Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czy Russell wstąpił do nieba czy leżał na platformie przeładunkowej?  (Przeczytany 1885 razy)

Offline Roszada

Za czasów Russella oczekiwano, że żywcem będzie on i jego głosiciele zabrani do nieba. Tak wierzono aż do roku 1929.

„Członkowie pierwotnego ostatka, którzy przeżyli doświadczenia pierwszej wojny światowej, przytaczali zwykle Psalm 50:5: (...). Myśleli oni, że tylko ci święci mają być zgromadzeni czyli zabrani przed Armagedonem (...). Napomykano nawet, że to zebranie takich duchowych świętych mogłoby się skończyć w roku 1924, po czym nastąpiłoby uświetnienie w niebie tych pomazanych, spłodzonych z ducha naśladowców Chrystusa. /Zobacz Strażnicę ang. z 1 stycznia 1924 r. paragr. 11-32/” (Strażnica Nr 6, 1952 s. 9 [ang. 15.12 1951 s. 749]).

„W Strażnicy z 1 maja 1925 roku (wydanie angielskie) powiedziano: »Nie powinniśmy arbitralnie twierdzić, co Bóg zrobi, a czego nie zrobi. (...) [Niemniej] dochodzimy do wniosku, że członkowie Kościoła [namaszczeni chrześcijanie] zostaną otoczeni chwałą, zanim nastąpi zmartwychwstanie świętych Starego Testamentu [wiernych przedchrześcijańskich świadków]«” (Strażnica Nr 10, 1997 s. 20).

Aż w roku 1929 było objawione świadkom Jehowy, że niektórzy z ostatka przeżyją walkę Armagedonu, a to wtedy powiększyło ich wysiłki w opowiadaniu prawdy” (Strażnica 01.07 1936 s. 200 [ang. 01.05 1936 s. 136]).

Tymczasem C. T. Russell, kiedy zmarł, został wręcz upokorzony, gdy leżał na platformie przeładunkowej, pewnie wiele godzin. Musiał być to przykry widok dla jego wyznawców.

Towarzystwo podaje:

"W pewnym małym mieście tego stanu zwłoki jego wyniesiono z pociągu i ułożono na platformie przeładunkowej stacji kolejowej do czasu przewiezienia ich do Pittsburgha celem pochowania na tamtejszym cmentarzu" (Strażnica polonijna maj 1951 s. 75 [ang. 15.07 1950 s. 216]).

Co ciekawe chyba tylko jedna publikacja od roku 1950 wspomina o tym epizodzie z platformą przeładunkową.
Gdzieś o tym już czytałem kiedyś, ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie. :-\
« Ostatnia zmiana: 21 Marzec, 2018, 17:20 wysłana przez Roszada »


Offline Roszada

A tu jeszcze o oczekiwaniach kolporterów Russella, w związku z jego śmiercią:

*** w75/21 s. 17 ***
Członkowie klasy „czystej panny” dokładali starań, aby ich światło nie gasło w miarę zbliżania się czasu, gdy według ich przypuszczeń mieli się spotkać w niebie z Oblubieńcem. W końcu nadszedł oczekiwany dzień — 1 października roku 1914. „Czasy pogan” się zakończyły, ale spodziewane wywyższenie kościoła do niebiańskiej chwały nie nastąpiło. Nie doszło do tego również później, do chwili śmierci Russella, który zmarł 31 października 1916 roku. Zamiast tego na wyczekujących spotkania z Oblubieńcem spadły wielkie trudności i prześladowania.


Offline Gremczak

Tak to jest z wiarą. Rzeczywistość potrafi spłatać figle. W to co wierzono .Znika jak bańka mydlana.


Offline Roszada

Tak to jest z wiarą. Rzeczywistość potrafi spłatać figle. W to co wierzono .Znika jak bańka mydlana.
Czasem "wiara czyni cuda", a czasem "nadzieja matką głupich". :-\


Offline Gremczak

Bo myślami można wizualizować rzeczywistość i do tego potrzebna jest wiara. Ale to musi być zgodne  z prawem kosmosu.
« Ostatnia zmiana: 21 Marzec, 2018, 12:07 wysłana przez Gremczak »


Offline Roszada

Poszperam jeszcze w 1916, czy tam o platformie piszą.


Offline Roszada

Poszperam jeszcze w 1916, czy tam o platformie piszą.
W roku 1916 nie ma o tym.
Musiałem to info czytać w jakimś opracowaniu krytycznym i go nie zanotowałem, bo uważałem za mało wiarygodne.
A tu się okazuje, że sama Strażnica to pisała, co znalazłem przypadkowo wczoraj.


Offline Gremczak

Za czasów Russella oczekiwano, że żywcem będzie on i jego głosiciele zabrani do nieba. Tak wierzono aż do roku 1929.






Towarzystwo podaje:

"W pewnym małym mieście tego stanu zwłoki jego wyniesiono z pociągu i ułożono na platformie przeładunkowej stacji kolejowej do czasu przewiezienia ich do Pittsburgha celem pochowania na tamtejszym cmentarzu" (Strażnica polonijna maj 1951 s. 75 [ang. 15.07 1950 s. 216]).


A może czekali na cud ,  że na oczach innych pofrunie do nieba. ;D


Offline Roszada

A może czekali na cud ,  że na oczach innych pofrunie do nieba. ;D
Może masz rację:

„[Russell] Na koniec dodał: »Otóż chciałem ci bracie, powiedzieć, że nie jestem już w stanie dalej przewodzić dziełu, a przecież zostało jeszcze wiele do zrobienia. (...)« (...) »Ty umrzesz, a dzieło ma być kontynuowane?« – odpowiedziałem. »Po twojej śmierci wszyscy będziemy czekać z założonymi rękami, aż pójdziemy z tobą do nieba. Zakończymy wtedy pracę«.” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 27).


Offline Roszada

Efekt po śmierci prezesów:

Russell

W całej jadalni rozległ się jęk rozpaczy. Niektórzy głośno płakali. Tego ranka nikt nie jadł śniadania. Wszyscy byli wytrąceni z równowagi. Gdy minął czas posiłku, zbierali się w małych grupach i szeptali: ‚Co teraz będzie?’ Owego dnia niewiele zrobiliśmy. Nie wiedzieliśmy, co począć. Stało się to tak nagle, a przecież Russell starał się nas przygotować na tę chwilę. Co mamy robić? Najgorszy był pierwszy wstrząs po stracie C. T. Russella. Przez kilka pierwszych dni przyszłość była dla nas jedną wielką niewiadomą. W ciągu całego swego życia Russell był utożsamiany z ‚Towarzystwem’. Jego zapał i niezłomne postanowienie spełniania woli Bożej nadawały dziełu impet” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 63).

Rutherford

Podano tylko krótki komunikat. Nie było żadnych przemówień. Nikt nie wziął dnia wolnego z okazji żałoby. Przeciwnie, wróciliśmy do drukarni i pracowaliśmy ciężej niż kiedykolwiek” („Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 89).

Widać Sędziego za bardzo nie lubili. :)