Niedawno chwilę rozmawiałem o prawdzie o prawdzie z mamą i jedną osobą. Reakcje podobne. O pedofilii, że wszędzie się przydarza, o ONZ i podobnych, że to oszczerstwa odstępców.
W jakimś stopniu jestem w stanie zrozumieć, bo już gdzieś pisałem, że jeszcze pół roku temu nie będąc już lata w organizacji, myślałbym podobnie. Najgorsze jest tylko, że śj są tak zaślepieni, że jakiekolwiek argumenty dla normalnego człowieka są podstawą do szukania informacji, to oni to odrzucają, wszystko wrzucając do jednego wora - to spreparowane przez odstępców.
Mamie w prost to zasugerowałem, że jest w sekcie, skoro nie może niczego skonfrontować.
No i oczywiście usłyszałem starą śpiewkę. Nie ma światła. Światło się zmienia. Kurde rozmowa ze ścianą byłaby owocniejsza...
Smutne to. Choć stwierdzam, że mojej mamie to by się świat zawalił, więc ja jej nie będę na siłę przebudzał. To ona później mi jakieś bezsensu smsy przysyłała, że świadkom zarzucają mieszanie krwi.