Towarzystwo Strażnica skarży się, że jego głosiciele byli prześladowani za to, że głosili w niedzielę, jak inne kościoły 'babilońskie'.
Prześladowania„Ponieważ J. F. Rutherford był prawnikiem i niegdyś sam pełnił funkcję sędziego, dobrze wiedział, że Świadkowie potrzebują wskazówek w tej dziedzinie. Okazały się one przydatne zwłaszcza
od roku 1926, kiedy to zaczęto bardziej zachęcać do głoszenia od domu do domu w niedzielę i posługiwania się przy tym książkami objaśniającymi Biblię” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 690).
„W roku 1927 członkowie ludu Jehowy zostali zachęceni do tego, by co niedziela poświęcać trochę czasu na świadczenie grupowe. Natychmiast pojawiły się przeszkody prawne.
W samych USA przez kilka lat rosła liczba aresztowań: w roku 1933 było ich 268, w roku 1934 – 340, w roku 1935 – 478, a w 1936 – aż 1149. O co oskarżano Świadków? Wymyślano różne zarzuty, jak handel bez zezwolenia,
zakłócanie spokoju bądź naruszanie prawa do odpoczynku niedzielnego” (jw. s. 82).
„W 1928 roku w South Amboy w stanie New Jersey aresztowano kilku sług Jehowy za głoszenie dobrej nowiny w niedzielę.
Dało to początek trwającej dziesięć lat »walce w New Jersey«” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 62).
Za co prześladowani?„Gdy jakichś chrześcijan aresztowano w służbie polowej, zaraz powiadamiano o tym Towarzystwo. Rozsyłano wezwania i w najbliższą
niedzielę cała zmotoryzowana grupa spotykała się w wyznaczonym wcześniej miejscu, zazwyczaj na wsi, otrzymywała wskazówki i przydziały terenu, a następnie
robiła »nalot« na miasto niczym »szarańcza«, wydając wszystkim mieszkańcom świadectwo, co zajmowało niekiedy zaledwie 30 do 60 minut (Obj. 9:7-9)” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 69).
I co dalej?
„Orędzie Królestwa rozbrzmiewało również
z samochodów i łodzi wyposażonych w megafony. (...) Gdy samochód wyposażony w megafony stawał na wzgórzu,
orędzie Królestwa słyszano w odległości wielu kilometrów” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 87).
„
Na dachu swego domu zainstalował głośnik i codziennie przez jakieś pół godziny odczytywał wybrane fragmenty książki Dzieci, Nowy świat bądź innych publikacji Towarzystwa Strażnica.
Wzmacniacz nastawiał tak głośno, że było go słychać kilka przecznic dalej. Nic dziwnego, iż denerwowało to sąsiadów. Poradzono mu, by zrezygnował z głośnika i głosił od domu do domu” (Rocznik Świadków Jehowy 1996 s. 197-198).
„
Niektóre gramofony instalowano w samochodach i na łodziach, a głośniki umieszczano na dachu, aby głos mógł się daleko rozchodzić. W Australii Bert i Vi Hortonowie
jeździli ciężarówką z dużym głośnikiem tubowym zamontowanym na dachu i opatrzonym napisem »Poselstwo Królestwa«. Jednego roku niemal na każdej ulicy w Melbourne rozbrzmiewały entuzjastyczne przemówienia, w których demaskowano religię fałszywą i w porywający sposób przedstawiano błogosławieństwa Królestwa Bożego. W Indiach pracował w tym okresie jako pionier Claude Goodman.
Miał samochód z megafonem oraz płyty z nagraniami w miejscowych językach i docierał do tłumów ludzi na bazarach, w parkach, przy drogach – wszędzie, gdzie można było ich znaleźć. (...) W Libanie bracia o
dtwarzali wykłady z samochodu zaparkowanego na wzgórzu, a dźwięk z megafonu roznosił się po okolicznych dolinach” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 566).
Czy słusznie ich skarżono na policję i do sądu?
Woleli samosąd?
Wtedy byłby dopiero krzyk... że motłoch za wiarę w Jehowę ich bije.
Sami przyznajcie, że nie za Jehowę czy Jezusa ich goniono, ale za nachalne przeszkadzanie ludziom i to od godzin rannych w niedzielę.
Jak mnie wnerwia jak jeździ czasem auto z reklama z megafonem. Ale ono przejedzie w kilka sekund i spoko, ale jak ktoś kazania by mi nadawał pod oknem? Chyba bym gościa pogonił.