Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z niełatwego życia Selters... (Znalezione w internecie 8 lat temu)  (Przeczytany 1197 razy)

Offline niewierzacy


Poniżej historia bardzo podobna do tej z która się zetknąłem dlatego pozwoliłem sobie ją zamieścić
=======================================


Nie tylko Nadarzyn musi borykać się z ''głupimi'' listami kierowanymi do Niego, na które nijak rozsądnie odpowiadać nie umie, zatem - bądź nie bądź kulturalnie - milczy, i zazwyczaj szybciej można doczekać się telefonu od Samego Wodza Rewolucji wprost z mauzoleum Lenina, niźli odpowiedzi z Biura Oddziału. Okazuje się, że także niemiecki Selters (Biuro Oddziału w Niemczech) lekko nie ma.

(Uwaga: weryfikacja zarówno tego co poniżej, jak i samych listów nie została dokonana. Prezentujemy je w dobrej wierze, a jeśli ktoś w to nie chce uwierzyć, to niechaj czyta to jako kolejny odcinek naszej serii 'religion fiction')

Otrzymaliśmy od - nazwijmy go ''Mirek'' (anonimowość zastrzegł sobie nadawca - kontakt email: mmirek@web.de) - tłumaczenie na polski  własnych listów do Selters, które przypieczętowały jego ''ban'' (czyli wyrzucenie) za burtę samozwańczej 'Arki Noego'.
Krótkie wprowadzenie, czyli nieautoryzowana opowieść o życiu w teokracji (na podstawie treści emaili od 'Mirka') : Nasz bohater ('Mirek') ochrzcił się jako Świadek Jehowy w 1993 roku, tu w Polsce. Już jako studiujący ze ŚJ chciał rzucić studia, żeby móc głosić poselstwo tworzone za oceanem. Na szczęście studiujący z nim Biblię (uff) przekonał go, żeby najpierw jednak studia ukończył.

Pod koniec studiów został pionierem stałym, z zaliczonym Kursem Służby Pionierskiej i top secret książką w rękach ''Jaśniejcie...''. Był nim do czasu, gdy podjął pracę zawodową (ech, ten świat), jednak czas wolny poświęcał na głoszeniu; do tego dochodziły tzw. ''ośrodki pionierskie'', kongresy, konwencje, czyli wszystko to, co WTS daje swym podopiecznym, aby przyjemne (np. życie 'ośrodkowe') łączyć z pożytecznym (tj. szukaniem nowych adeptów myśli teokratycznej). Niestety, nieokiełzane artykułami Strażnicy hormony dały znać o sobie, i nasz bohater ożenił się. W późniejszym czasie - 'po paru latach', jak relacjonuje Mirek - okazało się, iż był to związek nieudany i zgodnie z tzw. 'biblijnymi powodami do rozwodu', rozstał się z żoną.

Zwrot akcji nastąpił, gdy Mirek wyjechał do Niemiec. Wraz ze zmianą zboru dostaje się na papierze tzw. 'opinię' od dotychczasowego zboru. I tu zaczął się cyrk. W Niemczech bracia starsi oznajmili mu, iż w tej opinii nie posiada on ''biblijnego rozwodu.''. Do tego, zacytujmy: 'Były tez inne sformułowania dotyczące mojej osoby, których nie godzi się wymieniać chrześcijaninowi'. Sam Mirek twierdzi, iż polscy bracia zrobili to z zazdrości, a jeden z nich miał za dobra opinię w żartach (jak sam to potem określił) poprosić o.. laptopa. Naszemu bohaterowi włączyła się żółta lampka ostrzegawcza. oto okazało się, że jest on manipulowany, ba - za jego plecami tworzony jest jego własny, całkiem nowy, życiorys. To spowodowało, iż zaczął zapoznawać się z alternatywnymi źródłami informacji o teokracji. Pisząc wprost, zamiast dać laptopka bratu, sam go odpalił, wpisując w explorerze inne adresy niźli www.watchtower.org .(1)

Głupi w naiwności swojej pochwalił się zaufanemu bratu (czyt. 'przyjacielowi' - Świadkowi), że zdobył takie a takie informacje. Ten jako przyjaciel z teokratycznej łaski - podkablował go ''gdzie trzeba.'', że nasz Mirek ma wątpliwości, a także w internecie zagląda tu i tam.

Teraz wypadki potoczyły się szybko. W zborze ogłoszono, że korzystanie z Internetu jest surowo zabronione, a jako, że 'Mirek' złamał 'prawo' działające wstecz był od tej pory na 'cenzurowanym.'. Oczywiście nikt nie rozwiał jego wątpliwości. Tzn. rozwiał jedną - Świadkom 'wara od internetu'.

Chcąc wybrnąć z głupowatej sytuacji, Mirek napisał list do Selters, gdzie zawarł swe wątpliwości, naiwnie czekając, iż otrzyma wyjaśnienia swych rozterek duchowych. Patrz Treść 1 Listu do Selters. Zamiast odpowiedzi... dostał zaproszenie na Komitet Sądowniczy, gdzie na podstawie jego Listu został oskarżony, a potem raz dwa osądzony i wyrzucony za 'odstępstwo.' No, może przesadzamy, tj. szanse miał. ''Krawaty'' (polski slang warszawskich ŚJ, oznaczający członków Komitetu Sądowniczego) dały mu ultimatum: albo zaraz uwierzy w to, co dzisiaj jest Prawdą u ŚJ, albo żegnamy się nieczule. Jak już wiemy z powyższego wynik był ''nieczuły.''

'Mirek' zaskoczony takim obrotem sprawy napisał odwołanie (Treść 2 Listu do Selters). Rzecz jasna zgodnie z wytycznymi teokracji, musiano powołać komitet odwoławczy, aby móc przyklepać i obronić prawdziwość Prawd ŚJ (tym razem tych prawd z momentu, gdy odbywał się 2-gi Komitet). Drugi Komitet był jeszcze bardziej błyskotliwy niźli pierwszy. Treść 1 Listu, tj. zadanie pytań Selters, został przyrównany do... morderstwa. I jako, iż każdy morderca, żeby mogło mu być wybaczone, musi okazać skruchę, tak i nasz Mirek za morderstwo pt. zadanie pytania, ma się łajać. Przyznajmy, każdy by się wkurzył, gdyby w ciągu sekundy został oskarżony o morderstwo, nasz bohater wzburzony zagroził, że opisze Selters, jak go potraktowano. W ramach tego poproszono go, aby otworzył torbę, czy aby nie ma czegoś, co najpewniej utrwaliłoby dla potomnych  tę rozprawę sądowniczą, a której nie powstydziłby się sam Herr Kafka. I to już jest koniec opowieści, która w głowach nam się... mieści.
« Ostatnia zmiana: 17 Wrzesień, 2016, 22:10 wysłana przez niewierzacy »
Jesteś odstępcą! - Odstępcą od organizacji, czy od prawdy?
WTS - to okupacja świadomości.
Trzeba podważać wszystko, co się da podważyć, bo tylko wtedy można wykryć to, co podważyć się nie da.


Offline Roszada

Odp: Z niełatwego życia Selters... (Znalezione w internecie 8 lat temu)
« Odpowiedź #1 dnia: 17 Wrzesień, 2016, 22:41 »
Być może ten Mirek udzielał się później na starym forum watchtower Zabiełły. :)
Czytywałem go, choć sam wtedy w forach nie uczestniczyłem.