Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: ŻYCIE RODZINNE Betelczyków  (Przeczytany 5202 razy)

Offline Nulka

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 89
  • Polubień: 250
  • Fajnie jest być wolnym od 'prawdy'
Odp: ŻYCIE RODZINNE Betelczyków
« Odpowiedź #15 dnia: 31 Grudzień, 2017, 20:13 »
Bo tak jest, że po jakimś czasie Betelczycy zastanaiwają się ile jeszcze wytrzymają w 'duchowym raju' i szukają powodu, by z godnością odejść. Młodsi na 'kontrolowaną 'wpadkę', starsi szukają innych 'biblijnych' powodów. Bo jeśli by tak z siebie chcieli odejść, to musieli by podać jakiś powód... a o to łatwo nie jest, by się nie narazić. By zachować twarz czekałaby ich służba pionierska,  której w większości nienawidzą, taka cudowna, do której zachęcali i życie w skrajnym ubóstwie. Stąd ogromne przywiązanie do rodziny, bo kto ich wspiera i na kogo mogą liczyć po 'wyjściu' tudzież wyrzuceniu? Prawda jest taka, że co gorsi trzymają się rękami i nogami ,by ich nie wyrzucono, a ci co mają resztki sumienia, szukają miekkiego lądowania na garnuszku rodziny. Oczywiście, jeśli kogoś źle osądziłam to przpraszam, ale pisząc ogólnikowo, piszę o większości i ogólnych tendencjach :)
« Ostatnia zmiana: 31 Grudzień, 2017, 20:17 wysłana przez Nulka »


Offline Roszada

Odp: ŻYCIE RODZINNE Betelczyków
« Odpowiedź #16 dnia: 31 Grudzień, 2017, 20:25 »
Ray Franz w Kryzysie s. 83 pisał:

Cytuj
W ówczesnym czasie każdy, kto zgłaszał się do służby w Biurze Głównym
(„służba w Betel”), musiał się zgodzić na pozostanie w niej minimum
cztery lata. Większość nowicjuszy stanowili ludzie młodzi, w wieku 19 do
20 lat. Cztery lata równało się jednej piątej okresu ich dotychczasowego
życia. W czasie posiłków często pytałem siedzącą obok mnie osobę: „Jak
długo tu jesteś?”. W ciągu dziesięciu lat, jakie do tamtej chwili spędziłem
w centrali, nikt spośród tych młodych ludzi nie podał okrągłej liczby,
na przykład: „około roku” lub: „około dwóch lat”. Odpowiedzi brzmiały
niezmiennie: „rok i siedem miesięcy”, „dwa lata i pięć miesięcy”, albo
„trzy lata i miesiąc”, i tak dalej. Zawsze więc podawano rok, lub lata, oraz
dokładną liczbę miesięcy. Nie mogłem oprzeć się myśli, że podobnie liczą
czas skazańcy odsiadujący wyrok.
Ogólnie rzecz biorąc, trudno było sprowokować tych młodych ludzi do
wyrażenia swej opinii na temat ich służby w Biurze Głównym. Jak dowiedziałem
się od przyjaciół, którzy pracowali bliżej nich, niechętnie mówili
otwarcie o czymkolwiek, w obawie, że każda niezbyt pozytywna uwaga
mogłaby być powodem, że zostaną sklasyfikowani jako – zgodnie z popularnym
określeniem – „ZN”, to znaczy osoby o „złym nastawieniu” (w
oryginale – „B.A.”, „bad attitude” – przyp. tłum.)
Wielu z nich czuło się, jakby byli „trybami w maszynie”, byli traktowani
raczej jako narzędzia pracy niż jako ludzie. Cierpieli ponadto na
skutek niepewności co do wykonywanego zajęcia, wiedzieli bowiem, że
w każdej chwili mogą być przeniesieni do wykonywania innych zadań bez
żadnej uprzedniej dyskusji na temat zmiany, często również bez wyjaśnienia,
dlaczego zmiana taka następuje. Linia oddzielająca kierownika od
pracownika była wyraźnie wytyczona i skrupulatnie zachowywana.


Offline Estera

Odp: ŻYCIE RODZINNE Betelczyków
« Odpowiedź #17 dnia: 31 Grudzień, 2017, 21:51 »
   Dla wielu rodzin, z których ktoś jest w Betel, to wielki zaszczyt.
   Często obnoszą się z tym w swoich zborach i obwodach.
   Ale kiedyś rozmawiałam ntt., z żoną wieloletniego starszego, którego dziecko było na misjach w innym kraju, wraz z mężem.
   Też ktoś z bardzo bliskiej rodziny był jakiś czas w Betel.
   Ta owa żona powiedziała, że trzeba być zasobnym w środki finansowe, żeby móc wspierać tych swoich bliskich.
   I to nie małe, bo to co dostają, to takie minimum minimum.
   :'(

   Nulka.
   Jak to wygląda w praktyce? Powiesz coś o tym?
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline O Yeah Bunny!

Odp: ŻYCIE RODZINNE Betelczyków
« Odpowiedź #18 dnia: 31 Grudzień, 2017, 22:22 »
Faktycznie. Nie raz dało się dostrzec, jak pseudo Butelczyk patrzy z góry na innych. A już na pewno obecni członkowie Komitetu Oddziału i ich sekreterzyki. Brak w tym gronie szacunku dla szaraków. Liczy się donosicielstwo, rażące patrzenie z góry na innych oraz kasa. Betelczyków przecież stać na wyjazdy przynajmniej raz w roku za granicę, super ciuchy itp. Kto temu zaprzeczy?


Offline Nulka

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 89
  • Polubień: 250
  • Fajnie jest być wolnym od 'prawdy'
Odp: ŻYCIE RODZINNE Betelczyków
« Odpowiedź #19 dnia: 01 Styczeń, 2018, 12:15 »
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo są różne sytuacje. Część Betelczyków na zamożne rodziny i tak jak wspomniałeś Bunny, rodziny traktują ich jako nobilitację i dzielnie wspierają by nic im nie brakowało. To jest taka elita...Są też samotni, zdani na siebie i zdolni, jeżdżą po Polsce i świecie i mają masę datków od osób niespokrewnionych, ale ich 'ceniących'. Zabierają ich na wakacje i takie tam... Jest też szmateks betelowski i masa darów, oczywiście jest niepisany kodeks, kto pierwszy wybiera. Część obrotnych wykorzystując koneksje, zdobyte kwalifikacje i dojścia ma dodatkowe prace, dość dochodowe... Generalnie Betel na urlopie nie spędza czasu na tak polecanych wszystkim ośrodkach pionierskich ;)
Są też tacy, którzy przyszli z 'terenu' i ciężko pracują w betel. Nie są 'pokazowi' nie mają wsparcia, jakaś staruszka ze zboru do którego są przydzieleni da im obiad i ciuchy po zmarłym mężu. W betelu są generalnie poniewierani, przechodzą różne załamania nerwowe i są mięsem armatnim do wszystkich najgorszych prac.
W dobrym tonie jest znaleźć 'odpowiedniego' partnera życiowego. Liczy się przede wszystkim bogactwo duchowe i materialne kandydata i wsparcie jego rodziny. Biedny, gorliwy pionier bez rodziny, nie ma szans na małżeństwo z 'uduchowionym'.
« Ostatnia zmiana: 01 Styczeń, 2018, 12:22 wysłana przez Nulka »


Offline O Yeah Bunny!

Odp: ŻYCIE RODZINNE Betelczyków
« Odpowiedź #20 dnia: 01 Styczeń, 2018, 12:33 »
W dobrym tonie jest znaleźć 'odpowiedniego' partnera życiowego. Liczy się przede wszystkim bogactwo duchowe i materialne kandydata i wsparcie jego rodziny. Biedny, gorliwy pionier bez rodziny, nie ma szans na małżeństwo z 'uduchowionym'.

To rzeczywiscie "Elita"...