Witam.Pierwszy raz sie z tobą nie zgodzę.
Uważam ze prawie kazdy z nad komuś ślepo zawierzył.
Jak śmiałeś, no jak śmiałeś się nie zgodzić?
Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
A tak poważnie, jak się raz poszło w ciemno i później bolało, to nie ma co dramatyzować. Trzeba wstać z kolan, poprawić koronę i zap...dalej.
A przykre doświadczenie, potraktować jako lekcję, nauczkę na przyszłość.
Bardzo wiele osób ( nie tylko tu na forum) winę za przykrości związane z organizacją zrzucają właśnie na nich. Dlaczego? Zwyczajnie trudno się przyznać do własnego błędu, jeden pan powiedział, że jest mu wstyd, że dał się tak omamić. On poważny człowiek, realista a taka wtopa.
Długo go przekonywałam, że to żaden wstyd, wstydem jest wiedzieć, mieć świadomość i dalej w tym tkwić. A odpychanie od siebie faktu, że mamy w tym swój udział, że też przyłożyliśmy do tego swoje trzy groszem, nie prowadzi do niczego dobrego.Kręcimy się w kółko jak pies za własnym ogonem.
Rachunki zaczynamy od siebie, od swojego sumienia, nie od cudzego czy cudzych. Świadomość błędu, pomyłek pozwala nam budować nowe i na pewno spokojniejsze życie , choć początkowo wydaje się to bardzo trudne.