BIBLIOTEKA > TEKSTY NNN (niewierny nieroztropny niewolnik)

Szokująca prawda o świadkach jehowy! (ulotka tematyczna).

<< < (5/5)

NNN:

 
--- Cytat: zero1 w 30 Grudzień, 2017, 21:23 ---Mogłoby się wydawać, że są 'nieźle przeszkoleni' - tssk itp...ale tam się nie szkoli w reagowaniu na takie sytuacje. Oni są mocno niedoszkoleni. Z ogłady i umiejętności komunikacyjnych. Za rozmowę z obcym nikt mu by nic w zborze nie zrobił. Ale on boi się starszych, bo ta dziewczyna mogłaby nakapować, że rozmawiał, podjął rozmowę. Z przeciwnikiem. Pewnie padłoby to złe słowo - z odstępcą - i zaraz miałby komitet. Ależ to jest zaszczucie ludzi ludźmi. Ich własnymi braćmi. To jest straszne.

--- Koniec cytatu ---

 
   Tam jest jeszcze inny, poważniejszy 'dowcip'. WTS przez całe lata indoktrynacji zdążyło wyrobić w tych ludziach automatyczny odruch obronny. Taki odruch wyrabia się nie tylko nakazami i zakazami, ale równolegle idącymi z nimi  naukami 'biblijnymi', które nie są niczym innym, tylko czystą psychomanipulacją. Uczy się ich, że WTS to ta perła znaleziona w polu przez oracza, z przypowieści Jezusa, CK było już prawie za czasów Jezusa i jest to 'niewolnik'  przedstawiony też przez Jezusa w Ew. Mateusza,   "Jehowa zebrał nas dzisiaj w tym miejscu i przygotował ten pokarm duchowy dla nas".
 I już ich mózg nie alarmuje, że jak to?, przecież niecały rok temu niewolnik napisał, że jest omylny i może popełniać błędy serwując na stoły coraz świeższy pokarm duchowy. Ale przecież pochodzi to od Jehowy, to jakże tak, pokarm nie może być natchniony i może w nim być błąd? To Jehowa w rzeczywistości się myli? ( Tak naprawdę to niewolnik jest takim kelnerem, któremu Wielki Kucharz coś upichci, a ten serwuje to na stół duchowy; ważniejszy od kelnera jest chyba Kucharz, a w JWorgu kelner przerasta Kucharza.). Nie, mózg jest zamknięty i do tego nie dojdzie. Ale ma wytworzony taki odruch automatyczny, że ucieka, stara się przeszkadzać, nie słuchać, odwracać się tyłem, lub rozmawiać z partnerem towarzyszącym w publicznym głoszeniu ponad głową  tej osoby, która chce im coś wyjaśniać. Jest to bardzo brzydkie i niekulturalne, wręcz chamskie, tym bardziej, jeśli głosiciele są bardzo młodzi, a podszedł do nich starszy człowiek. Ale oni wiedzą przecież swoje, to tylko oni znają prawdę, to ich wszyscy mają słuchać. Megalomania i wyższość nad wszystkimi powoduje bezczelność. Wielokrotnie doświadczyłem tego przy stojakach.

  Ale wspomniałem na początku o tym automatycznym odruchu. Chodzi o to, że niewolnik wie, że jeśli głosiciele choćby z uprzejmości będą wysłuchiwać to co im ktoś (szczególnie z innych ugrupowań, lub były świadek) chce powiedzieć, to zawsze coś im z tego w głowie zostanie. Jeśli od razu ich to nie zaniepokoi, to w życiu może się zdarzyć, że znajdzie się taki wyzwalacz później i nagle mózg zamknięty, zostanie na moment otworzony. Przypomni się  ta scenka i strzępy informacji i od tego się zacznie zastanawianie, że coś tu nie pasuje. Dlatego niewolnik wyrabia taki odruch, żeby do takich sytuacji nie dochodziło. To się też nazywa zamknięcie w sekcie; 'odizolowanie od złego świata' jest sztucznym zamknięciem w grupie, psychicznym ale i także jak to widać w filmiku - fizycznym. Ci ludzie, jak to widać, mają swój świat, tak naprawdę to olewają całą resztę stając w kółeczku i rozmawiając ze sobą. A podobno tak umiłowali ludzi w świecie, że chcą ich uratować od zagłady w Armagedonie. Jaka to kolejna propaganda medin USA, to widać na takich obrazkach. I w takich właśnie sytuacjach widać wyraźnie, że tak naprawdę to chodzi o ordynarne werbowanie, a nie żadne głoszenie ewangelii. 

- Tutaj na filmiku  dobrą robotę robi były świadek, który jest dobrze znany tym głosicielom. I to mu bardzo przeszkadza.  A mamy tutaj do czynienia z tym samym, jeszcze bardziej rozbudowanym odruchem obronnym, który dobrze jest znany psychologom, pracującym przy pomaganiu ludziom zindoktrynowanym. A wygląda to mniej więcej tak:

     Każda grupa odrzucająca swoich byłych wiernych, zdaje sobie sprawę z kruchości własnych poglądów. Boi się konfrontacji z byłymi członkami, wiec woli zastosować mechanizm psychomanipulacyjny, polegający na odcięciu osób wykluczonych od grupy. W ten sposób broni się także przed wpływem byłych członków na grupę, a w konsekwencji i przed jej osłabieniem, a więc  przed ewentualnymi masowymi odejściami. Tak zwani "odstępcy" wiedzą bowiem już, o co w tym wszystkim chodzi i mogą tę wiedzę przekazać  innym w grupie, nadal pozostającym pod wpływem procesów manipulacyjnych. Z tym, że głosiciele nie  zdają sobie z tego powyższego sprawy, natomiast manipulant doskonale wie co im zaszczepia. Dlatego, aby oni to łyknęli, szuka takiego wyjaśnienia, często pseudo-biblijnego, jak znalazł WTS, to znaczy 1 Koryntian 5:11.  I już doskonale głosiciele wiedzą, kto jest tym dobrym, a kto jest tym pijakiem, bałwochwalcą, zdziercą czy innym rozpustnikiem. Nie wiedzą tylko, jak łatwo w każdej chwili oni mogą dołączyć do tej grupy. I często uzmysłowienie im tego może być dla nich szokiem- wyzwolicielem.
   

NNN:
 
- A propos częstego dzwonienia przez głosicieli do Biura Oddziału w Nadarzynie (jak im się dzieje rzekoma krzywda):
   
       W liście LLA 16 lipca 2013   "wasi bracia" albo "twoi bracia" radzili tak postępować:

   "Głoszenie z wózkiem na literaturę traktowane jest w świetle prawa jak przemieszczanie się ze zwykłym pakunkiem, torbą lub walizką . Jednak nie powinno nas dziwić, że niektóre osoby mogą postrzegać to inaczej. Może więc się zdarzyć, że urzędnicy albo osoby powołane do ochrony porządku (Policja, straż miejska lub gminna, Straż Ochrony Kolei, ochrona itp). będą błędnie myśleć, że taka działalność jest niedozwolona lub będą chcieli nas wylegitymować. (...) Gdyby urzędnicy, przedstawiciele służb mundurowych bądź ochrony żądali opuszczenia zajmowanego miejsca lub zaniechania dalszej działalności ewangelizacyjnej...".

  (...) "W wypadkach takich jak ten opisany powyżej należy taktownie - jeżeli to możliwe - poprosić daną osobę o okazanie legitymacji. Następnie trzeba zapisać jej imię, nazwisko oraz numer legitymacji bądź licencji i natychmiast poinformować starszych, którzy niezwłocznie przekażą te informacje do Biura Oddziału. (...)  Z pomocą Biura oddziału sprawą taką zajmie się grono starszych w Twoim zborze".

  Widzimy więc, że najmądrzejszymi osobami i najlepiej znającymi wszelkie przepisy (ze wszystkich służb mundurowych i  wszelkich urzędników państwowych) są "wasi" czy "nasi" albo "twoi" bracia z Nadarzyna. Oprócz nich, wszyscy się mylą co do ich działalności reklamowej z wózkami jw.org. Sprawa jest podobna do tej dawniejszej, z czasów Rutherforda i później, gdzie szczególnie w USA badacze, i późniejsi świadkowie, nie chcieli się przyznać do tego, że sprzedając literaturę pseudo- religijną po domach, są zwykłymi domokrążcami i komiwojażerami i powinni płacić podatki. Po pewnym czasie jednak musieli zrezygnować z takiej swojej wykładni prawa, ale znaleźli inne wybiegi ('dobrowolne' datki) i do dzisiaj jak widać starają się omijać prawo. Nigdzie jednak nie ujawniają ile razy i jak często te sztuczki im się nie udają. Ale zawsze poszkodowanymi nie są oni, tylko zwykli głosiciele.  Ale cóż to, im się przecież wtłoczyło do głów, że warto się poświęcać dla Jehowy. Raj wtedy jest pewniejszy, no i szacun pozostałych braciszków - bezcenny!

  - Dlatego pozwolę sobie przytoczyć pewne fakty ze sprawy, która zdarzyła się na szczeblu Wojewódzkim  w 2017 roku w Polsce. Oczywiście, nie mogę  na obecną chwilę podawać szczegółów. Nie chodziło też  w tym wypadku o głoszenie. Ale chodzi o  pokazanie prób Nadarzyna w odwracaniu "kota ogonem" i efektów tego działania oraz reakcję urzędu.

   W pewnym momencie rozpatrywania  problemu,  "Komitet Oddziału związku wyznaniowego Świadkowie Jehowy w Polsce reprezentowani przez członków Komitetu Oddziału"... (tu następują nazwiska prawników) "w związku z zawiadomieniem o wszczęciu postępowania wystąpił o zmianę podstawy prawnej wniosku i wniósł o rozpoznanie sprawy w trybie art. ... ".


Jak urząd utarł im nosa?  "Tak jak wspomniano wyżej  to organ administracji publicznej dokonuje oceny jakie przepisy prawa mają zastosowanie w konkretnej sprawie... jednakże nie jest związany wskazaną przez stronę podstawą prawną."


 Tyle wart są wskazywania Nadarzyna na konkretne przepisy. Ale jeśli chodzi o głosicieli, dopóki życie ich nie z konfrontuje z rzeczywistością, to myślą, że Nadarzyn ich zawsze wybroni. Często rzeczywiście ich wybroni, ale oślim uporem, omijaniem przepisów i wykłócaniem się o wszystko, a często mając dane  urzędnika, zwykłymi skargami na konkretnego człowieka i dyskredytowanie go w oczach przełożonych.

  "...prowadzona przez nas działalność ma charakter religijny i niekomercyjny, a jej celem jest rozmawianie z przechodniami na tematy religijne". ( list LLA 16 lipca 2013 "dotyczący: wskazówek co do publicznego głoszenia z wózkami na literaturę)." 

  Kto głupi albo tak bardzo naiwny (już pomijam ten  "charakter religijny" i tę "niekomercyjność")  potrafi uwierzyć w to, że komuś się nie chce w zimie siedzieć w  ciepłym domu, tylko chce mu się  marznąc na ulicy tylko po to, aby niewinnie - 'rozmawiać z przechodniami na tematy religijne'?  A gęba sztywnieje i ręce grabieją na mrozie. 

              Filantropi  pożal się Boże.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej