Często tu na forum i nie tylko padają głosy, jak bardzo organizacja skrzywdziła dorosłych ludzi.
Zwerbowali, oszukali, a później odrzucili i zapomnieli. To przykre, ale to byli dorośli ludzie, ich wybór, mieli świadomość co dobre, a co złe. Mieli swoje rozeznanie w życiu .
Co mają powiedzieć ludzie wychowani w organizacji? Tak jak w artykule Magdy, nas bardzo często nie wychowywano, nas tresowano, zastraszano gniewem Jehowy i armagedonem.
Szarpanina, szturchańce, szczypanie na zebraniach były na porządku dziennym. Nikt takiego rodzica nie zganił, jemu dopingowano, że dobrze wychowuje dziecko. Bo dziecko, ma się słuchać, być posłuszne.
Sama wiele razy słyszałam gdy próbowałam protestować..dzieci i ryby głosu nie mają.
Kilka razy już wspominałam moje kucyki i kokardy, moje przekleństwo. Ciotki mnie głaskało, że takie ładne, a rodzicielka szarpała gdy się źle zachowywałam. Pamiętam gdy kiedyś prawie mnie za nie do góry podniosła, a ja próbując zminimalizować ból, próbowałam stawać na palcach. Przykłady mogę mnożyć, ale nie chodzi mi o współczucie, ale o fakt, że tresura org jest za powszechnym przyzwoleniem.
Bardzo długo, gdy ktoś mnie chwycił za włosy, wywoływało to we mnie odruch obronny.
Będąc dorosłą, gdy ścięłam włosy na krótko, poczułam się jakbym się pozbyła jakiegoś jarzma, przekleństwa.
My pisklęta kwoki organizacji, wyszliśmy w świat poranieni i musieliśmy się uczyć żyć od nowa. Żyć po swojemu, uczyć się kochać tak, jak nas nie chciano kochać. Wychowanie według zasad TS długo człowieka prześladuje i coby się nie robiło, ma się wątpliwości czy aby dobrze..?
Ktoś mnie kiedyś zapytał..czy ja umiem kochać? Poczułam się urażona, jak to ja nie umiem kochać?
Jednak gdy się zastanowiłam, fakt, nie miałam dobrego wzorca. Zawsze sobie powtarzałam, że będę postępować inaczej niż ze mną postępowano, niż mi mówiono, a raczej wmawiano.
Czy zdałam egzamin? Starałam się, czasem na wyczucie, czasem po omacku.
Jednak gdy słyszę od syna, dorosłego faceta..mamo, ja to mam szczęście, że cię mam. Albo gdy mówią jego koledzy.. ty to masz fajną mamę, uśmiecham się i myślę, że zdałam egzamin jako matka.
Gdy mnie ktoś prosi o wstawiennictwo w jakiejś sprawie, lub abym coś pomogła załatwić, wybrnąć z trudnej sytuacji. Dlatego że mają do mnie zaufanie, wiedzą, że ich nie zawiodę. Wtedy myślę sobie , że zdałam egzamin także jako człowiek.
Na pewno nie było łatwo, ale na pewno było warto. Nie chcę tu ludzi wychowanych w org idealizować, ale niektóre gesty, zachowania doceniamy bardziej niż inni.
To są tylko moje wnioski i odczucia.