Oto przykład, jak użycie choć nieświadome pewnego fortelu dostało poklask Towarzystwa:
*** w10 1.8 ss. 28-29 ***
Następnie mówca podkreślił wagę mówienia o imieniu Jehowy, opowiadając przeżycie małżeństwa działającego w Afryce.
Misjonarz wyruszył wraz z żoną w podróż, by w pewnym zborze wygłosić wykład biblijny. Kiedy dotarli do jednego z punktów kontroli, młody żołnierz wycelował w brata broń i zapytał, kim jest.
Misjonarka, przypomniawszy sobie, czego uczono ich w Gilead, pochyliła się i szepnęła mężowi:
„Powiedz, że jesteś Świadkiem Jehowy i że jedziesz wygłosić wykład biblijny”. Mąż usłuchał jej rady i pozwolono im jechać dalej.
Następnego dnia dowiedzieli się z radia, że prezydent wydał rozkaz żołnierzom, aby szukali zamachowców podających się za misjonarzy! Dzięki temu, że małżeństwo to powiedziało, iż są Świadkami Jehowy, a nie misjonarzami, oszczędziło sobie ogromnych kłopotów.
Ciekawe czy to prawda, że dopiero na drugi dzień się o tym dowiedzieli.
No i brat Morris to pochwalił:
*** w10 1.8 s. 29 Misjonarze wysłani, aby ‛czynili uczniów’ ***
Brat Morris podsumował: „Gdy dotrzecie na wasze tereny, niech każdy z was idzie i się chlubi. Chlubcie się wszystkim, czego Jehowa dokona, posługując się wami ku swej wiecznej chwale”.