Z czasem zamieniała się ta klatka w takie mentalne więzienie, z którego już tylko chciałam zwiać ;)Chyba wszyscy to przeżywaliśmy, najpierw euforię z powodu poznania Prawdy, potem radosne głoszenie, zmęczenie materiału..