W moich badaniach nad historią miasta w ktorym mieszkam odkryłem że masonem był człowiek dzięki któremu z małej nikomu nie znanej pipidówy stało się ono drugim po Londynie miastem w kraju.
Tym człowiekiem był James Watt. Ten praktyczny Szkot po raz pierwszy na świecie zastąpił siłę mięśni, wiatru czy spadku wody maszyną. Była to maszyna parowa jaką wstawiono do napędzania urządzeń w specjalnie powstałym budynku - pierwszej na świecie fabryce.
Watt ulepszył tę maszynę aby dawała 2 razy tyle mocy co poprzednio i wymyślił do dzisiaj stosowane jednostki: konia mechanicznego i Wata (tę drugą nazwał od swojego nazwiska).
Taki drobiazg: informacja o mocy czy poborze prądu przez dane urządzenie (w watach) jest umieszczona na każdym urządzeniu elektrycznym na świecie więc pisząc na tym forum i w ogóle włączając cokolwiek co działa na prąd każdy z nas składa codziennie hołd Jamesowi Wattowi a zatem także i masonom do których się zaliczał. Pomyśl o Jamesie Wattcie zapalając dziś światło. Bez wynalazków tego masona z XVIII wieku nadal tkwilibyśmy w epoce czarów, mitów o wróżkach, krasnoludkach i dobrych rozbójnikach. Tylko bogaci ludzie mieliby w domach światło, ciepło i spuszczaną wodę w kiblu a reszta świeciłaby łuczywem i srała za stodołą.
James Watt był geniuszem, jednym z ludzi którzy ruszyli świat z posad. Do tego - człowiekiem bardzo skromnym i cichym, introwertykiem. Nie lubił rozmawiać z ludźmi, lubił swoje maszyny. Nawet po śmierci jest bardzo wycofany z życia publicznego, o jego grobie prawie nikt nie wie. Spoczywa w małym zapomnianym kościółku w saksońskiej wiosce, dopiero sto lat temu wchłoniętej przez miasto zawdzięczajace Wattowi swoją wielkość.