Przeczytałam. Z wieloma przerwami.
Spodziewałam się typowych, uduchowionych tekstów pełnych love bombingu.
Spodziewałam się kilku wersetów, np. o synu marnotrawnym.
Spodziewałam się nawet pseudopocieszeń, że choroba fizyczna wywołała zniechęcenie, ale Święta wierzy, że wszystko wróci do normy, a Lucyferowie na łono przenajświętszej.
Spodziewałam się naprawdę wiele.
I zawsze jak już jestem pewna, że mam przegląd świadkowskich zachowań, to zawsze, ale to zawsze jakiś samozwańczy zbawiciel mną wstrząśnie i pokaże, jak duży jeszcze mają potencjał w miażdżeniu ludzi i ich uczuć.
Najciekawsze (lub najmniej ciekawe - co kto woli) jest to, że to jest bełkot. Nic więcej. Tam nie ma żadnej treści, żadnej jakości. Trochę marnie jak na pionierkę specjalną.
Nie mam jak teraz sprawdzić statystyk w tej rozmowie, a szkoda, bo mam wrażenie, że Święta ma nieco ograniczony zasób słów i posługuje się wykutymi na blachę formułkami. Powtarza je jak zahipnotyzowana lub opętana (!). Staram się, naprawdę się staram, ale z lektury dwóch stron tekstu nie wynika nic. Nic poza tym, że Odstępca jest chory psychicznie bo porzucił jedyną prawdziwą organizację, że Żona Odstępcy jest bezwolna i robi za sekretarkę dla Odstępcy. No i zwrot klucz: "własne zdanie"! Czy tylko ja dostrzegam tragi-komizm tej sytuacji? Święta posługuje się wyuczonymi i wyrytymi w neuronach zwrotami i jednocześnie zarzuca innych brak wolnej woli. Wtf?
Na swój sposób zabawne jest ich postrzeganie miłości. Dopóki są na etapie rekrutowania, potrafią doskonale okazywać miłość, gościnność, organizować wsparcie dla potrzebujących osób, czy nawet całych rodzin. To się kończy najczęściej wraz ze chrztem potrzebującego. No cóż, teraz musi się skupić na szukaniu skarbów w niebie, a nie dobrach doczesnych typu jedzenie, odzież, leki.
Z całości tej rozmowy na dłużej pozostanie ze mną ten cytat: "Nie potrafisz sama stawić czoła przeciwnościom"
Kto jak kto, ale to właśnie "bracia" zostawili Lucyferów samych w obliczu przeciwności. Nie chcę generalizować, bo pewno są jednostki, które i tak robią to, co słuszne i etyczne w kategoriach ogólnoludzkich, ale presja zboru, często jedynej grupy odniesienia jaką mają głosiciele, robi swoje i ograbia z ludzkich odruchów.
Ze swej strony też wyrażam nadzieję, że tekst dotrze do władz zboru, a najlepiej wyżej.
To jest po prostu nieetyczne tak traktować innych ludzi.
Ja już dawno nie siedzę w procedurach, ale zdaje mi się, że był zakaz rozmawiania o wykluczonych/odłączonych, coś na zasadzie "żeby o takim nawet wśród was nie wspominano". Jeśli nadal tak jest (a chyba tak, bo mojego kuzyna rodzina traktuje jak powietrze i dosłownie mija go patrząc nieobecnym wzrokiem gdzieś w dal), to jakie uprawnienia duchowe ma Święta, że podejmuje ten temat i to jeszcze w taki sposób?
Mam szczerą nadzieję, że Organizacja SJ wyda dodatkową broszurę dla głosicieli z instrukcją "Jak rozmawiać, by nie wyszło na jaw, że jesteśmy bezdusznymi chamami" (symbol cham01-pl).