Witam wszystkich. Pamiętam dobrze rok 1999, kiedy mnie przed wojskiem uratowała szkoła średnia. Chociaż na wizycie w WKU otrzymałem kategorię A z jednym paragrafem ze względu na wadę wzroku, w wojsku nigdy nie byłem. Teraz mam 35 lat i nigdy nie dostałem oficjalnego pisma z WKU z informacją o przeniesieniu do rezerwy. Kilka lat starsi ode mnie bracia, żeby uzyskać zaświadczenie ze zboru, zostali nawet pionierami. Niektórym już tak zostało, do dziś pełnią jakieś przywileje w zborze.
Szczerze mówiąc nie popieram wojska ani żadnych działań z nim związanych. Ale wiem jedno, roczne przeszkolenie podobne do tego w jednostce, przydało by się każdemu maminsynkowi trzymanemu pod kloszem jworgowym. Okazało by się czy jest jeden z drugim tylko nędzną wypociną własnego ojca, który nie chciał zaplamić prześcieradła i spłodził ciamajdę. Czy też jest facetem z jajami na miejscu, który nie boi się i potrafi stanąć w obronie swojej kobiety.
Pozdrowienia dla wszystkich głosicieli którzy w przeszłości jak i teraz będą podejmować wysiłki w służbie dla organizacji, tylko po to żeby otrzymać upragnione zaświadczenie.
A w razie wojny, za odmowę wstąpienia do armii każdy dostanie kulkę tak samo jak za dezercję. Wtedy zaświadczenie ze zboru przyda się do zatkania dodatkowej dziury w głowie.