Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Historia ,jakich wiele  (Przeczytany 10575 razy)

Offline GdzieTaPrawda

Odp: Historia ,jakich wiele
« Odpowiedź #30 dnia: 08 Listopad, 2016, 23:56 »
Ciężko mi cokolwiek napisać ponieważ przeżyłaś na prawdę wiele. Pochwała Należy Ci się za to ze nie dałaś za wygraną w obliczu problemów i żyjesz dalej nawet wybaczając dawnym tyranom.

Ja np cieszę się że moi rodzice poznali SJ ponieważ mój ojciec był bardzo agresywny kiedy sie wkurzył a wkurzal sie o byle co. A matka wiele razy płakała przez jego agresję. Zmiany mimo ze nie przyszły od razu to jednak sie ich doczekałem.Do dziś jest bardzo spokojny i stonowany. Nie Da się go wkurzyc nawet. Dzięki Temu mogłem długie wychować na myślącego człowieka. W dzieciństwie prowadziłem z ojcem godzinne rozmowy na temat życia, problemów, biblii. To Mi dało dodatkowe punkty odniesienia których wtedy nie potrafiłem dostrzec. Nabyłem sporo mądrości która staram się wykorzystać. Wiem po swoich rówieśnikach z podstawowki i gimnazjum ze albo rodzice mieli totalnie gdzieś co robią ich dzieci (i wiekszosc z nich byla nieukami) albo byli przeciętnym Polakami - niejeden miał siniaki na ciele, niejeden dostał po łbie. Niejeden Ojciec publicznie skrzyczal przy kolegach syna czy córkę. I co? Niby "ze swiata". Dla Mnie nie ma reguły. Patologia Może dotknąć każdego obojętnie jakiego jest wyznania.
Najważniejsze To sie nie dać lub znaleźć kogoś kto pomoże to wszystko przetrwać.


Offline Maro

Odp: Historia ,jakich wiele
« Odpowiedź #31 dnia: 09 Listopad, 2016, 22:33 »
Tak Julita, zgadzam sie z Toba w 100% , ze to co mamy w sercu jest warte wiecej niz wszystkie zakazy I nakazy.   Smutne to  co napisalas bo mam wrazenie ze nie w 100% skonczylo sie to happy endem. Dalej jest w Tobie ten bol I rozgoryczenie.  Nie tyle Zbor zrobil Ci krzywde ale przykro to pisac lecz przede wszystkim matka i ojciec , ktoremu zabraklo sily by wlasciwie zarzadzic rodzina, bo spanie i praca to raczej troszke za malo. I matka... jakas desperacja w niej byla i w zasadzie bezradnosc, frustracja... Nie mozna chyba dobrze sie czuc i byc szczesliwa osoba znecajac sie nad wlasnym dzieckiem. Mysle, ze nie powinnas dzwigac ciezaru  w postaci problemow swoich rodzicow bo to nie Twoj problem.  Jestes inteligentna kobieta i wierze, ze skoro wiesz jak wazne jest pojsc za glosem wlasnego serca i rozsadku, wierze, ze bedziesz nadal szla w tym kierunku. Pozdrawiam!


Offline Julita

Odp: Historia ,jakich wiele
« Odpowiedź #32 dnia: 11 Listopad, 2016, 11:33 »
Organizacja ma swój udział w moim popsutym dzieciństwie, bo w niej samej jest tyle sprzeczności i niesprawiedliwości, że szkoda gadać.
Oczywiście ,że główną winę ponoszą rodzice, a raczej ludzie, którzy ze swoim podejściem do życia nigdy nie powinni zakładać rodziny i się nimi stać.
Dziś , gdy moje dzieci wracają z herbatki od babci, opowiadają, jak babcia żre się z dziadkiem, jak sobie skaczą do oczu i wzajemnie ubliżają, pomimo choroby ojca, który UWAGA postanowił niedawno chodzić na zebrania, bo wie, że jest nieuleczalnie chory, że jego życie nie potrwa długo i wymyślił, że Bóg go uratuje od śmierci.
Więc na zewnątrz wygląda to tak, że na zebraniu mają rozmodlone twarze i miłosierdzie w oczach, a po przyjściu do domu zaczyna sie festiwal wyzwisk i robienia sobie na złość.
Są tak zawzięci, że moja matka mająca dostęp do internetu ( mój syn kupił jej tableta i nauczył obsługi, bo chciała mieć dostęp do jw.org  ;D ), no więc mogłaby wejść na inną stronę i poszukać informacji o tym, jak żywić osobę chora onkologicznie i jakie są skutki uboczne chemioterapii. Woli patrzeć, jak ojciec wymiotuje po chemii, oskarżając lekarzy ,że jej o takiej opcji nie powiedzieli i wrzeszczeć na ojca, że narzekając na bóle kości ( ma w nich przerzuty) oszukuje ją,żeby zwrócić na siebie uwagę.
Zabroniła mu powiedzieć o chorobie jego braciom, zresztą nie utrzymują zbyt częstych kontaktów od 40 lat, bo oni nie chcieli studiować Słowa Bożego i spotykają sie okazjonalnie przy pogrzebach rodzinnych.
Ona sama nie utrzymuje kontaktów ze swoim rodzeństwem z tych samych powodów od ponad 40 lat.
Ilu takich jest w organizacji, nie wiadomo, ale dla własnego zdrowia psychicznego lepiej trzymać się z dala.
Oczywiście są też tam tacy, którzy mają naprawdę szczere serca. Im należy współczuć.

Pamiętam, jak kiedyś po kolejnej awanturze między moimi rodzicami, której byliśmy świadkami przy kawie i ciasteczku, dławiąc się ze śmiechu, mój mąż powiedział do mnie: serio, jesteś jedyną rzeczą, jaka wyszła twojemu ojcu. Oprócz włosów po chemii oczywiście"  ;D ;D ;D
Są 3 rzeczy, które przemijają i nie wracają nigdy więcej : słowa, czas, szanse. Nie rzucaj, nie trwoń, nie marnuj.


Offline Julita

Odp: Historia ,jakich wiele
« Odpowiedź #33 dnia: 20 Grudzień, 2016, 16:21 »
Minęło trochę czasu i jestem z powrotem. Jak wiecie, mój ojciec zmarł i sporo rzeczy do załatwiania spadło na mnie.
Miałam sporo kolejnych przykładów, jak pokręceni są ludzie , którzy mają się za śj.
Bo, jak się pewnie domyślacie, pewna część pojawiła się na pogrzebie.
Niektórzy szczerze przejęci, inni dla sensacji, a kilku innych jest niezawodnych w robieniu bałaganu.
Utwierdziłam się w przekonaniu, że trzymanie się od nich z daleka bardzo mi służy.
Tego nie trzeba konsultować z lekarzem ani farmaceutą  :P

Wszystkim razem i każdemu z osobna dziękuję za wszelkie dobre słowa, jakie do mnie skierowaliście  :-*
Są 3 rzeczy, które przemijają i nie wracają nigdy więcej : słowa, czas, szanse. Nie rzucaj, nie trwoń, nie marnuj.


Offline Irena

Odp: Historia ,jakich wiele
« Odpowiedź #34 dnia: 18 Styczeń, 2017, 15:21 »
Jestem plena podziwu nad silna osobowoscia i odwaga. Zycze Ci duzo ciepla i milosci, ciesz sie dziecmi i mezem i lecz rany grzejac sie w domowym ognisku:)
Lepsz już byłam, zanim poznałam zarazę ”wts”