Tadeusz Wiwatowski, lat koło 70, druga żona, sporo młodsza. Znam go osobiście.
Głos posiada radiowy. Gdy go jedynie słyszysz, to widzisz człowieka 35-40 lat. Życzliwy i nigdy nie apodyktyczny. Oddany sprawie i wbrew wykształceniu medycznemu, głęboko wierzący w prawdziwość nauki o krwi.
Wykształcony, to wiadomo. Zna angielski, bywał tłumaczem na kongresach.
Pomocny ludziom. Wiem, że potrafi jechać nawet dość daleko by służyć pomocą w szpitalach.