To o czym pisze jw.org to w Wenezueli standard, chociaż orgowski artykuł jest tak napisany jakby głównie Świadkowie Jehowy byli atakowani. W końcu to są prześladowania w dniach ostatnich. Przeciętny SJ myśli że wcześniej była Rosja, teraz Wenezuela a za chwilę będzie jego kraj. Armagedon tuż, tuż i tylko lojalność jest gwarancją przeżycia.
Jeżeli się mylę i jest to tylko jw-informacja, że braciom w Wenezueli bardzo ciężko się żyje i kasa z Orga trafi faktycznie dla potrzebujących, to chwała im za to. Ale ja niestety w to nie wierzę. Nakręcą za chwile propagandowy filmik jak pomogli trzem rodzinom i ich sąsiadom. I tyle...
Org ma dziwne podejście do tematu , zanim doszli do najważniejszej informacji, że bracia są porywani, napadani i zabijani musieli napisać jak to na "Sale Królestwa, w których trwały cotygodniowe zebrania, wtargnęli uzbrojeni przestępcy z zamiarem
kradzieży urządzeń elektronicznych i innych wartościowych przedmiotów. Ponadto czasem zebrania muszą się odbywać w domach prywatnych, ponieważ gwałtowne starcia uniemożliwiają korzystanie z Sal Królestwa."
Widać co jest dla centrali najważniejsze. Może się czepiam ale i tak mi niedobrze...
Teraz doszedł konflikt gdzie opozycja walczy z prezydentem Maduro. Leje się krew a do tego dochodzi "normalny" wenezuelski obraz przestępczości, gdzie porwania dla okupu, morderstwa, napady, walki gangów i wszechobecna korupcja jest standardem.
Poczytałem dzisiaj trochę o statystykach przestępczości w Wenezueli:
"Oficjalne wskaźniki przestępczości były w Wenezueli Hugo Cháveza jedną z najpilniej strzeżonych państwowych tajemnic. Rząd zaprzestał ich publikowania w 2004 roku, bo już wtedy wskazywały one, że rewolucyjne władze coraz mniej panują nad porządkiem i bezpieczeństwem w kraju. Tymczasem z roku na rok jest coraz gorzej.
Porwania, napady i zabójstwa stały się normą do tego stopnia, że chyba każda wenezuelska rodzina przynajmniej raz w swoim życiu padła ofiarą przestępcy. Odkąd Chávez dochrapał się stołka, liczba morderstw popełnianych na terenie Wenezueli podskoczyła z 4.550 do - uwaga - 19.336 w roku 2011 (patrz: Venezuela’s Crime Debacle: A Cautionary Tale). Jak nie omieszkał zauważyć kryminolog z Caracas Roberto Briceño-León, wzrost był spektakularny, niespotykany nigdy w historii tego kraju:
Wenezuela była postrzegana jako jeden z najbezpieczniejszych krajów w Ameryce Południowej, jednakże do roku 2010 zdążyła zadomowić się wśród państw z najwyższymi wskaźnikami zabójstw. (...)Wskaźniki zabójstw podskoczyły wtedy z 20 do niemal 60 na 100.000 mieszkańców
Bandyci w Wenezueli strzelają, aby ukraść samochód, zabrać telefon komórkowy, czy portfel z kilkoma nędznymi boliwarami. Strzelają też po prostu dla zabawy, na oślep. Życie można stracić wszędzie - siedząc za kierownicą, jadąc metrem, będąc w domu, czy nawet na plaży, gdzie coraz częściej dochodzi do egzekucji, porachunków, czy napadów. Przestępcami często okazują się być ci, którzy - teoretycznie - mają czuwać nad porządkiem, czyli mundurowe służby --> Wenezuela - królestwo zabójcówWenezuelscy przestępcy są rozzuchwaleni i bezkarni. Nie bez powodu Observatorio Venezolano de Violencia, czołowa organizacja pozarządowa zajmująca się analizą przestępczości w Wenezueli, szacuje, że tylko 5 proc. morderców trafia przed sąd. I jeszcze mniej jest skazywanych. Ta sama organizacja oceniła, że w 2011 roku w Wenezueli zamordowano rekordową liczbę 16.047 osób. Okazuje się jednak, że dane te były zbyt optymistyczne. Tak naprawdę morderstw było trzy tysiące więcej - ponad 19.000. Tak przynajmniej twierdzi tajny raport przygotowany na zlecenie wiceprezydencji kraju przez jak najbardziej rządowy Narodowy Instytut Statystyki."
https://libertarianizm.net/threads/wenezuela-przestepczosc-i-hugo-chavez-u-wladzy.4109/