Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 7 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"  (Przeczytany 171218 razy)

Offline Iza

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #345 dnia: 11 Kwiecień, 2017, 14:28 »
I tak oto spełnia się zapowiedź:" żadna broń użyta przeciw tobie nie okaże się skuteczna"😉

Gdzie Duch Pana, tam wolność.


Offline prot

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #346 dnia: 11 Kwiecień, 2017, 15:16 »
Tak jeszcze dopowiem ze swojej strony. Ten film powinien być obowiązkowo puszczany wszystkim "zainteresowanym" na studium. Powinni być świadomi, jaki jest produkt finalny WTS. Zainteresowanemu się wszystko wyjaśnia, poświęca czas, włazi niemal w dupsko... Wieloletnim, pełnoczasowym pionierom, którzy poświęcili niemal połowę swego życia na rzecz Strażnicy, swoje siły, środki, młodzieńcze lata - ich się traktuje z buta, chamsko przerywa w rozmowie, poświęca godzinę i ani minuty dłużej... Bardzo podobna sprawa do życiorysu Lebiody z lat 50.


Offline M

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #347 dnia: 11 Kwiecień, 2017, 15:28 »
Zainteresowanemu się wszystko wyjaśnia, poświęca czas, włazi niemal w dupsko... Wieloletnim, pełnoczasowym pionierom, którzy poświęcili niemal połowę swego życia na rzecz Strażnicy, swoje siły, środki, młodzieńcze lata - ich się traktuje z buta, chamsko przerywa w rozmowie, poświęca godzinę i ani minuty dłużej...

Poruszyłeś ciekawą kwestię, bo wg danych z ostatniego rocznika w roku 2015 poświęcono na głoszenie prawie 2 miliardy godzin, a w efekcie w 2016 roku ochrzczono 264 tysiące osób. Wychodzi więc, że na każdą ochrzczoną osobę poświęcono średnio 7 i pół tysiąca godzin. Oczywiście w liczbę tę jest wliczony przede wszystkim czas poświęcony na głoszenie i wyszukanie osoby chętnej do studiowania, na same studia poświęca się go mniej, ale również idzie to w dziesiątki jeśli nie setki godzin. Wszystko to w celu doprowadzenia tej osoby "do prawdy". A gdy już się tam znajdzie, to robota jest uznana za odwaloną. Jeśli taka osoba sprawia problemy to poświęca się jedynie minimalną ilość czasu by osądzić czy da się ją z powrotem przekręcić.

Tak czy siak przypomina mi się tu fragment z Mateusza 23:15:

„Biada wam, uczeni w piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Przemierzacie bowiem morze i suchy ląd, aby uczynić jednego prozelitę, a gdy się nim stanie, sprawiacie, że podlega Gehennie dwakroć bardziej niż wy sami.”


Offline prot

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #348 dnia: 11 Kwiecień, 2017, 18:33 »
Może wspólnymi siłami zrobimy angielskie tłumaczenie i wrzucimy na yt? :)


Offline Lena

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #349 dnia: 12 Kwiecień, 2017, 15:07 »
Najlepiej udokumentowana i najbardziej atrakcyjnie opisana indywidualna historia zaczadzenia WTSem, z jaką miałem okazję spotkać się w necie.

Powiem tak: 1) wkurzyli niewłaściwe osoby 😈
2) ta historia nie jest "atrakcyjna", ona jest straszna


Offline Szyszoonia

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #350 dnia: 12 Kwiecień, 2017, 15:41 »
Poruszyliscie bardzo ciekawa kwestie, porownujac czas poswiecony zainteresowanym i braciom majacym problemy. Bowiem nawet, jesli studium jest trudne, a zainteresowany mocno wymagajacy, to staje sie na glowie, zeby go przekonac. Przygotowania do studium, godziny wertowania publikacji, zeby udzielic wyczerpujacych odpowiedzi na zadane pytania, a to wszystko z radoscia i usmiechem na ustach. Niestety po chrzcie euforia znika, a w obliczu problemu radosc i usmiech zostaje zastapiony przez kwasna i pelna pretensji mine. Czas na "uzdrawiajaca" rozmowe jest ograniczany do minimum, nie mowiac juz o nastawieniu "pasterzy" wobec zblakanych owiec :-[ >:(


Offline 0.00

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #351 dnia: 13 Kwiecień, 2017, 11:53 »
Czas na "uzdrawiajaca" rozmowe jest ograniczany do minimum, nie mowiac juz o nastawieniu "pasterzy" wobec zblakanych owiec :-[ >:(

I tu się w pełni zgodzę. Ponieważ to też mnie bezpośrednio dotyczy i znam to z własnej autopsji. Tak więc, kiedy byłem miotany różnymi złymi informacjami odnośnie organizacji (pedofila, przesłuchania w Autsrali, inwestycje WTS w firmy militarne, banki krwi i w firmy tytoniowe itp.) poza tym miałem już poważne wątpliwości co do CK, poprosiłem o rozmowę z jednym ze starszych (pomazaniec apropo) aby mi to wszystko wyjaśnił nie na podstawie czasopism ale na podstawie Biblii te wszystkie moje wątpliwości. Chciałem (zresztą mu to powiedziałem) aby spotykać się cyklicznie bo to fajna sprawa i pewnie umocni moją wiarę. Ku mojemu zdziwieniu na pierwszej wizycie puscił jakiś film z JW kompletnie nie związany z tematem moich wątpliwości a podczas drugiego spotkania (ostatniego co ciekawe) odczytał w prawdzie kilka wersetów (wymijających, odwracających kota ogonem) a na koniec powiedział coś takiego  (zbliżone): 'No cóż, teraz trzeba się wziąć za robotę' miał na myśli głoszenie. Pewnie wiedział, że ze mnie nic nie będzie  ;D ;D ;D  zresztą co poświadcza moja obecność tutaj  ;D


Offline PoProstuJa

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #352 dnia: 13 Kwiecień, 2017, 12:16 »
Poruszyłeś ciekawą kwestię, bo wg danych z ostatniego rocznika w roku 2015 poświęcono na głoszenie prawie 2 miliardy godzin, a w efekcie w 2016 roku ochrzczono 264 tysiące osób. Wychodzi więc, że na każdą ochrzczoną osobę poświęcono średnio 7 i pół tysiąca godzin. Oczywiście w liczbę tę jest wliczony przede wszystkim czas poświęcony na głoszenie i wyszukanie osoby chętnej do studiowania, na same studia poświęca się go mniej, ale również idzie to w dziesiątki jeśli nie setki godzin. Wszystko to w celu doprowadzenia tej osoby "do prawdy". A gdy już się tam znajdzie, to robota jest uznana za odwaloną. Jeśli taka osoba sprawia problemy to poświęca się jedynie minimalną ilość czasu by osądzić czy da się ją z powrotem przekręcić.

Tak czy siak przypomina mi się tu fragment z Mateusza 23:15:

„Biada wam, uczeni w piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Przemierzacie bowiem morze i suchy ląd, aby uczynić jednego prozelitę, a gdy się nim stanie, sprawiacie, że podlega Gehennie dwakroć bardziej niż wy sami.”

Miałam kiedyś takie naiwne marzenie żeby bracia część czasu poświęcanego na głoszenie wykorzystywali na odwiedziny innych braci (starszych, chorych, przygnębionych itp.) i na pomoc im.
Wyobraźcie to sobie! Na prozelitę przypada 7500 godzin!...
Gdyby założyć, że cały zbór umawia się, że będzie dbał o osoby potrzebujące ze swojego otoczenia... i że każdej takiej osobie poświęcą 1 godzinę dziennie... albo choćby 1 godzinę tygodniowo... No to mamy 365 godzin (lub 52 - przy drugiej wersji) na ROK! Gdyby podzielić 7500 godzin na 365, to wyjdzie nam, że z takiej pomocy mogłoby korzystać 20 osób, które miałyby codziennie godzinną wizytę! Albo 144 osoby, które miałyby jedną wizytę przynajmniej raz w tygodniu - przez cały rok!

Czy Wy to widzicie??? Jeden prozelita kontra CAŁY ZBÓR OSÓB!

Porównajcie to teraz z wizytami pasterskimi, które odbywają się raz na rok, raz na 2-3 lata, bo starsi NIE MAJĄ CZASU dla owiec!
To tak jakby pasterz codziennie jeździł na cały dzień na targ w poszukiwaniu nowych owiec, a później wracał do swojego stada po zmroku i dziwił się, że jego owce są chore, niezaopatrzone, brudne, przygnębione!


Offline 0.00

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #353 dnia: 13 Kwiecień, 2017, 12:48 »
Porównajcie to teraz z wizytami pasterskimi, które odbywają się raz na rok, raz na 2-3 lata, bo starsi NIE MAJĄ CZASU dla owiec!
To tak jakby pasterz codziennie jeździł na cały dzień na targ w poszukiwaniu nowych owiec, a później wracał do swojego stada po zmroku i dziwił się, że jego owce są chore, niezaopatrzone, brudne, przygnębione!

To jest typowo korporacyjne. Godziny, godziny, godziny!!! Róbcie godziny w służbie!!! Nie ważne, że są chore osoby w stadzie, ważne aby głosić i przyprowadzać nowe aby statystyki podwyższać, nowi głosiciele, nowe chrzty!!! Co tam chorzy, z nich i tak już nic nie będzie, szukajmy nowych!!! Nabijajmy godziny!!! Trzeba nową najwyższą głosicieli za kolejny rok służbowy!!! Do roboty się weźcie!!! - To jest właśnie przesłanie WTS

Tak apropo ,kiedyś zapytałem jednego straszego o później moją żone, czy byś głosił/głosiła jakby nie było raportowania godzin? I każdy przez dłuższą chwilę każdy/każda zastanawiał się nad pytaniem po czym odpowiedzieli: 'że tak'. To zastanowienie zdradziło ich prawdziwą odpowiedź: 'ze nie'. Gdyby nie było motywacji do wytężania swoich sił to by żadna korporacja nie ustała. Tak samo jest w WTS  ;D
« Ostatnia zmiana: 13 Kwiecień, 2017, 12:50 wysłana przez 0.00 »


Offline PoProstuJa

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #354 dnia: 13 Kwiecień, 2017, 12:55 »
Tak apropo ,kiedyś zapytałem jednego straszego o później moją żone, czy byś głosił/głosiła jakby nie było raportowania godzin? I każdy przez dłuższą chwilę każdy/każda zastanawiał się nad pytaniem po czym odpowiedzieli: 'że tak'. To zastanowienie zdradziło ich prawdziwą odpowiedź: 'ze nie'. Gdyby nie było motywacji do wytężania swoich sił to by żadna korporacja nie ustała. Tak samo jest w WTS  ;D

O tym też pisze Raymond Franz w swoich książkach! Raportowanie godzin MUSI być, bo JW.ORG się boi, że w przeciwnym razie ludzie przestaliby głosić! A inne zagrożenie jest takie, że zamiast poświęcać czas na służbę głosiciele marnowaliby go na przykład na oglądanie telewizji. CK musi organizować swoim łupionym owieczkom czas, aby nie miały one ani chwili na inne "głupoty" niż nauki CK. :D


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #355 dnia: 13 Kwiecień, 2017, 12:56 »
Miałam kiedyś takie naiwne marzenie żeby bracia część czasu poświęcanego na głoszenie wykorzystywali na odwiedziny innych braci (starszych, chorych, przygnębionych itp.) i na pomoc im.
Wyobraźcie to sobie! Na prozelitę przypada 7500 godzin!...
Gdyby założyć, że cały zbór umawia się, że będzie dbał o osoby potrzebujące ze swojego otoczenia... i że każdej takiej osobie poświęcą 1 godzinę dziennie... albo choćby 1 godzinę tygodniowo... No to mamy 365 godzin (lub 52 - przy drugiej wersji) na ROK! Gdyby podzielić 7500 godzin na 365, to wyjdzie nam, że z takiej pomocy mogłoby korzystać 20 osób, które miałyby codziennie godzinną wizytę! Albo 144 osoby, które miałyby jedną wizytę przynajmniej raz w tygodniu - przez cały rok!

Czy Wy to widzicie??? Jeden prozelita kontra CAŁY ZBÓR OSÓB!

Porównajcie to teraz z wizytami pasterskimi, które odbywają się raz na rok, raz na 2-3 lata, bo starsi NIE MAJĄ CZASU dla owiec!
To tak jakby pasterz codziennie jeździł na cały dzień na targ w poszukiwaniu nowych owiec, a później wracał do swojego stada po zmroku i dziwił się, że jego owce są chore, niezaopatrzone, brudne, przygnębione!

Droga PoProstuJa to korporacja, a nie zbór chrześcijański. Ja też miałem kiedyś takie marzenia. Choć myślę , że robią błąd, bo takie postępowanie, pomaganie innym, mogłoby scalić organizację i wytworzyć wrażenie "prawdziwej religii" a tak zaczyna im się ona  rozpadać. Ale oni mają inną strategię, może lepszą z ich biznesowego punktu widzenia.
« Ostatnia zmiana: 13 Kwiecień, 2017, 13:08 wysłana przez Baran »
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Gorszyciel

  • Gość
Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #356 dnia: 13 Kwiecień, 2017, 12:58 »
Choć myślę , że robią błąd, bo takie postępowanie, pomaganie innym, mogłoby scalić organizację i wytworzyć wrażenie "prawdziwej religii" a tak im się ona zaczyna rozpadać.

A jak ma być inaczej? Czy zbiera się winogrona z cierni albo figi z ostu?


Offline PoProstuJa

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #357 dnia: 13 Kwiecień, 2017, 12:59 »
Droga PoProstuJa to korporacja, a nie zbór chrześcijański. Ja też miałem kiedyś takie marzenia. Choć myślę , że robią błąd, bo takie postępowanie, pomaganie innym, mogłoby scalić organizację i wytworzyć wrażenie "prawdziwej religii" a tak zaczyna im się ona  rozpadać.

No właśnie! Mogliby chociaż w ten sposób poprawić swój wizerunek! Widać mają teraz marnych marketingowców w firmie... albo już ich wykluczyli! :D


Offline Brat Jaracz

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #358 dnia: 13 Kwiecień, 2017, 13:15 »
Każdy, kto choć trochę "liznął" pracy w korpo, wie, po co jest raportowanie zadań. Teoretycznie ma ono usprawniać planowanie i nadzorowanie realizacji założeń. W praktyce chodzi o dyskretne smyranie batem po karku, żeby komukolwiek nie przyszło na myśl bezproduktywne wpatrywanie się w monitor. No i o wskazanie miejsca w szeregu, z którego nie należy się wychylać.

Skądś to znamy? ;)

Pewnie że chrześcijańskie działania pro bono miałyby realną wartość dla drugiego człowieka. Ale problem polega na tym, iż nie przekładają się one na umocnienie korporacji. Można by twierdzić, że WTS zrobiłby sobie jasny PR. Tak, tyle że działania typowo marketingowe mają sens tylko wtedy, gdy są podejmowanie doraźnie i cyklicznie. Bo inaczej zamieniają się w rutynę i tracą swoją siłę oddziaływania. Nie robią już wrażenia. Oczywiście w pomocy drugiemu człowiekowi nie chodzi o sprzedaż wizerunku korporacji, ale potrzeby bliźnich naprawdę nie interesują złotych cielców z Warwick. Ważne, że kasa się zgadza... A żeby tak było, potrzebują trzymania swoich kolporterów w ryzach. I raportowania wyników. Pomoc bliźniemu to "strata czasu" w procesie zarabiania dla korporacji.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą"
"Strażnica", 15.09.1989


Offline Salome

Odp: "Brat Maciej od zawsze miał wątpliwości"
« Odpowiedź #359 dnia: 13 Kwiecień, 2017, 13:48 »
Pewnie że chrześcijańskie działania pro bono miałyby realną wartość dla drugiego człowieka. Ale problem polega na tym, iż nie przekładają się one na umocnienie korporacji. Można by twierdzić, że WTS zrobiłby sobie jasny PR. Tak, tyle że działania typowo marketingowe mają sens tylko wtedy, gdy są podejmowanie doraźnie i cyklicznie. Bo inaczej zamieniają się w rutynę i tracą swoją siłę oddziaływania. Nie robią już wrażenia. Oczywiście w pomocy drugiemu człowiekowi nie chodzi o sprzedaż wizerunku korporacji, ale potrzeby bliźnich naprawdę nie interesują złotych cielców z Warwick. Ważne, że kasa się zgadza... A żeby tak było, potrzebują trzymania swoich kolporterów w ryzach. I raportowania wyników. Pomoc bliźniemu to "strata czasu" w procesie zarabiania dla korporacji.

Przepraszam, ale jesteśmy w błędzie, gdyż przecież albowiem organizacja Świadków Jehowy prowadzi ogólnoświatową działalność humanitarną.  ??? ??? ???


Strażnica wydanie do studium lipiec 2017 strona 9


ps. Fajne logo, korporęka w garniturze i ten telefonik z jw.org idealny, taki znak rozpoznawczy prawdziwych chrześcijan :) :) :)
« Ostatnia zmiana: 13 Kwiecień, 2017, 13:50 wysłana przez Salome »
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann