Szokująca prawda o Świadkach Jehowy!
Świadkowie jehowy to nieliczna grupa, która czyni wokół siebie wiele hałasu, dlatego niektórzy myślą, że to potężny ruch ( tylko 8 mln. w świecie). W Polsce przeciętna liczba świadkowych głosicieli od 1991 r. wynosi około 123 000, i choć w latach 1991 - 2015 ochrzcili ponad 80 000 osób, jest ich tyle samo co w 1991 roku, a powinno być co najmniej 200 000 ( w 2016 r. już tylko ok. 119 000). Na całym świecie mamy do czynienia w tym wyznaniu z masowymi ucieczkami, odkąd sztandarowe proroctwo elity świadków, tzw. ‘niewolnika’ o tych, którzy będą zbawieni dzięki „pokoleniu 1914 roku” nie spełniło się, również nie przyszedł nagły koniec w związku z ogłoszeniem „pokoju i bezpieczeństwa”.
Świadkowie wydają wiele milionów czasopism, obecnie są to już przeważnie publikacje elektroniczne. Jednak zwykli świadkowie nic nie wydają, są po części odbiorcami i konsumentami obcych doktryn, które muszą rozwlekać po całym świecie. Ściślej:
„Towarzystwo Strażnica jest największą w świecie firmą wydawniczą, która stara się uchodzić za religię i jako taka posiada swych wyznawców – świadków Jehowy”. Dlatego ci ostatni stoją od pewnego czasu na ulicach miast całego świata i reklamują stronę internetową tej międzynarodowej korporacji – jw.org. Strona ta to jej tuba propagandowa i jednocześnie miejsce werbunku elektronicznego, a korporacja ta sprytnie załatwiła sobie darmową reklamę, a przy okazji ominęła zasady prawa pracy. Otóż jest spółką komercyjną, czerpiącą zyski ze sprzedaży literatury pseudo-religijnej, tyle, że dla zmyłki od przechodniów nie pobiera za nią opłat, ale
zwykli członkowie świadków są tak wytresowani, żeby za nią płacić w postaci datków, które to z kolei pozwalają Towarzystwu Strażnica unikać podatków od dochodów. Podobnie - zbory świadków na okrągło reklamują ten serwis na fasadach sal królestwa, ale nie otrzymują od Towarzystwa Strażnica ani złotówki (
„Głosiciele powinni jak najczęściej zwracać uwagę na stronę internetową jw.org i umieć prezentować jej zalety” – list z biura oddziału w Nadarzynie „ do wszystkich gron starszych” w sprawie: „Głoszenia w miejscach publicznych” z 15.7.2014 r.; s. 3 par. 13 ; wytłuszczenie tekstu oryginalne).
Towarzystwo Strażnica ominęło prawo pracy i ponoszenie kosztów nakazując odgórnie każdemu świadkowi na świecie, poprzez tzw. starszych zborowych (oni zresztą skrupulatnie tego dopilnowują), aby zgłaszali działalność „głoszenia” z wózkiem na ulicach w ramach prywatnej inicjatywy, jako zwykły Kowalski. Nie wolno im występować jako przedstawiciele wyznania świadków, ani jako przedstawiciele Towarzystwa Strażnica, ani jako członkowie zborów danego kraju. Mają występować w ramach rzekomej „osobistej działalności kaznodziejskiej”, prywatnej inicjatywy, która nigdy w organizacji świadków nie była prywatna, ani osobista. W ten prosty sposób międzynarodowa spółka komercyjna, Towarzystwo Strażnica, obciążyło kosztami wszelkich pozwoleń, ubezpieczeń i wszelkich kosztów manipulacyjnych - zwykłego członka swojej organizacji – świadka jehowy (koszty dojazdu, placowego, nabycia i remontowania wózka, ryzyka cywilnego, zdrowia itp.).
Poza tym w ten sposób ominęła też prawo pracy, bowiem świadkowie reklamując serwis internetowy największej w świecie komercyjnej spółki wydawniczej, nie są przez tę spółkę zatrudniani, a więc nie musi ona płacić im wynagrodzenia, stają się więc w ten sposób „dobrowolnymi” niewolnikami; „mrówkami robotnicami”. Pomyślmy sobie, z jak ogromnych kosztów zeszło Towarzystwo Strażnica, mając zapewnioną skuteczną reklamę swojego serwisu internetowego i swoich wydawnictw na całym świecie, bo bezpośrednio trafiającej do ludzi na ulicach (kilka, lub kilkanaście wózków w każdym mieście, w zależności od wielkości miasta - razy cały świat; - ( list z biura oddziału w Nadarzynie z 15. 7.2014 do gron starszych, „dotyczący: Głoszenia w miejscach publicznych”, p.4, „pozwolenia i ubezpieczenia” – archiwista).
- Co jeszcze ukrywają Świadkowie Jehowy i ich Towarzystwo Strażnica przed opinią publiczną? Ich przywódcy nakazali im używać wózków wcale nie dla ich wygody, ale, żeby w razie czego sprawiali wrażenie i mówili, że się właśnie przemieszczają, oni wcale nie stoją w miejscu, tylko się zmęczyli, ale idą zaraz dalej. A wózek, to tak naprawdę służy tylko do przechowywania literatury, jest taką większą teczką, lub walizką na kółkach. To umożliwia nieponoszenie opłat i omijanie prawa w biały dzień na oczach całego świata. A, że to jest „osobista inicjatywa kaznodziejska”, to ma maskować fakt, że została zainicjowana i narzucona z zewnątrz, przez liderów Towarzystwa Strażnica (czas pracy z wózkami jest cały czas pilnie kontrolowany i rozliczany), a chodzi o to, aby nie móc im zabronić tego działania i aby mogli się powoływać na Konstytucję (w Polsce, Art. 53, p.2), która gwarantuje im (każdemu obywatelowi) „… uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu … i nauczanie”.
Przestrzegam także przed natarczywym i niekulturalnym przeszkadzaniem im, czy ubliżaniem i wyzywaniem, ponieważ potrafią nagrywać takie akcje, dzwonią potem do Nadarzyna do swojego Zarządu, a tam odnalezieniem delikwenta zajmują się specjalni, wyszkoleni przez sektę i dlatego bardzo usłużni prawnicy. Także dotyczy to policjantów czy ochroniarzy, którzy ich usuwają. Głosiciel ma spisać ich dane i podać do tych samych prawników, a ci odnajdują ich przełożonych, i się im żalą, a jak to nie pomoże, to straszą, że będą interweniować wysoko. Większość dla świętego spokoju odpuszcza, bo nie chce mieć kłopotów. Świadków ‘góra’ uczy, że mają ochronę Boga Jehowy i jego błogosławieństwo, bo są jego „Organizacją”. Tymczasem w praktyce jest to ochrona korporacyjna pyskatych prawników.
-
Towarzystwo Strażnica razem ze swoimi świadkami Jehowy należą do grupy kultów apokaliptycznych, fundamentalistycznych i fanatycznych oraz niszczących (destrukcyjnych); jest to kult totalitarny, uzależniający i toksyczny, o charakterze antyspołecznym. Łączą oni fundamentalistyczny biblicyzm z oficjalną i zmieniającą się ciągle interpretacją Biblii, narzuconą przez centralę w Brooklynie (od 2017 r. w Warwick). Wyrosła z chrześcijaństwa, ale niechrześcijańska ( odrzuca Boskość Chrystusa, Krzyż, Trójcę, ciągle zmienia treść Pisma świętego) sekta głosi rychły Armagedon.
Kult niszczący - bowiem niszczy osobowość, zabija indywidualność jednostki, zadaje śmierć samodzielnemu myśleniu. Skutkiem indoktrynacji w sekcie jest zatrzymanie i cofnięcie się w rozwoju osobowościowym aż do poziomu niezaspokojonego i zagubionego dziecka (pomimo dojrzałego wieku), które jest gotowe na wszystko, aby tylko otrzymać uznanie, akceptacje i poczucie bezpieczeństwa od guru i współbraci. Wszystkie relacje zewnętrzne, nawet z najbliższą rodziną, są pod kontrolą (często nakazuje się je zerwać), aby nikt poza sektą nie miał wpływu na jej członka.
Członek kultu jest często nieprzystosowany do normalnego życia w społeczeństwie, gdyż boi się zagłady i potępienia wraz z grzesznym światem. Dlatego tak trudno mu opuścić sektę, która zapewnia o swym wyłącznym wybraniu do zbawienia.
Międzynarodowa Misja do Walki z Sektami (MILS) opublikowała 60 – stronicowy raport, w którym definiuje sektę jako
„stowarzyszenie o strukturze totalitarnej, deklarujące cele religijne lub nie, którego postępowanie gwałci prawa człowieka i równowagę społeczną”. Autorzy raportu
za najniebezpieczniejsze uważają „sekty absolutnie odrzucające normy demokracji i propagujące anty - kulturę opartą na prymacie elity uformowanej w celu zdominowania rzesz ludzkości, a w niektórych przypadkach na otwartym propagowaniu rasizmu” ( u świadków jest to rasizm religijny – wszystkie inne wyznania są złe, oprócz nich). Liczne sekty mają cechy wielonarodowościowych potężnych organizacji.
Ich destrukcyjna rola polega na tym, iż stosują wyrafinowane i głęboko nieetyczne metody i techniki manipulacji, by pozyskać członków i narzucić im określone stereotypy reakcji psychicznych, kontrolować ich myśli, zachowanie i uczucia. Jest to problem na ogromną skalę,
burzący podstawowe relacje międzyludzkie w obrębie rodziny i innych grup społecznych. Założenie o całkowitym poświęceniu się dla sekty powoduje wyłączenie jednostki ze społeczeństwa. Członkowie kultów tracą zdrowie fizyczne i psychiczne, majątki a czasem i życie (brak zgody świadków na ratowanie życia poprzez przyjęcie transfuzji krwi). Potencjał, jakim dysponują liderzy grup religijnych wobec bezgranicznego posłuszeństwa ich członków i skali działalności
stwarza realne zagrożenie dla bezpieczeństwa społecznego i politycznego.
- Najlepszym rozwiązaniem jest – nie dać się zwerbować do stałej, darmowej i syzyfowej orki w imię rzekomego zbawienia i w imię rzekomego wielbienia Boga!
(Część 1. Oprac. na podst. mat.
www.rorij.pl - 2016; aktualizowano – 2017).