... i człowiek sie nakręca.
Ostatnie słowa młodego miłego człowieka.
I tak z deszczu pod rynnę teraz wyszliśmy z sekty świadków i będziemy szukać sekty wielbicieli Chrystusa.
Szkoda że ludziom nie można przetłumaczyć że to strata czasu.Badanie i studiowanie Biblii w celach poznawczych i innych naukowych jest czym innym niż zatracanie się w jakichś porównaniach między egzemplarzami Bubli a książką którą wydali świadkowie i nazywają ją biblią.
Zresztą i sam Jarek mnie zadziwia.Może i robi dobrą robotę b się niektórzy dzięki niemu budzą,zastanawiam się tylko kim Jarek będzie za lat 5-10-15,bo ja się obawiam że bardzo zgorzkniałym człowiekiem.Wychodzić ze świadków żeby uczynić ich treścią swojego życia,
Coś tu chyba nie gra.
Matyldo, a co w tym złego, że ludzie wierzą w Jezusa??
Napełniamy swoje życie różnymi treściami - ciekawą albo nudną pracą, ciekawymi hobby albo brakiem hobby, rodziną lub jej brakiem...
każdy ma inne życie. I teraz będziesz oceniać po kolei czy czyjeś życie jest dobre czy złe?
Każdy patrzy na innych ze swojej perspektywy. Ja na przykład nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy wspinają się na wysokie góry (i czasem giną w trasie), ale czy mam uznać, że ich pasja jest bez sensu? Skoro im daje szczęście, to dlaczego ja mam to potępiać?!
Nie ma jednego i uniwersalnego przepisu na szczęśliwe życie. A jeśli jakieś przepisy są, to są podane w Biblii przez Jezusa. Dlaczego więc mamy w niego nie wierzyć?!
Co do Jarka...
Nikt z nas nie wie co sami będziemy robili i kim będziemy nawet za rok (bo życie pisze różne scenariusze), dlaczego więc mamy roztrząsać życiorysy innych osób?
Są tacy, którzy uczynili Świadków treścią swego życia nigdy nie będąc Świadkiem (i tu ukłon do niektórych forumowiczów
). Niech oni się wypowiedzą czy ich droga w ich mniemaniu jest słuszna czy nie...