Witam Wszystkich na forum , dodam jeszcze ,że gdy odłączyłem się od zboru w 2002r. pewien starszy powiedział mi ,że "teraz demony cie zniszczą" i faktycznie nic mi się nie wiedzie do tej pory i co bym nie robił -zawsze 'kłody mam pod nogi' -wierzycie w 'coś takiego' .Pozdrawiam
Wybacz, że wrócę do tego, chociaż już raz cytowałem tą Twoją wypowiedź.
Czy rozliczyłeś się z przeszłością?
Nie piszę abyś odpowiadał tutaj.
To bardzo osobiste rzeczy.
Czasem, kiedy zdarzy się nam stracić kogoś bardzo bliskiego,
możemy mieć żal nawet do niego samego, że odszedł. Dziwnie to brzmi,
ale taki paradoks bezsilności się przytrafia.
Wybaczenie takich rzeczy może być bardzo istotne.
Możemy wierzyć, ale głęboko w sercu odczuwać
skrajne emocje i żal nawet do Boga.
Nie pisałeś o okolicznościach tego wypadku,
ale czy w sercu oczyściłeś wszystko, wybaczyłeś
osobom, ktokolwiek by to był (nawet sobie)
odpowiedzialnym za niego? W niektórych okolicznościach
może to być bardzo ważne.
Wybacz proszę, ja wiem że łatwo się pisze komuś
z boku... komuś kto nie przeżywa tego strasznego
bólu, który tak rozdziera. Myślę że warto pozwolić
odejść pewnym uczuciom, które jakby związują w nas
przeszłość i wszystko, co chciałoby i może powinno
być zwolnione, lecz nie może. Nie chcę by to tak było
odebrane, że się wymądrzam, ale spotkałem się już
z takimi świadectwami, że takie rzeczy były bardzo
potrzebne, by niejako zwolnić naszych najbliższych,
a wybaczenie torowało drogę ukojeniu i powodzeniu.
Być może w Twoim wypadku jest zupełnie inaczej
i nie ma takiego problemu.
Napotykając różne świadectwa na własnej drodze
poszukiwań, pomyślałem, że warto się tym podzielić,
być może także ze względu na więcej innych takich osób,
które czytają. Moc zwiększa się wtedy, kiedy dzielimy się.
Teraz, z tego co opisałeś, także nie masz łatwej sytuacji;
tym bardziej myślę, że jesteś człowiekiem który zasługuje
na to, by uwierzyć, że ma wartość i może doświadczyć dobra.
Pozdrawiam Cię i jeszcze raz napiszę:
wszystkiego dobrego!