No wlaśnie a jakie jest teraz uposazenie pionierow specjalnych?
M pewnie wie.
Zanim dostali kieszonkowe, sami musieli na życie zarobić przez handel literaturą.
Oto wspomnienia pioniera M. Henschela (1920-2003), późniejszego prezesa Towarzystwa Strażnica (w latach 1992-2000), na temat handlu literaturą:
„Brat Henschel dużo uwagi poświęcił potrzebom misjonarzy i pionierów specjalnych. Zaprosił ich wszystkich na szczególne spotkanie, na którym opowiadał własne przeżycia z czasów, gdy był pionierem w latach wielkiego kryzysu gospodarczego.
Mówił, jak pionierzy wymieniali literaturę na kurczaki, jajka, masło, warzywa, okulary, a nawet kiedyś na szczeniaka! Dzięki temu mogli kontynuować służbę w ciężkich czasach i nie brakowało im rzeczy niezbędnych do życia” (Rocznik Świadków Jehowy 2005 s. 244-245).
Inny, późniejszy prezes korporacji nowojorskiej (w latach 2000-2011; wiceprezes w latach 1977-2000), Max Larson (1915-2011), również wspomina swój handel literaturą:
„Któregoś wieczora w pierwszym miesiącu specjalnej służby pionierskiej odwiedziłem Alberta Hoffmana. Był on sługą strefy, czyli nadzorcą podróżującym, i mieszkał z żoną Zolą w przyczepie (...) Trzeba nadmienić, że w latach wielkiego kryzysu często wymienialiśmy literaturę na produkty żywnościowe. Tego dnia otrzymałem w taki sposób spory kosz gruszek...” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 26).
Towarzystwo Strażnica tak oto dziś wyjaśnia ten dawny proceder:
„Pionierzy często wymieniali literaturę na różne artykuły, takie jak
ziemniaki, masło, jajka, świeże owoce i przetwory, kurczęta, mydło, słowem – niemal na wszystko. Nie wzbogacali się na tym – po prostu w ten sposób ułatwiali szczerym ludziom zapoznanie się z orędziem Królestwa, zdobywając przy tym artykuły pierwszej potrzeby, co pozwalało im kontynuować służbę pionierską” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 286).
Oto inne fragmenty z tym procederem związane:
„Wymiana towarowa
Kryzys gospodarczy z lat trzydziestych wywołał ogromne trudności. Zamknięto wiele fabryk. W roku 1932 ponad 10 milionów obywateli USA było bez pracy. Rolnicy, mieszkańcy miast i w ogóle wszyscy dotkliwie odczuwali skutki wielkiego kryzysu.
Brakowało pieniędzy, ale ludzie prawego serca potrzebowali pocieszającego orędzia zawartego w prawdzie biblijnej. Jeśli ktoś nie mógł nic dać w zamian za literaturę biblijną, Świadkowie Jehowy często wręczali ją za darmo. Nie dało się jednak robić tak zawsze. Cóż można było uczynić? Margaret M. Bridgett wspomina: »Wymienialiśmy literaturę na takie produkty, jak
jajka, masło, świeże i konserwowane owoce, kurczęta, syrop klonowy, a ja przyjmowałam też robótki ręczne – powłoczki na kołdry i poduszki, koronki i kilimy domowej roboty. Czasem mogłam zapłacić tymi rzeczami za czynsz. (...) [Wiele lat później] byłam obecna na uroczystości rozdania dyplomów absolwentom Gilead [szkoły dla misjonarzy]. Była tam siostra, która kiedyś otrzymała ode mnie komplet książek w zamian za powłoczki na kołdry. Poznała prawdę i została pionierką [głosicielką pełnoczasową], a jej syn studiował Biblię«.
Arden Pate i John C. Booth przypominają sobie, że mieli z tyłu swych samochodów małe klatki, w których przewozili kurczęta otrzymane za literaturę pozostawioną osobom nie mającym pieniędzy. Oczywiście wymienianie publikacji na kurczęta nie zawsze było łatwe. Lula Glover pisze: »Opracowałyśmy spore połacie stanów Alabama, Georgia, Floryda, Karolina Północna i Południowa i niektóre okolice w Tennessee oraz Mississipi. Czy możecie sobie wyobrazić siostrę Green i mnie, jak gonimy kurczęta na ogromnych podwórzach?«
Wymiany literatury na produkty żywnościowe oraz inne rzeczy nie dokonywano z samolubnych pobudek. Ludzie potrzebowali dobrej nowiny, a dzięki temu mogli ją otrzymać w formie drukowanej. »Zawsze dziękowaliśmy Jehowie, że nas wspiera«, mówi Maxwell L. Lewis, »i zawsze mieliśmy to, czego potrzebowaliśmy, jeśli chodzi o żywność, schronienie i odzież«” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 68-69).