BYLI... OBECNI... > DZIECIŃSTWO I DORASTANIE WŚRÓD ŚJ...

Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"

<< < (86/86)

Brat Jaracz:
Ufff... Temat rzeka, właściwie rwący potok.
O traumach z dzieciństwa można by dużo powiedzieć i często mamy podobne doświadczenia. Refleksja nasuwa się prosta: skoro jest TO wszystko PRAWDĄ, dlaczego tak musi boleć? Czemu wielu z nas pożądało tej świeckiej normalności? Ktoś, kto tego nie przeżył, chyba nie do końca rozumie. Są opinie, że to przecież dobra "szkoła charakteru". W moim odczuciu - raczej stopniowe łamanie kręgosłupów, w celu ukształtowania przyszłego głosicielaka...

Jeśli już próbujemy wyciągać jakieś pozytywy:
- mam szacunek do słowa pisanego - trochę "ogniem i mieczem" wymogła go na mnie organizacja, no ale jednak jest to plus;
- mam obszerny materiał, żeby pracować nad sobą - coś, co powinno być oczywiste, jak tolerancja religijna, staje się wyzwaniem dla ex-a. Im dalej byłem od organizacji, tym wyraźniej widziałem, jak wiele mam do zrobienia. I nadal tak jest. Wychowanie w poczuciu wyższości "nad światem", przy jednoczesnej pogardzie dla "katoli", zrobiło swoje;
- dystans do manipulatorów i chłodna ocena rzeczywistości - czasami jest to broń obosieczna, bo ludzi o szczerych intencjach podświadomie postrzegam jako nieuczciwych. Zatem kolejna lekcja do odrobienia.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej